Witam mam pewien problem i chciałabym się Was poradzić, doradzić bo sama już nie daje sobie rady z tym wszystkim i nie wiem co mam już robić i w ogóle myśleć na ten temat chodzi o mojego męża, a więc zacznę może od tego że mamy rocznego syna i jesteśmy małżeństwem już 2 lata. Wszystko się zaczęło psuć jakieś pół rok teraz mój mąż się zmienił nie do poznania zupełnie nie ten sam człowiek, którego kiedyś znałam stał się naprawdę nieznośny.Mam 22 lata jak wychodziłam za mąż miałam 20 lat, studiowałam 2 fakultety dziennie i zaocznie a przy pilnowaniu dziecka pomagała mi moja mama wszystko było w porządku ale potem było coraz gorzej mój mąż zaczął się o wszystko czepiać, wszystko mu zaczęło przeszkadzać, na mojego męża ma bardzo duży wpływ jego 28letnia siostra jest mężatką 5 lat ale nie ma dziecka ciągle się wtrąca w nasze życie a co gorsze mąż jej słucha a mnie nie, ona co powie wszystko jest święte, myślałam że może jest zazdrosna że ja studiuje 2 kierunki bo ona jest tylko po gastronomiku ale jak się dowiedziała że chodzę na 2 kierunki powiedziała do mojego męża " przetłumacz tamtej do uba bo to co tamta wyprawia to się w głowie nie mieści jak można chodzić do szkoły jak się ma dziecko, jak nie to żeby oddać dziecko bo są ludzie którzy go chcą" nie wiem jak ona mogła nawet tak powiedzieć, kiedy ja naprawdę bardzo kocham mojego synka i nie wyobrażam sobie życia bez niego, a szkołę chciałam skończyć dla niego żeby mu w życiu nic nie brakowało ale teściowa i siostry męża wygrały bo zrezygnować ze studiów dziennych
... A jeszcze wspomnę jak poprosiliśmy męża siostrę na chrzestną dla małego zrobiła awanturę przy wszystkich znajomych że ona nie będzie utrzymywać następnego dziecka (bo ma już jedną chrześnice) aż mi się wstyd zrobiło przed tymi ludźmi, powiedziałam jej że dziecko ma rodziców od tego by go utrzymywali i póki co dzięki Bogu stać mnie na to, a małemu nic nie brakuje, a od niej nic nie chcę...
wracając do mojego męża o wszystko mnie oskarża, mówi że wszystkie jego nie powodzenia to moja wina, wyzywa mnie na każdym kroku, i jeszcze wciąga w te swoje intrygi dziecko bez przerwy mówi do dziecka że ja jestem głupia, że mógł wybrać dla niego lepszą matkę, że taka matka to wstyd, itd. Ciągle mnie prowokuje już nie ma dnia żebyśmy się nie kłócili, ciągle mi mówi jak to mu źle jest ze mną że żałuję że się ożenił. Nawet jak wypłatę bierze to mi pieniędzy nie oddaje a jak się pytam gdzie ma wypłatę to ciągle mówi mi że to nie mój interes, albo że co mnie to obchodzi... mieszkamy z moimi rodzicami, za nic nie płacimy wszystkie opłaty za światło, wodę itd płacą moi rodzice. Kiedy na samym początku kupiliśmy samochód jego siostra powiedziała że powinniśmy matce jego pomagać a nie na głupoty wydawać. kiedy chciałam żebyśmy kupili telefon na abonament zgodził się ale kiedy pojechaliśmy na miejsce, on powiedział ze jednak nie weźmie telefonu bo dzwonił do matki i ona powiedziała że jestem nie normalna bo chcę telefon. Ciągle radzi się matki swojej i starszej siostry zawsze robi co one chcą nie patrzy na mnie że może mnie rani tym co robi. kiedyś byliśmy z małym na pogotowiu i jak wróciliśmy do domu była 23 powiedział że jest głodny żeby zrobić mu jeść to powiedziałam do niego żeby wziął małego przebrał a ja zrobię mu kanapki, powiedział że sam sobie zrobi a ja żebym małego przebrała potem wyszedł nawet nie zauważyłam a kiedy wrócił powiedział że współczuje wszystkim ludziom co mają takie życie jak on, a ja że jestem chamem... Jego rodzina ciągle mnie oczerniają gadają głupoty ciągle na mój temat ostatnio matka męża naopowiadała wszystkim że mam kochanka babka mi ostatnio awanturę zrobiła że dziecko będzie u nich mieszkać miesiąc a miesiąc u mnie ale mój syn jest bardzo przywiązany do mnie a do męża nawet na ręce nie chce iść tylko płacze a ta siostra męża widziała małego jak miał 4 mies i ona chce mi dziecko odebrać, a jak pojedziemy do teściowej to zaraz chce żeby ją wozić po znajomych jej a mąż jej słucha teściowa jest rozwódką miała już dwóch mężów i mieszkać nie ma gdzie bo drugi mąż ją z domu wyrzucił, sama miała życie zniszczone a teraz razem ze swoją córką niszczą moje życie i mojego dziecka. Kiedyś mogłam powiedzieć że kochałam męża bez żadnego namysłu a teraz żeby to powiedzieć musiałabym się zastanowić nad tym czy jeszcze w ogóle go kocham, mój mąż ciągle mówi że zemną łączy go tylko i wyłącznie dziecko, a jak się kochaliśmy zawsze pierwszy kończyła współżycie a kiedy pytam a ja? zawsze mówi że jutro dokończy i to jest wszystko ale nigdy tak nie było jak mówi... teraz mi ciągle mówi że powinniśmy odpocząć, ciągle mówi o rozwodzie, a jak wychodzi ciągle mówi że już nie wróci, a jak zwracam mu uwagę żeby tak nie mówił to mówi żebym powiedziała jedno słowo a naprawdę już nie wróci, ciągle mnie straszy i rani poradźcie mi co mam robić???