Wczoraj dowiedziałem się, że mój przyjaciel rozwodzi się z żoną. W sumie nic niecodziennego, ale kiedyś stanowili wręcz idealną parę. W czasach kiedy spotykali się jako narzeczeństwo i potem, kilka lat po ślubie, kiedy żyli tylko dla siebie, byli niemal wzorem udanego związku . Potem jego żona zapragnęła mieć dziecko. Mój przyjaciel nie chciał tego. Wszyscy wokół widzieli, że dzieje się coś złego. Były częste publiczne kłótnie i wyraźne ochłodzenie w ich relacjach. Przyjaciel w końcu uległ i zgodził się na zostanie ojcem, aby ratować związek. Teraz odchodzi od kobiety – mają dwuletnie dziecko. On twierdzi, że małżeństwo i tak nie ma już sensu, bo stał się tylko ojcem ukochanego dziecka swojej żony. Niczego nie uratował swoją decyzją. Sytuację można oceniać różnie, ale ja chciałbym zapytać o coś innego (i wiem że posypią się zaraz na mnie gromy ).
Co takiego wam kobietom daje posiadanie dziecka ? Dlaczego jak w przypadku żony mojego przyjaciela staje się ono ważniejsze niż wszystko inne ?