Witam wszystkim. Mam duży problem - od pół roku jestem w związku z facetem, którego kocham nad życie. To akurat nie jest tym problemem
rzecz tkwi w tym, że on ogólnie rzecz biorąc jest dla mnie bardzo dobry. Dla mnie zrezygnował z wielu ważnych dla niego kwestii, często wybiera mnie zamiast innych rzeczy które zanim byliśmy razem były dla niego codziennością, a ja ich nie potrafię tolerować. Jest cudowny, ale jak każdy facet czasem mu odbija. Ale to nadal nie to.. Wina leży we mnie - nie potrafię docenić tego co dla mnie zrobił, wciąż szukam pretekstów do awantur, jestem zazdrosna nie tyle co o inne kobiety, ale o jego kolegów, robię mu w towarzystwie sceny, wyzywam, a wczoraj pierwszy raz uderzyłam go w twarz w towarzystwie.. On jest taki, że jest na mnie zły przez to ale rozmawia ze mną, nie kłóci się, nie mamy cichych dni.. a ja mam wyrzuty sumienia, nie mogę się na niczym skupić tylko cały czas myślę o tym jak mogłam tak sie zachować... Dziewczyny, pomóżcie.. skąd to się bierze? co mam robić, żeby się uspokoić i nie szukać sztucznych problemów? To moja wina, to oczywiste ale kocham tego faceta nad życie i muszę zacząć nad sobą pracować, aby mnie nie zostawił... stracę go jak dalej będę się tak zachowywać, ale nie panuje nad tym...