Ja myślę, że nie ma co przesadzać z bielizną że tak powiem trudną do ściągnięcia. Wszelkiego rodzaju sznurowane gorsety, sprzączki, paski i zapinki. Sama kiedyś zainwestowałam właśnie w taką bieliznę i zanim udało mi się to ściągnąć to... no, już dużo mi się odechciało. Historia mojej przyjaciółki to natomiast hit
może nie o bieliźnie ślubnej, ale pasuje do tematu rozbierania. Otóż jej (już) mąż był bardzo nie w stanie i spał pod stołem, a świadkowa pojechała do domu. No i przyjaciółka w pięknie zasznurowanym i zaciągnietym mocno gorsecie od sukni ślubnej czekała, aż przyjdzie małżonek i ją z tego wyciągnie, ale on jak już wspominałam spał na sali weselnej, więc się nie doczekała... w końcu zasnęła w sukni ślubnej.