Na poczatku chcialabym sie przywitac gdyz jestem tu nowa i to moj pierwszy post.Mam nadzieje ze sprobuje mnie zrozumiec i mi doradzic,gdyz potrzebuje porad osob bezstronnych.
Otoz jestesmy malzestwem podn 2lata i od tego czasu ciagle jest zle.Ciagle klotnie,ciche dni.
ale zacznijmy od poczatku: wpadka,ciaza z zaskoczenia.Szybki slub,przeprowadzka do naszego nowego wspolnego mieszkania.Ja w czasie ciazy siedzialam w domu,pracowal tylko maz,ale starczalo nam na wszystko.
Gdy mala sie urodzila siedzialam z nia rok w domu,ale potem musialam wyjsc do ludz,zaczac byc niezalezna choc troche od swojego meza! Pracuje juz rok,jest mi w pracy dobrze.Chodz na czas wyjscia z pracy maz zajmuje sie coreczka.W innym przypadku opieka caly czas przylegala mi. Wiele razy sie klocilismy,dwa razy spakowal swoje rzeczy i wyprowadzil sie do rodzicow na kilka dni.Ale zawsze wracal.Doszlo miedzy nami do 3incydentow kiedy to moj maz mnie uderzyl w twarz i mnie szarpnal.
Kiedys jeszcze kiedy nie bylismy malzenstwem czulam iz maz ma do mnie szacunek,stara sie by bylo dobrze,ale od pewnego czasu wrecz jakby szukal pretekstu do klotni. On nie mowi mi o wiekszych wydatkach a do mnie ma pretesje ze mu o wszystkim nie mowie...
Zalezy mi na naszym malzenstwie,ale moze to juz nie ma dalszego sensu...??!!