Czasem korzystam bo fakt, że niby nie pracuję zawodowo ale zdarza się, że w natłoku różnych prac nie zdążę ugotować (nie pytajcie mnie jak to robię, ale po prostu nie zdążam... może to kwestia źle zagospodarowanego czasu, pewnie tak), czasem gdzieś jedziemy, zdarzyło się, że byłam chora albo po prostu mamy ochotę na coś niezdrowego (nie odżywiamy się jakoś super)... to wtedy sięgamy po pizzę mrożoną albo mrożoną lasanię... to są nasze sztandarowe gotowe dania. Czasem zamawiamy pizzę na telefon albo przywozimy sobie na wynos ze sprawdzonej pizzeri. Pizzy dość sporo pochłaniamy. Od czasu do czasu zachce nam się zupki chińskiej albo Burger Kinga / McDonalda No i to by było na tyle. Innych gotowych dań raczej nie jadamy. W Polsce zdarzyło mi się jeść gotowe pierogi z paczki bo ulepienie pierogów to kilka godzin roboty. Tutaj nie ma takich rzeczy. Bardziej fasola, ciecierzyca i soczewica w puszkach z różnymi mięsami w sosie, bo to sztandarowe dania hiszpańskiej kuchni ale ja nie lubię ani soczewicy ani ciecierzycy, a fasola z puszek ma w sobie zawsze coś z boczkiem lub mięsem wieprzowym, którego ja nie jem, więc fasolę robię sama z kurczakiem i warzywami.
Czasem coś zamrażam, więc mogę później odmrozić coś własnej roboty. Głównie są to zupy kremy warzywne bo dostaję dziesiątki kilogramów warzyw z ogródka teściowej, teść też dokłada od siebie kolejne kilogramy, więc często robię 4 litry zupy i mrożę ile się zmieści w zamrażalniku. Problem w tym,że José nie jada warzyw... a mięso jak zrobię to znika w góra dwa dni