Dziewczyny co prawda,decyzja nie należy do mnie,ale dotyczy córki.Dzieci ma się już na zawsze i ich dylematy są naszymi. Dopowiem,że nie narzucam swojego zdania dzieciom,bo każdy swoje życie musi przeżyć sam,ale doradzić mogę.Córka zawsze dobrze się uczyła,w wakacje wyjeżdżała za granicę szlifować języki i pracowała. Zdała licencjat i dostała się jako
operka do USA.Po dwóch latach,wiza się skończyła,praca,która wykonywała też,co tu dużo mówić nie była satysfakcjonująca.Można by było wracać,ale jak to w życiu młodych ludzi,spotkała chłopaka tamtejszego i zakochali się w sobie. Związek trwał 7 miesięcy.Mati (tak ma na imię chłopak) zaproponował małżeństwo,żeby nie musiała wyjeżdżać i dostała legalne papiery,ja to po cichu popierałam,pewnie dlatego,że się naoglądałam amerykańskich filmów. Córka stwierdziła,że nie ma szans na dobrą pracę w Stanach i wróciła .Teraz wzdycha i popłakuje,wiem,że z czasem tęsknota będzie słabnąć,ale ma obawy ,czy nie będzie cale życie żałować tej miłości. Dodam,ze jest jej to pierwszy poważny związek. pozdrawiam i czekam na opinię.