Tak jak podałam w temacie przeżywam teraz DOŁEK ŻYCIOWY...
Skończyłam właśnie szkołę średnią. Mam tylko pracę związaną z gastronomią, ale tylko na soboty. Pracowałam tam od 1 klasy szkoły średniej, gdyż chciałam być niezależna i mieć na swoje potrzeby. Ta praca mnie już w ogóle nie satysfakcjonuje. Byłam pewna, że po szkole znajdę coś lepszego i nic... Ciągle tam tkwię. Załamuję się, bo robiłam nie po to Technikum Ekonomiczne, żeby siedzieć w takiej pracy. W dodatku, w której człowiek czuję się jak jakiś śmieć. Marzy mi się spokojna praca w biurze, ale marzenia marzeniami... Od pon-pt siedzę w domu i nie wiem co mam z sobą zrobić. Najbardziej mnie męczy to, że w przyszłym roku wychodzę za mąż i nie wiem z czego na to wesele nazbieram... Mój narzeczony przecież sam nie da radę. A nasi rodzice nie należą do najbogatszych. Co ja mam robić? Jak mam uwierzyć w siebie? Bo brak mi wiary, że mogę coś osiągnąć. Miałyście może podobną sytuację życiową?