przez Lily of the Valley » 9 kwi 2012, o 01:39
A ja sobie troche poopowiadam.
swieta spedzilam fajnie, mimo ze zaczely sie kiepsko przez problemy rodzinne. o 14 udalam sie z moim facetem do jego babci, gdzie poznalam czesc rodziny. poczatkowo bylam nieco speszona, wiecie jak to jest, gdy ktos powie niezbyt udany dowcip, zaczynasz nerwowo sie smiac, zeby wykorzystac moment do zatuszowania skrepowania. ciocia M. zrobila mi kawe, ktora srednio mi smakowala, nie przepadam za sypana. na stole bylo mnostwo jedzenia, ale zjadlam niewiele i to po namowach babci, mamy, kuzynki, taty i cioci Ukochanego. w sumie dwa naprawde male kawalki ciasta, dwie lyzeczki salatki z ananasem, ktorej czesc zostawilam z uwagi na nieszczesny ananas. te dwie lyzeczki nalozyl mi Moj Luby, wiec byly troche za duze. natomiast zasmakowalo mi straszliwie czerwone, polslodkie wino, ktorego troszke za duzo wypilam, bo przed oczami zaczelo mi byc metnie. poszlam z M. do jego mieszkania, tesciowie moi zostali z moim bratowym. po winku rozluznilam sie i nawet zartobliwe podpytywanie o slub seniorki rodu mnie rozczulily. chata byla wolna, spedzilismy urocze chwile tylko we dwoje, reszte sobie dopiszcie... pozniej poszlam spac, a M. siedzial na Facebooku i gral w gierke. spalam z przerwami na dwa wybudzenia sie jakas godzinke, wzielam apap na bol glowy, przeszlo mi troche pozniej. tesciowa zrobila przepyszny bigosik, nigdy tak dobrego nie jadlam, a to z powodu sporej ilosci koncentratu pomidorowego :p. z trudem rozstajac sie z moim, wrocilam do domu, zajelam sie swoimi sprawami i tak oto dobiegl konca pierwszy dzien Wielkanocy... jutro ponownie spotykam sie z Moim, zostalam zaproszona przez tescia na jakas salatke. to by bylo na tyle, ogolnie fajny, mily dzien, oby bylo takich wiecej.