Zacznijmy od początku. Ostatnio po pobycie za granicą zdecydowałam się na powrót do kraju, dla i z powodu faceta. Powrót brałam pod uwagę od momentu naszego przypadkowego spotkania dwa miesiące temu. Potem po moim ponownym wyjeździe za granicę cały czas utrzymywaliśmy ze sobą bardzo bliski kontakt, całymi godzinami rozmawialiśmy o nas, o naszej przyszłości. On wspomniał nawet o zaręczynach, razem w internecie oglądaliśmy już nawet pierścionki. No i po miesiącu wróciłam na stałe do kraju, do niego. Było cudownie, wreszcie cieszyliśmy się sobą, bo od zawsze byliśmy od siebie oddaleni. Jednak po tygodniu wspólnego życia on powiedział, a właściwie wysłał mi sms'a, że ma straszne wątpliwości co do nas, że to wszystko dzieje się za szybko. Dla mnie ten tydzien po moim powrocie byl najwspaniaszym tygodniem, on mowil, ze mnie kocha a potem nagle przestal, stal sie chlodny. Kiedy go o to pytalam, stwierdził, że potrzebuje czasu, żeby to wszystko przemyśleć... Potem znów było w miarę normalnie, przeprosil, powiedzial, ze musimy nad soba pracowac, a za tydzień znów wyskoczył z takimi nowinami, ja powiedziałam, że ma czas, żeby na spokojnie sobie wszystko przemyslal, a w odpowiedzi dostalam sms'a, że przez cały ten czas myslal, ze chce byc ze mna, ze jestem dla niego idealna ale teraz widzi, ze tak nie jest, ze bylam dla niego tą jedyna i idealna bo nie mogl mnie miec, a kiedy wrocilam to jednak nie jest to.
Co mam o tym wszystkim myslec? Poczekac, aż wszystko przemyśli czy...?