Cześć,
jestem tu nowa i zwracam się do Was o pomoc. Nie wiem gdzie miałabym ją znaleźć. Moi bliscy już nie chcą słuchać na ten temat. Mówią, że sama sobie jestem winna, że byłam zbyt uległa. I dlatego chciałabym się Wam wygadać i poradzić co mam robić. Temat będzie trochę długi, ale proszę o cierpliwość, bo naprawdę chcę się wygadać...
Otóż u mnie wygląda to tak, że wczoraj prawdopodobnie zakończyłam moją i jego wspaniałą przyjaźń. Uwielbiałam go, mogłam mu wszystko powiedzieć. Znaliśmy się tylko/ aż 4 lata jednak od razu znaleźliśmy wspólny flow itp. Na początku nie było mowy o żadnym uczuciu. I teraz zaczynają się schody. Chyba za bardzo się do niego przywiązałam, nie wiem czy on do mnie. Będę oczywiście pisała ze swojej perspektywy.
Jego sympatia do mnie i uwielbienie postawiły przede mną znaki zapytania, czy może on do mnie coś czuje czy nie. Zastanawiałam się i analizowałam każdy jego gest i zachowanie. A jego zachowanie było w stosunku do mnie bardzo dwuznaczne. Nawet znajomi go utemperowywali czasem wiedząc, że ja mogę się wkręcić itp On okazało się później, nie wiedział, że mną pogrywał, on wykazywał tylko czystą sympatię i koleżeńskość jak do siostry.
Ja jednak odbierałam jego znaki inaczej. Wkręciłam się, zaczęłam go traktować zupełnie inaczej - nie jak kumpla, ale kogoś bliższego... Będąc singielką od 2.5 roku takie zachowania kolegi/ przyjaciela od razu łapałam za coś innego... Jeszcze do tego prezenty, przychodzenie do domu, zapewnianie, że mnie uwielbia i bardzo lubi. No niestety zaczęło mi zależeć.
Poznał kogoś. Ja byłam nawet nie zazdrosna o to, że ma dziewczynę, ale o to, że ze mną już nie spędza tyle czasu. Że ona mi go zabrała jak brata, przyjaciela. Nie mogłam się z tym pogodzić, ale wtedy - w pracy widywaliśmy się codziennie, więc musiałam jakoś przezwyciężyć szalę goryczy. I udawałam, że wszystko jest okej. On się nabierał, myślał, że jestem szczęśliwa, opowiadał mi o dziewczynie. Ja mu doradzałam itp. Jak prawdziwa przyjaciółka. Ufał mi. Mówił, że jesteśmy bardzo bliskimi osobami itp. Ja chciałam wierzyć, że mówi o przyjaźni, jednak dalej wkręcałam sobie że mu na mnie zależy itp...
Ostatnio wg mnie przegiął. Na urodziny wysłał mi bardzo jednoznaczny list. Nie wiedziałam o co mu chodzi i spytałam się go wprost, powiedziałam także że jestem zdezorientowana i nie wiem o co mu chodzi. Bo pisze tak jakby chciał mi coś przekazać. Dopiero wtedy się zorientował, że ja mogłam sobie coś pomyśleć. Oczywiście zapewnił, że ma dziewczynę i że ja jestem jego przyjaciółką. I zaproponował piwo następnego dnia. Zgodziłam się ze łzami w oczach i z tysiącem myśli, żeby nie dać po sobie poznać, że zostałam zlana ( dostałam mentalnego kosza, sama nie wiem). Jednak on następnego dnia piwo i obgadanie spraw z pracy odwołał, chociaż umówiliśmy się co do godziny i miejsca. Jestem pewna, że sobie coś przemyślał i chce mnie od siebie odseparować jako przyjaciółkę. Powinnam to zrozumieć, ale nie mogę. Jego dziewczyna mieszka w innym mieście. Widują się w weekendy. Czasem całe dni powszednie widywaliśmy się codziennie sami lub w grupie znajomych. Przytulał mnie, mówił, że mu na mnie bardzo zależy. Może mnie mamił, może grał, ale nie zdawał sobie z tego sprawy. Miał mnie za kogoś bardzo bliskiego w sensie kumpelki, siostry.
Nie mogę przestać myśleć o tym, że nasza znajomość już nigdy nie będzie taka sama. Nie wiem czy dobrze zrobiłam mówiąc mu w jakiej sytuacji mnie postawił i że ja nie wiem o co mu chodzi. Pewnie domyślił się, że czuję do niego coś więcej i dlatego teraz chce się ode mnie odsunąć.
Jestem pewna, że już nawet nie będziemy ze sobą normalnie rozmawiać, że to będzie dla mnie obcy facet... Boję się tego, ale z drugiej strony cieszę się, że się od tego w pewien sposób uwolniłam i teraz nie analizuję wszystkich jego gestów i słów w stosunku do mnie.
Cieszyć się czy płakać, że straciłam przyjaciela, jedyną osobę po mojej starszej siostrze, której naprawdę ufałam i z którą mogłam konie kraść, z którą miałam świetne wspomnienia, i te zawodowe i te pijackie...
Może powinnam ostrzec innych przed przyjaźnią damsko męską, bo zawsze któraś ze stron się zaangażuje za bardzo i później piękna przyjaźń się szybko skończy.
Chciałam tylko tyle napisać. Czuję żal.