Witajcie!
Przyszła mi na myśl pewna dieta, zasłyszana w programie Miasto Kobiet w TVN Style.
Mianowcie, jemy to co normalnie ale połowie mniej, na przykład: zazwyczaj jemy założmy 10 pierogów- na diecie zjemy 5, zamiast całego schabowego połowe, zamiast 2 kanapek jedną.
Podobno pomaga.
Osobiście, nie jestem zwolenniczką jakichkolwiek diet. Każda dieta się kiedyś skończy, a my prędzej czy poźniej wrócimy do starych nawyków żywieniowych gdyż jesteśmy tylko ludźmi i najdzie nas ochota na to czy tamto... I nie chodzi tutaj tylko o słodycze ale także o dania których nie powinniśmy jeść a bardzo lubimy. Prędzej czy poźniej 98% z nas wróci to starych nawyków żywieniowych. A ta "dieta" nie ogranicza naszych ulubionych dań, czy przyzwyczajeń żywieniowych tylko zmniejsza porcje. Głód jaki pozostaje, z racji zmniejszonych porcji można gasić wodą lub owocami.
Sądzę, że to dobra alternatywa dla osób, które mają- tak jak ja, problem z utrzymaniem diety. A także dla tych których portfel nie jest tak gruby aby wydawać pieniądze na produkty dietetyczne, które dla wielu osób są po prostu za drogie ( mówię, z perspektywy studentki ) 3. powód: zazwyczaj jeśli gospodyni jest na diecie, to cała rodzina narzeka.. a to że oni też to muszą jeść,a to że mama marudzi bo jest nie może zjeść tego co wszyscy. 4.powód również dlatego, że czasami nie ma po prostu czasu przygotowywać posiłków dla siebie-light, oraz dla rodziny- "zwyczajnych"
Co o tym sądzicie??
Pozdrawiam:)