Witam was. Mam problem w którym nie wiem jak mam się zachować w stosunku do swojego partnera. Jesteśmy ze sobą trzy lata. Mój facet pracuje we Francji a ja od 3 miesięcy mieszkam w Paryżu. Widujemy się na święta i wakacje.
W ten weekend mój facet przyjechał do Paryża bo miał sprawy do załatwienia a mieszka ode mnie 400km. Całą sobotę załatwiał te swoje sprawy ale wieczorem zamiast spotkać się ze mną pojechał z ojcem do tego znajomego z którymi miał te sprawy i tam siedzieli. Mówił ze jak by się dało to by się spotkał ze mną. A nie to wkurza ze nie mógł powiedzieć ze sory tato ja jadę do Sylwii się spotkać albo zawieź tam ojca i przyjechać do mnie. To już nie pierwsza taka sytuacja. Czekałam cały dzień na niego myślałam ze koło 17 przyjedzie, godzina 19 nie raczy nawet zadzwonić wiec ja dzwonie a oni jeszcze siedzą u tego znajomego i mówił ze zaraz wracają ja czekam dalej godz 22 a oni są już u innego znajomego jego ojca i nawet nie raczy mi nic powiedzieć a ja czekam jak głupia. Potem dzwoniłam chyba z 20 razy i ciągle mnie rozłączał i pisałam ze nie będzie ze mną dyskutować i się denerwować. Teraz jest wielka kłótnia bo ja nie rozumiem nic i jak by mógł to by przyjechał. dziś tez nie przyjedzie do mnie bo się nie odzywamy tylko wraca tam do siebie. I co ja mam robić jak zawsze coś ważniejszego jest ode mnie i ze nie potrafi powiedzieć ojcu ze jedzie do mnie po prostu mieć swoje zdanie i życie. Teraz to ja jestem zła bo nic nie rozumiem. A dodam ze ostatnio tylko ja rękę wyciągałam do pogodzenia się. On nie rozumie ze źle robi.
Pomóżcie mi bo ja już nie mam sił do takich sytuacji.