Witam was drogie kobiety.
Zwracam się do was o pomoc, a w zasadzie o jakieś rady i wskazówki.
Przejdę może od razu do rzeczy, ale najpierw wtajemniczę was w to trochę. Chodzi w zasadzie bardziej o mnie niż o moją ukochaną osobę. Jesteśmy w zasadzie ze sobą już ponad 7 miesięcy. Kocham ją i chce być kochany, i mam nadzieję, że jestem kochany. Z góry muszę wam powiedzieć, że w tej chwili prowadzimy związek nieco na odległość. Poznaliśmy się pod koniec wakacji, gdy było jeszcze trochę wolnego czasu, spotykaliśmy się, itd - koleżeństwo przerodziło się oczywiście w coś więcej i to dosyć szybko powiedziałem jej "kocham Cię", na co ona pozytywnie się zaskoczyła i odwzajemniła mi to uczucie. No i się zaczęło, ona musiała wyjechać do rodziny, nieco dalej (100km) i wraz z tym czas było rozpocząć naukę. Owszem spotkaliśmy się kilka razy w tym czasie. A wówczas rozmawialiśmy codziennie na skype, telefon, sms od czasu do czasu. Było przyjemnie, wręcz rewelacyjnie. Ona nieco miała z początku większą dominację w związku niż ja, wiąże się to z pewnymi zabawami (wtajemniczone wiedzą o co chodzi ) . I tak po pewnym czasie, po paru kłótniach zrezygnowaliśmy z tego, ponieważ doszliśmy do wniosku, że do w jakiś sposób przyczynia się do niszczenia związku (a w zasadzie ona doszła do takich wniosków). Dalej czasami bywało lepiej, a chwilami gorzej. Teraz więc gdy trochę was wtajemniczyłem to przejdę do konkretów.
Ostatnio moje słońce przestało odpowiadać na sms, odbierać tel, itd (zdarzało się to nie raz, za każdym razem prawie była kłótnia). Często się denerwowałem i czasami zaradzało mi się napisać głupoty, za co potem musiałem przepraszać. No ale jak mam postąpić kiedy skarbuś obieca, że zadzwoni a mnie olewa. I nie wiem czy to moja wina czy nie. I ostatnio mieliśmy się rozstać, słońce powiedziało, że jestem za słodki, za grzeczny i ma wszystko podane na tacy, bo zawsze robiłem by było najlepiej, po czym powiedziała, że to koniec finalnie, też wypomniałem jej, że olewa mnie czasami, a ona na to, że nie zawsze ma czas, że czuje się jak w więzieniu, no przepraszam ale zadzwonić raz w tygodniu ( nie uwzględniajac weekendów) to jest tak wiele? Gdy obieca mi że porozmawiamy, a nawet smsa mi nie napisze, że nie może, że jest zajęta, no szlag mnie trafia normalnie. Po tym jak mi to wypomniała zrobiło mi się cholernie przykro, że tak się starałem, a zostałem jeszcze przez to zraniony. Po 2 dniach zadzwoniła i porozmawialiśmy na poważnie, powiedziała, że mnie kocha bardzo i jednak właśnie mnie chce, ale nie chce bym był taki słodki, bym nie wysyłał takich słodkich smsów i że ona też chce się jakoś postarać bardziej. No i spełniam jej oczekiwania, ale teraz dziwnie się czuje, tak jakby mi na niej nie zależało, zapominam o niej, bo zaraz jak bym wysłał coś smsa to, że źle zrobiłem a ona będzie milczeć z tego powodu, bo jak ona powiedziała przedtem, żygać jej sie chce jak czyta takie słodkie smsy, więc teraz nic nie pisze.
Co mam robić, nie chce by to wszystko się zobojętniło, muszę się ograniczać do wielu rzeczy. Czy mam po prostu dać spokój niech ona włoży swój wkład. Czy wszystko będzie ok? Budze ją codziennie wstaje, specjalnie godzinę wcześniej - tego akurat ona chce. A potem już nic nie robię, kompletnie nic, bo się do cholery boję, że znowu mi wypomni i powie co myśli. Ona nie chce się dusić w związku. Kobiety, nie lubicie tego? Mam stawiać zawsze na swoim? Proszę o rady i jakiekolwiek wskazówki i pytajcie jeśli czegoś trzeba.