Cześć!
Nigdy nie wiedziałem, że napisze temat "na babskim forum".
Chciałbym Was prosić o pomoc, a raczej sugestie w temacie, w którym jestem totalnie zielony - bo cała sytuacja psychicznie i mentalnie mnie wykańcza.
Jeżeli komuś będzie się chciało przeczytać (a napiszę to w WIELKIM SKRÓCIE) to serdecznie dziękuje.
Byłem z kobietą w związku przez 3 lata, znamy się prawie 3,5 roku.
Związek był burzliwy. Czasem lepsze chwile, czasem gorsze - ale byliśmy razem.
W zeszłym roku nastąpił kryzys - straciłem pracę, nie udało mi się pojechać na wymarzone wakacje z dziewczyną, ona finalnie pojechała z kuzynem, ja zostałem na małym lodzie, miałem swoje problemy.
Sytuacja mnie przerosła - suma sumarum - zrobiłem najgłupszą rzecz i zostawiłem Ewę.
Z dnia na dzień - stwierdziłem, że nie chcę z nią być. Jak po porażeniu piorunem.
Nie odzywałem się 2,5 miesiąca. NIC - zero kontaktu, na urodziny, na święta - nic. Zniknąłem. Odciąłem się od 99% znajomych.
W międzyczasie - zauwazyłem, że ona zaczeła się z kims spotykac. Z chłopakiem, ktory mieszka ponad 100km od niej
Ja przez ten czas zastanawiałem się nad sobą, nad swoim życiem. Stwierdziłem, że coś jest nie tak ze mną.
Poszedłem do psychologa, zacząłęm rozmawiać z ludzmi, popracowałem nad sobą. Przez te 3 miesiące jak nie byłem z nią - zmieniłem się o 180 stopni. Znalazłem pracę - zostałem kierownikiem oddziału firmy, zakupiłem mieszkanie nowe.
Z końcem stycznia - ODEZWAŁEM SIĘ do mojej byłej. Przeprosiłem ją, że tak się zachowałem, że ją tak zostawiłem. Przeprosiłem, że to tak nie powinno wyglądać. Powiedziałem - że wiem, że z kimś się spotyka - i że nie mam złych zamiarów, jednak - moja męska intuicja mówiła mi, że zachowałem się mało Gentelmeńsko. Oczywiście opowiedziałem Ewie - że poszedłem do psychologa, że popracowałem nad sobą.
Czas mijał - CAŁY LUTY spotykałem się z nią na zasadzie kolega/koleżanka. Wypady do kina, na go-karty, na kolacje.
Pod koniec lutego - pod wplywem alkoholu - zblizylismy sie do siebie.
CAŁY CZAS - EWA SPOTYKA SIĘ Z "KOLEGĄ", o którym ja wiem.
Ponoć nie są razem ALE SIĘ SPOTYKAJĄ.
Czas leciał... w połowie Marca - oświadczyłem Ewie - że chciałbym do niej wrócić.
Dzisiaj jest 23.04 - a ja dalej "czekam".
Dalej akceptuje to, że spotyka się w tygodniu ze mną, a w weekendy jeździ do kolegi.
Nie wiem co mam robić.
Rozmawiałem z Ewą 2 tygodnie temu - jak to ma dalej wyglądać, to wszystkie logiczne argumenty mi nie pasują.
Ewa sama sobie zaprzecza. Całujemy się, przytulamy, ja chodzę z nią w objęciach, cieszymy się współnie - ale kiedy "przychodzi" temat - NAS, to Ewa chowa głowę w piasek. Słyszę, że mam nie naciskać, że ona musi sobie to przemyśleć, bo nie jest w stanie zadecydować i popełnić pochopnej decyzji. Jak długo? To już ponad miesiąc...
Co więcej - zasugerowałem jej - że jeżeli koliduję z jej "kolegą", że jeżeli ona nie chce - to ma mi to od razu powiedzieć, bo... wtedy znowu zniknę, a tak to robię sobie nadzieję...
Ewa odpowiedziała: "że mam nie naciskać... i dać jej luzu"... bo nie chce popełnić pochopnej decyzji.
Każdy dzień jest dla mnie trudny. Nie wiem - czekam jak piesek, aż Ewa się zdeklaruje. Ta sytuacja mnie wykańcza.
Czuje - że jest ponownie blisko, że ona chce - ale.. ma obawy.
Słyszałem od niej - że nie wie, jakby to miało wyglądać, że ona SIĘ SPOTYKA Z KIMŚ - i nie chce tej osoby zostawić, tak jak ja zostawiłem Ewę. Co więcej - nie wie jakby rodzice zareagowali na to, że ja wróciłem. Po rozstaniu ze mną - pewnie nagadała im samych złych rzeczy...
Jest to dla mnie bez sensu... - w takim razie dlaczego od ponad 2 miesięcy spotykam się z Ewą? Jak długo mogę żyć w takim trójkącie?
Ponoć Ewa poinformowała "kolegę", że ja się odezwałem i że ona się spotyka ze mną - jest to dla mnie bez sensu.
Oczywiście pytałem Ewę - czy oni są razem, to usłyszałem tylko "że oni się spotykają ale nie są razem".
Dlaczego Ewa też ze mną się spotyka?
Ostatni raz widziałem się z nią w sobotę - byliśmy na kolacji, potem wypiliśmy wino - leżeliśmy w aucie i rozmawialiśmy wieczorem.
Dodam tylko, że ja mam 27 lat, a ona 25...
Jesteście w stanie mi coś doradzić? Każde nasze spotkanie jest super, śmiejemy się, rozmawiamy, żartujemy, wracamy do starych wspólnych chwil - jednak ciągle "ten kolega" jest. Czy to na instagramie, czy to na facebooku coś do niej napisze...
Mnie ta sytuacja niszczy. Ewa jest z powrotem blisko mnie - ale nie jest...
Skoro prosiła o luz - to jak długo czekać? Na co czekać?
Co ma się wydarzyć?
Postawić jej ultimatum?
Poinformować ją o fakcie - że jeżeli ona nie jest w stanie się określić - to może ja powiniennem napisać do jej "kolegi"?
Mam za dużo myśli w głowie...