Witam. Jestem w bardzo trudnej sytuacji. Moje zaplanowanie życie posypało/ posypie się jak domek z kart? Nie wiem co robić Mam 30 lat. Mój Narzeczony 24. Rożnica wieku spora, ale to zawsze on był tym poważniejszym, który wszystko planował co do detala. Wyznajemy/ wyznawaliśmy podobne wartości? Dom rodzina i religia. Miałam wątpliwości co do naszej róznicy wieku, której zresztą nie było czuć i kiedy poprosił mnie o "chodzenie" a potem o rękę dałam mu szanse. Bardzo mi imponował swoją zaradnością i dojrzałością. W dodatku mieliśmy wspolną pasję podróże. Niestety z racji mojej pracy miałam ograniczoną ilość czasu, ale i tak podróżowawszy kiedy tylko się dało.
Dojdę teraz do sedna problemu Tomek oświadczył mi się w czerwcu. Ślub mieliśmy zacząć planować po tym jak wróci z swojego Asian trip plus Australia . Pojechał na to razem z ojcem. Wrócił 2 tyg temu. Był na wyprawie niecałe 2 miesiące. Mieliśmy kontat praktycznie cały czas. Po 3 tyg moj niepokoj zaczęły wzbudzać teksty typu :" muszę tu wrócić" na pewno wrócę w to miejsce" muszę to zobaczyć Uzałam to za zwykłe podekscytowane podróżą. Pod koniec podroży napisał tekst że utwierdził się ze chce teraz zwiedzić świat . Teraz nie chce poruszyć tematu ślubu, zbywa mnie gdy go poruszam. dodam, że Asian trip to miało być miłe zaakcentowanie większych wojaży a potem to wiadomo życie rodzinne i podróze to tylko w urlop i jak wypadnie jakaś okazja.
I sama teraz nie wiem. Jestem w kropce. Kocham tego człowieka, ale trochę go nie poznaje, trochę go ta podróż zmieniła. Nie tak się z nim umawiałam.
Nie wiem co robić. Odbyć TĄ poważną rozmowę albo w jedną albo w druga stronę??
.