Witam
Postanowiłam napisać tutaj na forum moją beznadziejną sytuację- nieudane małżeństwo.
Wyszłam za mąż w wieku 21 lat z powodu ciąży. Z mężem przed ślubem znaliśmy się tylko 2 lata,według mnie to był bardzo krótki czas na poznanie się. W tym czasie głównie imprezowaliśmy, nie mieszkaliśmy ze sobą,spotykaliśmy się kilka razy w tygodniu. Ja byłam wtedy zakochana po uszy- facet mi imponował swoją samodzielnością,był przebojowy miał wesoły charakter a przy tym był wyjątkowo czuły dla mnie. Kochałam go wtedy bardzo i ta miłość zaślepiła mnie,nie widziałam żadnych jego wad. Był dla mnie idealnym facetem. Potem zaszłam w nieplanowaną ciążę. Były rozmowy an temat ślubu i wtedy mój mąż był pełen entuzjazmu. Nie powiem bo rodzice moi jak i męża też naciskali abyśmy wzięli ślub,bo dziecko się urodzi i będzie najlepiej jak będzie miało prawdziwą rodzinę- ja teraz myślę że im głównie chodziło o to żeby ludzie nie mówili że panna z dzieckiem itd. Niedługo po ślubie urodziła się córka i okazało się że ma wadę serca operacyjną. Mąż nie pomagał mi przy dziecku od początku, byłam ze wszystkim sama mogłam liczyć tylko na teściową która bardzo mi pomogła i dziękuje Bogu za jej pomoc. Po ślubie mój mąż zmienił się wobec mnie,uważał że skoro sprowadza kolegów na picie do domu to jest to normalne i ja nie powinnam się wtrącać w jego życie. Zmienił się z kochającego faceta w osobę obojętną na mnie na dziecko w dodatku okazał się być damskim bokserem i po prostu świnią która teraz randkuje z dziewczynami przez internet. W między czasie udało mi się skończyć studia,mam licencjat i teraz poszukuję pracy. Szczerze mówiąc to żałuję że wyszłam za niego za mąż. Po wielu kłótniach i siniakach na ciele doszłam do wniosku że go nie kocham i nie chcę z nim być. Jestem w trudnej sytuacji ponieważ nie mam żadnego wsparcia u rodziców,mam wrażenie że pozbyli się mnie z domu jak niechcianego psa. I teraz moje życie wygląda od roku tak,że z mężem nie rozmawiamy- bo nie mamy o czym,zresztą on jest wobec mnie obojętny nie interesuje się mną, również jeśli chodzi o sprawy łóżkowe to nie kochaliśmy się od wielu miesięcy.Zresztą jak tylko się sprowadziłam do niego do domu to podzielił nasze łóżka-on śpi w jednym pokoju a ja w drugim sama. To wygląda tak że on ma swoje życie a ja swoje-dwie obce sobie osoby mieszkają pod jednym dachem. Niech mi nikt nie tłumaczy że powinnam porozmawiać z nim- nie da się! Nie ma z nim kompletnie rozmowy nie można do niego dotrzeć,jak chce zacząć rozmowę to on mnie zbywa i ucieka do innego pokoju w domu. Jest mi ciężko tak samej ciągle. Jestem bardzo samotna gorzej jak byłam panną. Nienawidzę go za to że jest taki jaki jest. Nie wiem co robić dalej ale wiem jedno ze nie pasujemy do siebie kompletnie. Żal mi siebie samej teraz że byłam tak naiwna:(