przez Lucy » 14 lis 2014, o 11:49
Myślę, że twój mąż po prostu potrafi lepiej dogadać się z córką niż ty. Wiem, że to bywa bolesne, ale chyba on jest dla niej ważniejszy, może dlatego, że tak często znika. U nas był podobny problem z synkiem, bo mąż jest kierowcą tira, więc rzadko bywa w domu i sama zajmuję się dziećmi na co dzień. Nie mogłam sobie dać rady z małym, strasznie kaprysił i nie słuchał się mnie. Ciągle krzyczał, że chce do taty. Ratunkiem okazał się dla mnie trening rodzicielski, w którym w końcu wzięliśmy z mężem udział. Przeprowadzał go pan Krzysiek z poradni Sensity.pl, która znajduje się w Warszawie przy ulicy Mickiewicza w Warszawie ( na ich stronie można przeczytać o ich metodach) . Oczywiście, problem leżał we mnie i nie do końca ustalonych zasadach wychowania dziecka między mną i mężem, a nie w dziecku. Nauczyłam się na coachingu nie tylko, jak rozmawiać z synem, ale w ogóle jak się zachowywać, żeby moje dziecko uznało mnie za sojusznika a nie wroga. No i co najważniejsze zaczęliśmy z mężem współpracować, mąż, mimo częstych nieobecności zaangażował się w wychowywanie syna a nie tylko w miłe spędzanie z nim czasu, jak to miało wcześniej miejsce. Teraz razem z mężem ustalamy, co robić kiedy syn źle się zachowuje, mąż stał się dużo bardziej obecny w życiu dziecka, nawet kiedy nie ma go fizycznie w domu.
Nie szukają potraw wyszukanych czy egzotycznych, ale wolą dania konwencjonalne, jak embriony ptaków nielotów, mielone organy w powłoce jelit, plastry ciała świń czy bulwy bylin przypalane w zwierzęcym tłuszczu; w ich gwarze określa się je jako jajka, kiełbasę, bekon i frytki.
-
- Lucy
- Miła Kobietka
-
- Posty: 54
- Dołączył(a): 20 paź 2014, o 08:26