cześć. mój problem dotyczy jak się pewnie domyslacie, pewnego chłopaka. poznałam go dwa miesiące temu na jakiejś stronce, ale zwykłej, a nie randkowej. (ja mam 16 lat, on 18) i tak codziennie rozmawialismy, o wszystkim i o niczym, wymienialismy się zdjęciami, problemami itd. super nam się rozmawiało. on zaproponował, że za rok przyjedzie do mojego miasta tzn. warszawy, żeby studiować i być w związku ze mną. on jest z wrocławia, więc narazie spotkanie mozliwe nie było zgodziłam się, obiecalismy sobie, że ten niecały rok wytrzymamy, będziemy pisać, powiedział żebym nie znalazła sobie kogoś innego a ja, że nie znajdę. i żeby lepiej on nikogo nie znalazł a on na to, że o to mogę się nie martwić itd. (ja czuję że on jest inny niż wszyscy faceci. nie pisze nic o seksie, nie umiem opisać w słowach. ufam mu.)
wszystko super i fajnie. a potem cisza przez cały tydzień. ryczałam, bo strasznie tęskniłam. to jakaś fobia. codziennie rano budzę się, wyobrażam sobie, że śpi tuż obok mnie. sprawdzam telefon. nie napisał. cisza. wtulam się w poduszkę i próbuje zasnąć. byle żeby o nim nie myśleć. cały czas mi się śni. z telefonem jestem nierozłączna, sprawdzam go cały czas. myślę o nim przez cały dzień. i w nocy znowu mi się śni. 4 dni temu, po tygodniowym "nie pisaniu" w końcu napisał: -kochanie, przepraszam że nie pisałem... ekran mi się zepsuł, musiałem dać do naprawy... kocham cię tak mocno. wybaczysz? a ja wypaliłam: -nic się nie stało, wybaczam misiek. żałuję bo moglam go opieprzyc. miał facebooka, mógł cos napisac... no to przez cały dzień znowu rozmawialismy. i znów cisza. ja po prostu cierpię, codziennie płaczę i chodzę zdolowana. boję się że tego nie wytrzymamy i to bedzie koniec. dziewczyny co robić bo już nie wiem...?