przez Róża89 » 22 cze 2016, o 11:02
Witam, chciałam podzielic się z Wami moją historią... Otóż kilka tygodni temu zostawił mnie facet. Nasz związek trwał 5 lat.Ja mam 26, on 33 lata.Nie kłóciliśmy się w zasadzie, na wszystko mu pozwalałam ( wyjścia z kolegami, alkohol), dbał o mnie, dobrze traktował.Widywaliśmy się jednak rzadko, nie mieszkaliśmy razem, więc miałam swoje obowiązki także w domu, poza tym praca, pozostawały tylko weekendy, podczas których on zawsze musiał się napic alkoholu, upodlic, bo jak twierdził, musi się zresetowac po ciężkim tygodniu w pracy, że to co robi to bardzo odpowiedzialna praca itp, usprawiedliwiał swoje zachowanie. Dobrze było dopóki sama z nim wychodziłam , często do białego rana, no ale w końcu przyszedł taki moment,że zapragnęłam stablizacji, nie mówie tu od razu o ślubie, dzieciach, ale żeby przystopowac z tym imprezowaniem.Gdy kupił mieszkanie dosyc niedawno zaczeliśmy w nim już coś remontowac, ja zabrałam się za ogródek, on oczywiście zawsze powtarzał, że jestem tą jedyną ,że kocha nad życie, że jak zamieszkamy to dom będzie cudowny, bo będe w nim ja, ąż nagle napisał mi smsa,że ma kryzys z miłościa do mnie, że musi to wszystko sobie poukładac, że pewnie mu przejdzie. Nic nie odp, tylko zadzwoniłam, że trzeba sie spotkac i pogadac o tym, a nie zachowywac sie jak dzieci, no to przyjechał i płakał, że nie wiedział jak mi to powiedziec, że nie ma mi nic do zarzucenia, że jestem piękna, taka dobra, na wszystko mu pozwalam, jak zapytałam czy mnie już tak nagle nie kocha to nie patrzac mi w oczy pokiwał że nie.Jak się okazało , zobaczyłam go na drugi dzień z laską, przytulał ją, całował, skakał nad nią taki podjarany.Jak się okazało ona ma 21 lat, spotykają się codziennie, ona u niego w pracy zalega,dodaje z nim foty, wychodzi z nim na te piwa, gdzie ja nie chciałam w tygodniu, bo są inne obowiązki. Patrząc z perspektywy czasu, musiał mnie już zdradzac w trakcie związku. Dodam jeszcze, że do końca kłamał, że nikogo nie ma,powiedział jeszcze,przy rozstaniu że ostatnio dużo działo się w jego życiu i narazie nic nie chce zmieniac- w sensie że podjął decyzję o rozstaniu. Potem jeszcze mi pisał, że jak emocje opadną chciałaby miec ze mną kontakt, oczywiście nie zareagowałam.Wszyscy się zdziwili że tak nagle mnie zostawił , a wszystkim klepał dookoła jak to mnie kocha itp.Jego mama też to bardzo przeżyła jak z nią rozmawiałam, że nie może zaakcpetowac zachowania syna,że rozumie jak ludzie się rozstają , ale on z dnia na dzień do tego samego łóżka sprowadził inną, i w dodatku ponąc bez skrępowania chodzi po domu, nie przejmuje się niczym.Koleżanka widziała jak szedł z z nią pijany w weekend w nocy, że jej to się podobało, on ledwo szedł.Ja już nie chciałam takiego życia, potrzebowałam stabilizacji, jeszcze wmawiał mi, że ja nie lubię ludzi, nie potrzebuje koleżanek, a to nie było tak, wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem ,a on prowadził mnie do patologicznego środowiska.Jestem już na etapie, że dobrze , że się tak stało, to chyba wieczny piotruś pan, jedyne co mi żal, to tych lat, i tego, że tak nagle można kogoś wyrzucic z pamięci i tworzyc z kimś nową historię.Uważam , że jest jeszcze z tego dumny, że wyrwał taką młodą, chyba mu to schlebia.