Witam! Czuję, że muszę się wygadać, bo utknęłam. Od 6 lat jestem w małżeństwie z człowiekiem, który wydawał mi się normalny, ustatkowany. Nie mamy dzieci przez jego egoizm. Przed ślubem z seksem nie było problemu, po w ogóle zero zbliżeń, nic. Każda próba rozmowy nt seksu, dziecka kończyła się jego"ucieczką" i pretensjami "o co mi znów chodzi". Tak więc nie ma praktycznie dobrej komunikacji między nami. Wszystko co do tej pory między nami było, moje uczucie, zaufanie i wiara, prysło 2 lata temu. Okazało się, iż mąż kłamał mi prosto w twarz, kiedy pytałam go o jego relację ze znajomą. Do tego odświeżył znajomość ze swoją pierwszą miłością, świntuszył ze swoją przyjaciółką na mesie, przebywał na portalu erotycznym, pod moją nieobecność ogląda pornosy, no i ma zachowane na tel oferty pań do towarzystwa. Od tego czasu czuję jedynie obrzydzenie do niego. Próbowałam podjąć rozmowę, ale z marnym rezultatem. Usłyszałam, że jestem niedojrzała emocjonalnie i wymyślam. Nie potrafię już normalnie funkcjonować w tym związku. Tyle lat zmarnowanych. Czuję, że za późno już na ułożenie sobie nowego życia w wieku 40 lat, bo i ciężko byłoby komuś zaufać.
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk