Kayira napisał(a):Wiec może pozałatwiać sprawy związane z domem... Przemianować go prawnie czy jak to się mówi, by stał się domem.
Niech partner dogada sie z mamą by przepisała na niego...
I wtedy się pobrać... a alimenty, trudno... porozmawiaj z nim o tym, jeżeli się liczy z tym, że będziecie mieć mniej kasy, to co to za problem
Kayira napisał(a):no ale skoro macie żyć razem, być małżeństwem to chyba wydatki wspólnie planujecie i na nie skłądacie..
i to jest normalne że ktoś może zarabiać więcej ktoś mniej...
to co... skoro mój mąż nie pracował w październiku, to nie dostanie nic do jedzenia ?
Pogadaj poważnie ze swoim facetem i tyle...
paula.x111 napisał(a):problem w tym, że gdybym usłyszała coś takiego od swojego narzeczonego to też bym pomyślała że woli 400zł niż ślub i wspólne życie ze mną. I to nie chodzi o to, o co ciągle się upierasz - ja wiem że te alimenty są wam (Tobie i córce) bardzo potrzebne, ale to wcale nie oznacza że miałaś mu w takich sposób to powiedzieć. Wiadomo że facetom trzeba prosto z mostu bez owijania w bawełnę, ale pamiętaj że to akurat jest delikatny temat i naprawdę z boku to wygląda dokładnie w ten sposób że przeliczasz go na pieniądze.
Poza tym, jeśli razem mieszkacie, remontujecie i jakieś tam plany na przyszłość macie, to wydaje mi się że on rozumie że wtedy już takiego podziału na moją i twoją kasę nie będzie.
A tak w ogóle, to na Twoim miejscu przeanalizowałabym sobie to wszystko i wypisała w punktach to, czego się obawiasz i z nim na ten temat porozmawiała. Powiedz mu ponownie o alimentach ale w formie "nie chce ślubu bo mi alimenty państwo zabierze", ale może w taki sposób by powiedzieć o zmniejszeniu się finansów. A potem dodaj że nie ważne są finanse tylko to że będziecie szczęśliwi - o ile w ogóle chcesz tego ślubu, bo powoli zaczynam mieć wątpliwości czy Ty go w ogóle kochasz czy jesteś z nim tylko po to by córa miała ojczyma a Ty byś miała towarzysza który daje Ci dach nad głową - sorry ale tak to z boku wygląda.
Zidentyfikowani użytkownicy: Bing [Bot], klaugolf53