Likwidacja płacy minimalnej czy likwidacja minimalnego zarobku to w sumie jedno i to samo. Chodzi o to, że pracodawca może płacić ile chce więc 5000, 500 albo 50 zł. miesięcznie.
Sama likwidacja podatków i ograniczeń nie wyrówna szans pomiędzy korporacjami a drobnymi graczami. No bo jeśli firma Kowalskiego nie będzie płaciła podatków, to tym bardziej nie zrobią tego duże korporacje, a one nie znikną z rynku tak po prostu. Jeszcze się rozrosną, wykorzystując swoją przewagę. Ja osobiście ( z czym się pewnie nie zgodzisz) jestem zwolennikiem odwrócenia relacji podatkowych – to małe firmy powinny być odciążane a korporacje dociążane finansowo podatkami co przechyliłoby szalę na stronę drobnej przedsiębiorczości. Rozwiązaniami prawnymi można np „wypędzić” sieci handlowe z osiedli odbudowując drobny handel. Problem polega na tym, że żaden z polityków nie odważy się na to, bo wycofanie się z terenu Polski dużych zachodnich inwestorów ujawniłoby fakt, że żyjemy na spalonej ekonomicznie ziemi.
Wracając jednak do planów pana Korwina Mikke. Tym co mnie niepokoi w jego planie gospodarczym jest połączenie dwu zjawisk: likwidacja płacy minimalnej i całkowitego uwolnienia rynku gospodarczego, poprzez likwidację podatków.
Załóżmy, że firma Kowalskiego o której piszesz działa zupełnie bez obciążeń podatkowych i jakimś trafem nie została pożarta, przez działające od dawna w tym sektorze rynku stocznie (np. niemieckie). Pamiętaj o tym, że istnieje pewna prawidłowość dotycząca kapitału w modelu wolnorynkowym: najczęściej dochodzi do jego kumulowania przez wielkich graczy, a nie rozdrobnienia wśród małych. Ale mniejsza z tym. Kowalski ma szczęście.
Bardzo szybko zacznie zatrudniać ludzi, bo przecież nie będzie musiał gwarantować płac, a tak jak mówiliśmy mamy rynek pracy pracodawcy. Bardzo szybko będzie mu się opłacało zatrudnić ludzi powiedzmy za 1000 zł. Albo 800, albo 600 – ludzie zagrożeni głodem będą imać się każdej pracy i za każde pieniądze. Byle tylko przeżyć. Szczególnie w okresie przejściowym. Bo jak napisałaś: Kraków nie od razu zbudowano.
Jak sądzisz ile potrwa taki okres ? Pokolenie ? Dwa ? Równocześnie w jaki sposób tacy ludzie będą mogli zabezpieczyć swoją przyszłość skoro nie będzie ich stać na ubezpieczenie emerytalne, ba… nie będzie ich stać na leczenie w prywatnych klinikach, ani na naukę dla swoich dzieci w płatnych szkołach. A co stanie się z niepełnosprawnymi zbędnymi w wolnorynkowej gospodarce skoro nie mogą pracować ?
Ja osobiście obawiałbym się takiej sytuacji. Kiedyś przestudiowałem uważnie wszystkie teorie dotyczące ruchów rewolucyjnych i historię rewolucji. Dochodziło do nich zawsze z jednego powodu. Nierówności społecznej, głodu i niesprawiedliwości. Im więcej zdesperowanych ludzi, nie mających zbyt wiele do stracenia, tym większa szansa na niepokoje społeczne. A taka sytuacja zacznie wtedy panować. Tak przy okazji skoro nie będzie podatków kto utrzyma policję która będzie pacyfikowała ludzi niezadowolonych z tego, że muszą ponosić koszty drakońskich reform ?
I jeszcze jedna rzecz tak przy okazji powodzi – kwestia inwestycji publicznych – skąd wezmą się pieniądze na np. regulację i pogłębianie rzek, budowę wałów przeciwpowodziowych, tam na zbiornikach retencyjnych czyli tego wszystkiego co z założenia nie przynosi dochodu a jest konieczne ? Takich inwestycji jest wiele, a bez podatków nie sądzę aby ktoś robił to prywatnie z czysto ideowych pobudek.