Cześć. Mam pewien problem i nie radzę sobie już z tym.
Jestem po przejściach, mam za sobą kilka nieudanych związków, w których byłam oszukiwana i zdradzana. Przez to nie potrafię zaufać żadnemu facetowi na tyle ile bym chciała.
Spotykam się z kimś kto wielokrotnie zawiódł mnie. Nie zdradził ale zawiódł, rozstawaliśmy się chyba z 10 razy odkąd związaliśmy się ze sobą. Wiem, że to bezsensu tym bardziej, że on i ja jesteśmy mega skomplikowani.
W styczniu dałam nam kolejną szansę, czekałam aż coś się zmieni i on zacznie się starać. I zmieniło ale nie radzę sobie z tym, że ten facet obraca się wśród naprawdę ładnych dziewczyn wręcz bym powiedziała, że fotomodelek. Te niektóre dziewczyny a raczej jego "koleżanki" wypisują do niego non stop. Pare wydzwania późnym wieczorem, o jednej wiem, że łączył ich kiedyś sex i zaczęła go namawiać na spotkanie. Niby zerwał z nią kontakt gdy powiedziałam mu wprost, że nie akceptuję
tego typu relacji tym bardziej z sex koleżankami. Niby zerwał znajomość choć jedynym na to dowodem jest jego słowo. Nie wierzę, że mógłby być mi wierny zwłaszcza, że ja nie mam super ciała jak one i jestem po prostu zwykła. Na ich tle przeciętna a nawet stara. One mają po 20 pare lat a ja jestem po 30-tce, on ma 28. Nawet sex w tym "związku" pojawia się raz na jakiś czas, nie czuję z jego strony żadnego pożądania. Nie wiem nawet co on czuje.
Jest mi przykro i okropnie ciężko z tym. On twierdzi, że mnie kocha i tylko z nimi czasem pisze. O czym? Po co?
Nie wiem, bo mi nie pokazuje. Irytuje mnie to i dobija, że nawet kiedy jesteśmy ze sobą to jego tel ciągle pika...
I pika... Oczywiście nikt inny nie pisze jak jakieś panienki...
Też mam znajomych, kolegów, to rzecz normalna ale nie otaczam się samymi przystojnymi facetami, którzy by wypisywali do mnie dzień w dzień od rana do wieczora i do późnej nocy czy by wydzwaniali.
Mam tego serdecznie dość, kocham go, ale łamie mi to serce. Czuję, że się rozpadam. Zaczynam chyba popadać w depresję, nabawiłam się nerwicy. Chce mi się czasami płakać ale nie mam nawet na to sił.
Za każdym razem gdy na telefonie pojawia się ikonka jakiejś sexownej dziewczyny mój humor przygasa. On nie potrafi mi pokazać rozmowy, powiedzieć kto to i co do niego pisze tylko reaguje na mój stan złością a potem zrywa ze mną bez problemu. Później wraca, chce naprawiać itd. Jestem już tym zmęczona... Za każdym razem to ja mam czuć się winna temu, że rozwalam ten związek.
Powiedzcie co byście zrobiły na moim miejscu?