Nie wiem już co mam robić, normalnie czuję się sfrustrowana i totalnie bezsilna z powodu syna. Nawet nie bardzo wiem od czego mam zacząć tak naprawdę. Bo historia z nim jest tak długa i szeroka jak jego 10 lat życia. Każdy dzień to walka niemalże z wiatrakami. Płakać mi się chce i w sumie mam upust właśnie tych emocji poprzez płacz, ale nie ważne...
Od 2 roku życia mam problemy wychowawcze z młodym. Na początku w ogóle myśleliśmy że syn mój będzie dzieckiem autystycznym bo WSZYSTKO dosłownie na to wskazywało. Jego zachowanie wszystkich przerażało. Ale ciężką pracą i walką o jeden drobny krok do przodu jakoś udało mi się o tyle o ile naprostować młodego by jakoś funkcjonował. Jakoś. Pierwsze słowa (nie mylić ze zdaniami) zaczął mówić w wieku ponad 5 lat. Tak bardzo późno. Zostało stwierdzone u niego opóźnienie mowy, ma stwierdzoną dyslalię wieloraką oraz potencjał rolandyczny. Może niedługo również okazać się że ma cechy dziecka autystycznego.
Problemy większe pojawiły się w wieku szkolnym. Już w zerówce ostrzegano mnie, że łatwo nie będzie. I łatwo nie jest. Nie zdał z klasy 2 do 3. Tak więc drugi rok jest w klasie 2, choć uparlam się aby w tym roku miał Komunię Świętą, choć jedną rzecz by mieć normalnie. Nie żałuje. Ale mam wrażenie że to wszystko co wypracowaliśmy i to jak ładnie zaczynał się uczyć (same 5 i 6 i zero uwag wobec jego zachowania czy aktywności na lekcji i innych rzeczy) cofnęlismy się o milion kroków w tył. Syn stał się tragicznie emocjonalny. A do tego on wszystko wie najlepiej. Nic go nie obchodzi. Ma w nosie naukę. Ma w nosie to że sprawia komuś przykrość mówiąc "durna jesteś" (taką dziś sytuację widziałam pod szkołą w stosunku do jego koleżanki z klasy) ... W stosunku do mnie również stał się okropny. Prośby, groźby, kary ... nic nie działa na długo tylko na chwilę. Dziś usłyszałam (bo nałożyłam na niego karę) i w sumie za każdym razem wtedy to słyszę że "nie kocham mamy" albo "mama mnie nie kocha" ... i wściekłość widzę w jego oczach wraz z mega fochem. Nic nie dociera, choć przeprowadziłam z nim chyba z milion rozmów. Syn uczęszcza również na dodatkowe zajęcia wyrównawcze na które jak się okazuje nie dociera! kłamiąc mi prosto w oczy że nie on oczywiście jest! ...
Już nie wiem co mam z nim robić, jak radzić ... To wszystko zwyczajnie mnie przerasta