Mi się wydaje, że to był/jest tylko stres związany ze ślubem
To jednak spory krok, i wiele osób małżeństwo wiąże z końcem wolności, z końcem dawnego życia
Po prostu obawiasz się o to jak się Wam w małżeństwie ułoży, stąd też myśli czy aby z byłym nie było lepiej
Sama z doświadczenia wiem, że niestety po pewnym czasie złe rzeczy się zacierają. Ja np wczoraj dowiedziałam się, że mój były (facet, którego kochałam naprawdę w tamtym czasie bardzo mocno) chyba bierze niedługo ślub (ale nie wiem tego na pewno). Wpadłam w straszną rozpacz. Nagle zaczęłam myśleć, że przecież było nam razem tak cudownie, więc czemu się nie ułożyło, i czemu to nie ja zostanę jego żoną. Do tego dochodzi jeszcze kryzys z obecnym partnerem, który trwa już od jakiegoś czasu. I tak naprawdę po tych 3 latach od rozstania z tamtym, nawet nie skupiałam się na tym dlaczego się rozstaliśmy... A rozstaliśmy się bo kilka razy mnie bardzo okłamał. A z kimś takim nie potrafiłabym się związać. Myślę, że wczorajsza panika wynikała po prostu z tego, że doszły do mnie wieści o ślubie, więc zaczęłam trochę świrować. Było to raczej spowodowane sentymentem do tamtego człowieka i po prostu tymi wspaniałymi wspomnieniami. Przez chwilę poczułam, że teraz "utraciłam" go na zawsze. A przecież tak naprawdę nam nie wyszło
Dlatego głowa do góry! To pewnie tylko chwilowa panika i lęk o przyszłość
Chyba wiele panien młodych tak ma. I myślę, że ja pewnie też będę trochę panikowała przed ślubem...
Wtedy chyba nadchodzi taka chwilka wspomnień. Jak to się mówi - całe życie przebiega nam przed oczami. I dokonujemy małego podsumowania
Wszystko będzie dobrze! Trwaj przy mężu i zobaczysz, że z czasem wątpliwości znikną, a zaczniesz nabierać więcej pewności. A do byłego na pewno będziesz wracała myślami... Tak to już jest ze wspomnieniami, i jest to całkowicie naturalne! Każdy z nas myśli czasem o poprzednich związkach. Ale to nie oznacza, że nadal kocha się poprzedniego partnera i że mogłoby coś wyjść z wcześniejszych związków
Życzę Ci wielu dobrych chwil w małżeństwie!
"Chciałabym dojść w życiu do takiego punktu, żeby pomagać innym nie zdając sobie nawet z tego sprawy, a zwłaszcza nie myśląc, że to miły gest. To dopiero osiągnięcie. Czy to nie byłoby wspaniałe?"