Kryzys w związku, pomocy!

Co zrobić w trudnych chwilach? Jak stworzyć udany związek? Co denerwuje nas w mężczyznach? Czy kobiety są z Wenus a faceci z Marsa? Na te i inne pytania możemy porozmawiać właśnie w tym dziale.

Kryzys w związku, pomocy!

Postprzez Alexa000 » 15 maja 2019, o 21:31

Witajcie, poczułam, że muszę podzielić się z wami tym co mnie trapi. Mianowicie - swoim związkiem.
Napiszę na dole kilka słów o sobie, a potem o moim partnerze.

Moim największym problemem jest sprzątanie i wychodzenie z domu - tych dwóch czynności nienawidzę. Zdarza mi się czasem o siebie nie dbać gdy przypływa do mnie fala gorszych dni (ja je nazywam depresyjnymi), w takim okresie dużo leżę, płaczę i boje się, że pewnego dnia on mnie zostawi, za to jaka jestem. Nie byłam nigdy u lekarza, boje się ze względu na to, że mam córkę i towarzyszy mi strach, że to jednak (aż) depresja. Często nie mam na nic siły, wszystko mnie boli - gdzie w rezultacie nie robiłam niczego innego niż pilnowanie dziecka w ciągu dnia... gdy on pracuje. Nie wiem czym to jest spowodowane. Gdy zawożę malutką do rodziny na kilka dni, ~od czasu do czasu - w tych dniach dotyka mnie motywacja. Mam ochotę wychodzić, pomalować się, zrobić coś dla siebie, obejrzeć film i snuć o przyszłości bez żadnego lęku o porażce, rozmawiam też z partnerem o zmianach na najbliższy czas i jestem pełna nadziei na zmianę, ale niestety to wszystko... to jedno wielkie krążące koło, a problemy wracają. Zaczęłam zastanawiać się czy przypadkiem depresja poporodowa zapukała do moich drzwi o 2 lata z opóźnieniem. Jestem zwolenniczką bezstresowego wychowywania, malutka nie ma kompletnie do mnie respektu, krzyczy, kładzie się na podłodze a nawet jest w stanie mnie uderzyć (dzisiaj rozwaliła mi pięścią nos aż do krwi) i kompletnie mnie nie słucha. Dlatego też siedzenie z tego typu dzieckiem, które wie, że może wszystko, jest dla mnie jak przebywanie z kilkoma dziećmi równocześnie. Przez ten cały czas, który jestem z nią sama - nie posprzątam, nie ogarnę się, nie wyjdę na dwór bo boje się, że coś się stanie, towarzyszy mi ciągła trauma, że nie upilnuje jej do końca, a co gorsza wpadnie w atak szału, a ja będę stać... Okres niemowlęcy był wspaniały. Jadła, przesypiała całe noce...
Od kiedy mieszkamy razem i wyprowadziłam się od rodziców - wstąpił w nią diabeł. Mnie... to przerasta. Naczynia są w stanie leżeć w zlewie tydzień, uprane ubrania w pralce również, na kubki w pokoju nie starczy mi palców do liczenia... najdłużej nie wychodziłam z domu 2 tygodnie pod rząd, płaczę godzinami. Zaznaczę również, że w tym związku przytyłam przez 1,5 roku aż ponad 10kg... Nie wiem co się ze mną dzieje. Jestem uparta, ale umiem mówić o sobie w negatywie. Czuję, że mojego partnera przerasta to, że nie sprzątam, że nie gotuje, nie wychodzę na dwór i nie robię zakupów, że przytyłam. Wiem o tym, że wiele z tych rzeczy to mój obowiązek, ale gdy łapię za miotłę - wpadam w panikę, niesmak i jestem zrezygnowana. Wszystko mnie dobija.

A mój partner...

Pracuje, również jest uparty, w moim wieku, nie ma "przyjaciół", przeważnie rozmawia z moimi. Nie popiera mojego sposobu wychowywania dziecka. Nie boi się dać małej klapsa i okrzyczeć z góry na dół. Po pracy zrobi zakupy, jak je rozpakujemy - idzie z psem, potem narzeka na bajzel. (Nie dziwie mu się... ) Tak, bardzo często słyszę, że nic nie robię. Ale nie jestem w stanie mu wytłumaczyć dlaczego. Podejrzewam, że chce mnie zostawić... a bardzo bym tego nie chciała, mimo tego, że sam ma minusy i swoje za uszami (ale co jak co robi praktycznie w domu wszystko). Jego problemem, który zauważyłam na samym początku wspólnego mieszkania - to agresja. Najpierw zaczęło się od pobicia mojego kota pięścią po pysku... w rezultacie kilka razy dusił mnie przy ścianie. W przeciwieństwie do mnie - poszedł do lekarza, dostał 3 różne leki na receptę od psychiatry - ale na moje oko nie działały, bo problem czasem się powtarzał podczas zażywania. Jest typem introwertyka, gracza, potrafi grać godzinami, ale jednak głowę na karku też ma. Jest po prostu nerwusem krótko mówiąc. Gdy mam zły dzień i płaczę - często sobie ze mnie drwił, kpił, pytał czy ma mi podać nóż czy nożyczki, nabijał się ze mnie. Myślał, że płacz = wymuszanie. Nie umiem po dziś dzień wytłumaczyć mu dlaczego to wszystko mnie tak przerasta ale nie mam w nim wsparcia emocjonalnego. Jestem typem wrażliwca, który go naprawdę potrzebuje. Wiem, nie powinnam się dziwić, że facet po pracy, zakupach itp nie ma siły na czułości... ale jednak boje się, że pewnego dnia... - tym wszystkim rzuci. Wiem tylko tyle, że szkoda mu dziecka. Raz podczas kłótni powiedział, że najchętniej zabrałby malutką i mnie wykopał z mieszkania.
Temu też nie powinnam się dziwić. Przez to wszystko mam silny kryzys w byciu "matką" a raczej nie byciu...
Kolejną tendencją jaką zauważyłam jest to, że nie potrafi przepraszać, podsłuchałam go kilka razy jak mnie przeprasza gdy myślał, że po prostu śpię. Nigdy nie przyznawałam się do tego, że jednak to słyszałam, ale czekałam cierpliwie kiedy powie mi to na żywo, że usiądzie, złapie mnie za rękę i powie mi że damy radę... i pomoże mi dojść do siebie - rozwiązać problem. Mianowicie jednak... przyznałam się raz. Powiedziałam mu, że to usłyszałam, a on po prostu powiedział, że musiało mi się przesłyszeć, a potem się przyznał, że on nie potrafi mnie przeprosić.
Wiem, że nie jestem dla niego dobra skoro nie potrafię uszanować tego ile już dla mnie robi... ale boli mnie najbardziej fakt, że gdy pisze ze znajomymi to mówi tylko o moich wadach, a nigdy nie powie o sobie złego słowa. On nie potrafi przyznać się do błędu, a jak zwrócę mu uwagę - zaczyna być agresywny. Prócz tego wszystkiego muszę naznaczyć fakt, że jestem jego pierwszą dziewczyną "na poważnie".



Oboje mamy wiele wad, w związku mamy wiele nieścisłości. Chciałam was zapytać o rady. Naprawdę zależy mi na naszej zmianie, nie wiem dlaczego mój organizm się tak zachowuje, a stany depresyjne tak po prostu napływają z dnia na dzień... czemu nie mam sił sprzątać, gotować... wychodzić... i jak mogę się z nim porozumieć? Z naszych rozmów wynika tylko płacz, zgrzyt zębami i awantura.
On - czuje się olewany, wykorzystywany niczym niewolnik, tragarz
Ja - czuję się zaniedbywana emocjonalnie i nie czuję się kobietą i matką


Chcę jeszcze dodać, że wychowałam się w domu, gdzie nigdy niczego mi nie brakowało, było bardzo schludno -moi rodzice byli bardzo pedantyczni i poukładani, panowała wieczna presja stres i musztra, obowiązki sprzątania były rozdzielane na każdego na kartce, zawsze gotowano obiady, najczęściej ja gotowałam, a na spacer wychodziłam codziennie z malutką.

Mimo wszystko mi na tym związku zależy. Nie chcę, żeby to wszystko przepadło. Czy któraś z was miała taki etap w swoim życiu? Że najprostsze codzienne czynności były niczym zdobycie największych gór? Czy naprawdę moja beznadziejność... przekroczyła wszystkie granice a jego agresja to moja wina? :(
Alexa000
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 1
Dołączył(a): 15 maja 2019, o 20:32

Re: Kryzys w związku, pomocy!

Postprzez Sallomka » 17 maja 2019, o 08:42

Myślę, ze nie ma innej opcji niż po prostu udanie się do dobrego psychoterapeuty, bo tak na prawdę jeżeli to jest depresja to trzeba ją leczyć. Na pewno dasz sobie z tym radę, a taka też jest prawda, że niestety ale kobieta nie jest tylko sprzątaczką, pomywaczką, nianią, kucharka, praczką... Kazdy potrzebuję czasu dla siebie i na swoje emocje,a jeżeli mąż tego nie rozumie i nie będzie cię wspierał w trakcie sesji z psychologiem to nigdy nie był tego wszystkiego wart.
Sallomka
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 12
Dołączył(a): 18 kwi 2019, o 13:40

Re: Kryzys w związku, pomocy!

Postprzez sanderson » 17 maja 2019, o 13:12

Kochana, nie masz co się bać wizyty u psychologa/terapeuty!! Uwierz, że to tylko może pomóc Ci. Depresja to nie tylko leki, pamiętaj o tym!! Tkwienie w takie matni i myślenie, że "jakoś to będzie" na pewno nie poprawi Ci samopoczucia. Zawalcz o siebie, swoje potrzeby i to, co chcesz robić i jak działać.

Powodzenia!

Mój blog z modą damską Dress-Room.pl.
sanderson
Miła Kobietka
 
Posty: 46
Dołączył(a): 16 lis 2017, o 22:28
Lokalizacja: Poznań
Pani Reklama


Zidentyfikowani użytkownicy: Bing [Bot]

cron