przez Tinuviel » 20 wrz 2012, o 22:42
Niestety miałam podobny problem :/ U mnie skończyło się to źle. Niestety nie miałam nic do powiedzenia. Liczyło się jego zdanie, a jak ja zaczynałam mówić to albo mi cały czas przerywał i się denerwował, albo przy rozmowie tel się rozłączał. I czego bym nie powiedziała to on miał swoją rację. On z kolegami mógł wychodzić i wracać o 6 rano, a ja jak wspomniałam o tym, że chciałabym wyjść ze znajomymi to już była afera, że "a dla mnie to nie masz ostatnio czasu!" (a to nieprawda). I oczywiście żadne argumenty do niego nie trafiały. Tak naprawdę nie chciał mnie słuchać. Liczył się on i jego zdanie. Starałam się z nim rozmawiać tysiące razy na poważnie. Jak już wydawało mi się, że coś rozumie, to nic z tego, było ciągle tak samo. Nie chcę mówić, że był złym człowiekiem, ale niestety był bardzo egoistyczny (a na początku kreował siebie na odwrotną osobę). Niestety tak się nie da żyć, czułam się kompletnie bezsilna. Nic nie pomagało...
Nie wiem co mogłabym Ci doradzić. Chyba jedynie to byś postarała się mu jakoś przemówić do rozumu. Życzę Ci powodzenia i mam nadzieję, że Ty swojemu coś przetłumaczysz... A jeżeli nie, to cóż, chyba lepiej będzie Ci bez niego. Bo długo tak nie wytrzymasz... W końcu wybuchniesz, a on tak, czy siak, zwali całą winę na Ciebie.
"Chciałabym dojść w życiu do takiego punktu, żeby pomagać innym nie zdając sobie nawet z tego sprawy, a zwłaszcza nie myśląc, że to miły gest. To dopiero osiągnięcie. Czy to nie byłoby wspaniałe?"
-
- Tinuviel
- Extra Kobietka
-
- Posty: 435
- Dołączył(a): 21 lip 2012, o 19:22
- Lokalizacja: Warszawa