przez Takasobiejedna » 3 maja 2019, o 22:24
Witam. Nigdy nie sądziłam że będę szukała porady na forum, ale już jestem na skraju desperacji. Jestem z moim obecnym partnerem od pół roku. Zeszliśmy się raczej spontanicznie.. tzn podobał mi się już wcześniej, okazało się że ja jemu też, ale byłam w długoletnim związku i mam dziecko z poprzednim partnerem. Nie układało nam się, były był uzależniony od hazardu a twierdził że to nie jest problem. Nie pomagało nic i miałam już dosyć takiego życia, czułam że życie przecieka mi między palcami. Wieczne kłótnie, obrażanie mnie i szantaż z jego strony sprawiły że znienawidziłam go.. I tak pewnego dnia wygadałam się mojemu obecnemu, powiedział że zawsze mu się podobałam, że mi pomoże itd. I tydzień później już mieszkałam razem z dzieckiem u niego ponieważ po ciężkiej kłótni zostaliśmy wyrzuceni z domu i nie mieliśmy gdzie się podziać.. i tak zaczął się moj obecny związek. Wiedziałam już prędzej o tym ze moj obecny lubi piwo. Dużo piwa.. ale jak sie schodziliśmy to obiecał że nie będzie pił, że to jego marzenie żebym była z nim i będzie się starał.. i początek był piękny. Był trzeźwy, nawet łyka nie zrobił. Tulił mnie, kochaliśmy się co noc i tyle pięknych słów usłyszałam od niego że wierzyłam w to że wygrałam nowe życie na loterii.. ale z czasem zaczął popijać, jedno, dwa, cztery.. w tygodniu pił maks 4 na dzień, a od piątku cały weekend pił od rana aż był tak pijany że nie można było z nim normalnie pogadać. Porozmawiałam z nim o tym, mowił że mnie kocha i niechce się rozstawać. Przez 3 tygodnie pił znacznie mniej, około 2 na dzień ale teraz znowu zaczyna... powiedziałam mu wprost że albo ja albo piwo. Niby wybrał mnie, a na drugi dzień się upił.. stwierdził że mnie bardzo kocha ale przy mnie czuje się jak w klatce, że go ograniczam. Ale czy prośba o to żeby mniej pił to takie ograniczenie? Nie powiem, bo posprząta, ugotuje itp jak jestem w pracy, z moją latoroślą ma super kontakt i bardzo się lubią.. ale odkąd zaczęły się znowu kłótnie o to piwo to widzę że i moje dziecko traktuje inaczej. Stał się bardzo czepliwy, wiecznie daje kary i unosi głos. Boli mnie to bo widzę że przezemnie jest nerwowy i później wyżywa się na wszystkim dookoła. Kocham go, ale mam wrażenie że on jedyne co kocha to piwo.. wspominałam że na początku kochaliśmy się co noc, teraz jak raz na 2 tygodnie uda mi się go namówić to z takim wymuszeniem mnie przeleci. Dosłownie przeleci i tyle. Niewiem co dalej robić, czy walczyć o ten związek? Brakuje mi go, takiego jak był na początku. Teraz wydaje się być zupełnie innym człowiekiem. Niechcę go zostawiać, robić mu terapii szokowej bo wiem że nie będzie o mnie walczył bo wybierze piwo. A ja naprawdę go kocham i niechcę go stracić. Ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie życia z alkoholikiem, tym bardziej że moj ojciec pił i wiem jak to wygląda z perspektywy dzieci. A chciałabym mieć jeszcze jedno dziecko, wiem że on marzy o swoim potomstwie ale czy warto pchać się w tak poważne zobowiązania z kimś komu nie można ufac w sprawie piwa? Codziennie się zastanawiam czy jak nie przyjdę z pracy to znowu nie będzie trzeźwy. Kilka razy go przyłapałam na kłamstwie jeśli chodzi o ilość wypitych piw.. doradźcie proszę, czy warto walczyć o ten związek? Czy picie piwa to faktycznie jest taki duży problem czy tylko ja mam paranoję? Wkońcu mnostwo ludzi pije to dziadostwo i jakoś sobie radzą. Tylko jak żyć z alkoholikiem jesli ja jestem osobą ktora nie pije? Czy kiedyś to zaakceptuje czy będzie mnie to wyniszczało od środka, bo nigdy nie będę ważniejsza niż piwo? Z drugiej strony jak wypije, to mi mówi że mnie kocha itd a jak jest całkowicie trzezwy to słowem się nie odezwie, nie ma co powiedziec nawet na jakieś zwykłe tematy. Ktoś może był w takiej sytuacji i może coś doradzić? Jeśli ktoś wytrwał do końca to dziękuję, wiem że się rozpisałam..
-
- Takasobiejedna
- Jestem tu nowa :)
-
- Posty: 4
- Dołączył(a): 3 maja 2019, o 21:45