Cześć.
Postanowiłam napisać tutaj, ponieważ.. Hmm.. Zasadniczo rzecz biorąc nie mam nikogo z kim mogłabym szczerze pogadać a sama stoję mniej więcej w jednym punkcie na rozdrożu i, no cóż, nie bardzo wiem co dalej.
Sytuacja wygląda następująco (postaram się w miarę streścić):
W maju tego roku pracowałam w firmie X. Poznałam tam jednego z kierowców - Artura. Nie powiem, zauroczyłam się, przez pewien czas mieliśmy romans. Aż do momentu kiedy Artur odrypał taki manewr, że aż go zwolnili (mniejsza o sprawę bo nie jest istotna). Wtedy okazało się, że... Prawdopodobnie zostałam najnormalniej w świecie w pewien sposób wykorzystana. I kontakt ucichł. W trakcie kiedy dochodziło do mnie to, że dałam się wyrolować, ale nadal miałam nadzieję, że może jednak mnie "lubi" i to wszystko wróci jak sprawa ucichnie, inny kierowca- Sebastian, zaproponował mi przejście na "Ty" itd. Znajomość się rozwijała i rozwijała, aż do połowy czerwca tego roku, kiedy to zorientowałam się że o Sebku myślę równie często co o Arturze. Sprawa jest o tyle cięższa, że we wrześniu będę miała sprawę rozwodową, ale od kwietnia nie mam w ogóle kontaktu z mężem, mieszkam gdzieś indziej, nie dostaję od niego nic na dziecko itd..
BTW - wracając do sedna. O Arturze myślę często. Nie potrafię przeboleć tego co i jak się stało i że byłam tak głupia, że się dałam. Gorzej wygląda sprawa z Sebastianem. Oboje naszą relację widzimy raczej jako taką "na dłużej", oczywiście nic nie planujemy, ale już powoli zaczyna się wkręcać temat typu "GDYBY nam wyszło" i jak zareagują moi rodzice, jego mama, jego córka.. I tu pojawia się problem. Moja mama twierdzi, że najpierw powinnam skończyć jedną sprawę a potem zaczynać inną, a w ogóle to po cholewkę mi facet. Wiem, że ma rację, no ale co ja poradzę, że wyszło jak wyszło? Sytuację pogarsza fakt, że nie dość, że przed rozwodem plączę się znów w jakieś relacje z facetem, to jeszcze jest to facet o 5 lat młodszy od mojej matki, którego córka jest z kolei o 6 lat młodsza ode mnie.
Ja wiem, że strasznie zawile to napisałam, ale nie wiem sama jak to ująć inaczej. Po prostu nie wiem jak dalej poprowadzić to wszytsko, żeby znów nie wciorać się w bagno - bo to akurat mój konik ;/
Najbardziej nurtujące mnie pytania (a jest ich kilka) brzmią:
- kiedy ewentualnie i JAK powiedzieć mamie, że się z kimś spotykam?
- JAK najmniej boleśnie powiedzieć mamie, że mój obecny wybranek jest o 16 lat starszy ode mnie i tylko o 4-5 młodszy od niej??
- jak powiedzieć jego córce - siedemnastoletniej dziewczynie - że jej ojciec spotyka się z dziewczyną o 6 lat starszą od niej, ale w taki sposób, żeby nie potraktowała mnie jak wroga a jego nie odepchnęła? jego była żona wtedy byłaby w siódmym niebie bo już i tak buntuje ich córkę przeciwko Sebastianowi.
Jeśli to nie problem, to pomóżcie, proszę, doradźcie coś, bo ja już sama nie wiem..
Zwolniłam się z miejsca gdzie spotykałam się z Sebastianem służbowo, i pracuję gdzieś indziej, gdzie nie mam czasu o nim myśleć, ale i tak to nic nie daje...