Nie ma w takiej sytuacji dobrej i złej strony.
Dopóki wojska Rosyjskie nie ruszą znad granicy moim zdaniem to konflikt lokalny i wewnętrzny.
Z naszego punktu widzenia ważne jest wzmocnienie sił przy naszej granicy i czekanie na rozwój wypadków.
Na pewno nie powinniśmy pełnić roli lidera przy wspieraniu Ukrainy, kiedy np Niemcy po cichu dogadują się z nimi nie chcąc problemów gospodarczych.
Coś zrobić trzeba było, znalazł się chętny na kozła ofiarnego w postaci naszych polityków.
I właśnie czym takie postawienie wojsk w gotowości miało by sprowokowac Rosję?
No własnie że dużo... Wojska można dowolnie przemieszczać.. i nikomu nic do tego kiedy państwo umieszcza je na swoim terenie.
Z danych satelitarnych wynika, że Rosjanie już teraz zgromadzili sporo wojsk przy granicy, więc nie wydaje mi się aby wzmocnienie sił po naszej stronie było specjalną prowokacją - raczej reakcją.
Różnica pomiędzy wewnętrzny a lokalny to kwestia semantyki
zwłaszcza, że nasza obronność jest uzależniona od Niemiec
Nie miałem na myśli dobra naszych interesów na Ukrainie jak piszesz. Chodziło mi o to, że istnieje dobra i zła strona w czasie wojny domowej.
drobna napisał(a):Wyobraź sobie, że Białoruś koncentruje masy wojska w okolicach Brześcia, a Rosjanie robią to samo w Obwodzie Kaliningradzkim. Uważasz, że nam nic do tego? Że przesłanki agresji zbrojnej nie powinny nas obchodzić, bo przemieszczają swoje wojska po swoim terytorium? Wybacz, ale Twoje myślenie, choć dobroduszne i całkiem logiczne, nie sprawdza się w polityce.
Zidentyfikowani użytkownicy: Bing [Bot], Google [Bot]