taka ciekawostka co do gazu - podobno zużywany podczas gotowania gaz ziemny (lub propan-butan), tylko w 50% przekazuje energię bezpośrednio do garnka lub patelni.
co do kosztów to uczciwie przyznam że nie znam się i nie za bardzo ma to dla mnie znaczenie, ale kiedyś znalazłam takie wyliczenia (niestety nie mogę wstawić linka):
"Sprawdźcie, ile na start trzeba wydać na każdą z płyt. Na początek – indukcja:
Koszt zakupu płyty – od 1000 złotych
Koszt przyłącza elektrycznego (praca elektryka – płyta zasilana trójfazowo) – 100 złotych
Koszt ewentualnej wymiany garnków – od 200 złotych
W sumie na start naszej przygody z płytą indukcyjną, musimy przeznaczyć od 1100 do 1300 złotych. Zaznaczam, że mówimy o podstawowym modelu mniej renomowanego producenta (Amica, Zanussi, Mastercock, Beko). W koszcie przyłącza wspomniałem o zasilaniu trójfazowym. Pamiętajcie o tym biorąc pod uwagę płytę indukcyjną. Nie warto kupować urządzenia na 230V. Moc będzie zbyt mała i mogę z pełną stanowczością stwierdzić, że w takim przypadku zdecydowanie lepszym pomysłem będzie zakup zwykłej płyty ceramicznej.
Koszty związane z indukcją są zatem spore. A jak to wygląda w przypadku gazówki?
Koszt zakupu płyty gazowej – od 300 złotych
Koszt przyłącza gazowego (jeśli nie ma) – od 150 złotych za metr bieżący. Można tego kosztu uniknąć, a przynajmniej go zminimalizować, decydując się na zasilanie płyty gazem propan-butan z wymiennej butli. Tu jednak dochodzi konieczność okresowej wymiany butli i wygospodarowanie miejsca na jej przechowywanie.
Koszt doprowadzenia przewodów wentylacyjnych nawiewnych i wywiewnych (jeśli nie ma) – od 500 złotych
Jak sami widzicie, koszty początkowe związane z płytą gazową są dużo niższe, bo nawet w przypadku konieczności doprowadzenia gazu w konkretny punkt kuchni, nie powinny przekroczyć 1000 złotych. Plus dla gazówki.
Teraz czeka nas jednak nie lada wyzwanie – trzeba policzyć, które medium będzie tańsze w eksploatacji. Od razu zaznaczę, że w praktyce nie da się tego dokładnie sprawdzić. Potrzebne by nam było laboratorium, a takiego chwilowo nie mam pod ręką. Będę się zatem opierał na prostym teście – ugotuję wodę na tym i na tym.
Która płyta zużywa mniej energii – gazowa, czy indukcyjna?
Zagotowanie 10 litrów wody w garnku przystosowanym do płyty indukcyjnej, zajęło urządzeniu 3 minuty. Świetny wynik. Korzystałem przy tym z pola oznaczonego jako BOOSTER, co według producenta płyty oznacza, że podczas gotowania na to pole przekazywana jest pełna moc (około 3,5 kW).
Płyta gazowa, na największym palniku, poradziła sobie zdecydowanie gorzej. Zagotowanie 10 litrów wody zajęło jej nieco ponad 10 minut. Czas jest zatem ponad trzykrotnie gorszy. A czas – to pieniądz. Plus dla indukcji.
Obserwowałem liczniki, w celu określenia, ile energii w tym czasie zużyły obie płyty. Oto wyniki:
Płyta indukcyjna zużyła około 0,090 kWh prądu, co przekłada się na uszczuplenie mojego portfela o jakieś cztery grosze.
Płyta gazowa, na zagotowanie wody, zużyła śladową ilość gazu (licznik nawet tego nie zarejestrował), ale podpierając się danymi z instrukcji obsługi mogę założyć, że będzie to koło 0,03 m3. Czyli – w granicach pięciu groszy."
Co do garnków to ja miałam Ikeowskie 365 więc nie musiałam nic zmieniać, jedynie wok - taki zwykły - miałam do wymiany.
Co do łatwości utrzymania to warto zauważyć, że dzięki temu że płyta się tak nie nagrzewa to gdy np. mleko wykipi to się tak nie przypali, jedynie lekko przywrze.
Co do bezpieczeństwa - wiesz, kiedyś samochody nie miały pasów i lusterek i też się jakoś jeździło
Kiedyś bramek zabezpieczających na schodach nie stosowano, zaślepek do kontaktów - bo nie było
generalnie nie chcę umniejszać zalet gazówek bo na pewno teraz są fajne i nowoczesne modele o niebo lepsze niż te stare, jednak w czasie przeprowadzki (jestem świeżo po) pomieszkiwałam chwilę u mojej mamy która ma nowiutką płytę gazową Bosha a kurki się przypalały i do szału doprowadzało mnie ich czyszczenie.