Problem z mezem, tesciami i sama soba... jestem w ciazy.

Co zrobić w trudnych chwilach? Jak stworzyć udany związek? Co denerwuje nas w mężczyznach? Czy kobiety są z Wenus a faceci z Marsa? Na te i inne pytania możemy porozmawiać właśnie w tym dziale.

Problem z mezem, tesciami i sama soba... jestem w ciazy.

Postprzez grazynka87 » 16 kwi 2012, o 00:14

witajcie... powoli trace sily, kobietki. jestem zrozpaczona. piszac ten post, mam lzy w oczach. wszystko jest nie tak, jak powinno byc!!! moj mezczyzna strasznie sie zmienil i nie wiem, co robic.

ale po kolei. jestem w ciazy, byla to ciaza planowana. od roku jestem mezatka. znajomi mowia, ze bardzo mi do twarzy z brzuszkiem, bo jest juz ladnie zaokraglony.
klopot w tym, ze moj ukochany Tomasz w ogole mi nie pomaga... poczawszy od spraw domowych... nie interesuje sie moim zdrowiem i samopoczuciem. odkad jestem w ciazy zmienil sie na gorsze. caly czas mowi o pracy. miewa napady szalu, wczoraj az sie przestraszylam, bo z calej sily uderzyl w szafke, az musial ja naprawic. powiedzial, ze jeszcze troche, a zrobilby cos mi. on gardzi przemoca, na kazdym kroku podkresla, jak sie brzydzi damskich bokserow. mowi , ze jesli by mnie skrzywdzil, przypalilby sobie dlonie zelazkiem...
czesto przychodzi z pracy zmeczony i to do cna. jest do tego stopnia zmeczony , ze kladzie sie na lozku i 10 minut pozniej spi jak zabity. tesciowie czesto nas odwiedzaja, pomagaja w sprzataniu, bo ksiaze nie ruszy nawet palcem, nawet wtedy, gdy ma wolne. musze sprzatac cale mieszkanie, gdyby nie tesciowie to bym nie wyrobila, bo zaczynaja mi puchac nogi. poprosilam go o masaz, ale odmowil. robi sie z niego egoista. na dodatek jest ciagle czyms zdenerwowany, taki daleki. przed ciaza i na jej poczatku byl kochany, zacalowalby mnie na smierc i czesto mowil do brzuszka. kupowal ubranka, zrobil nawet lozeczko. teraz to jakby inny czlowiek. brakuje mi tamtego Tomasza. jesli tak dalej pojdzie, to bede musiala sie z nim rozstac. boje sie o przyszlosc naszego dzieciatka. bo jesli on ma zamiar przez caly czas byc taki niezaangazowany nawet w glupie sprzatanie, to dziekuje... nie przytula mnie, nie caluje, no chyba ze chce mu sie kochac. uprawiamy sex raz w tygodniu, za niedlugo juz wcale, bo jestem w 6 miesiacu. brzuszka nie mam duzego, w sumie szerszy sweterek starczy, by go zakryc. ale i tak nie mam juz ochoty na sex i drazni mnie jego postawa. nie wiem, co sie z nim dzieje, wszystko go wnerwia, nie idzie z nim porozmawiac o wiadomosciach czy sporcie, bo od razu wywija tymi lapami jak szympans i klnie jak szewc... do swoich rodzicow sie juz przestal odzywac, ciagle tylko cos im odburkuje, nie podziekuje za pomoc, ktorej mi udzielaja. ostatnio zaczal wrzeszczec, ze maja sie wynosic, ze gdyby ich tu nie bylo, to sam by posprzatal. wrzeszczal tak z pol godziny, potem uspokoil sie, kiedy z piaty raz poprosilam o cisze, gdyz chcialam wypoczac. gdy wyszli, podszedl do mnie, polozyl sie kolo mnie i, uwaga!, pierwszy raz od dawna gladzil mnie po brzuszku, nawet zrobil ten cholerny masaz stop... o ktory sie prosilam trzy dni. nastepnie polozyl sie na mnie delikatnie i zaczal calowac moja ,szyje. znowu chcialo mu sie kochac, myslalam ze oszaleje . moj facet non stop jest niezaspokojony sexualnie, w dodatku marudzi jak malo kto.

nie wiem jak mam z nim rozmawiac, chcialabym zeby wrocil poprzedni Tomasz. gdy prosze go, by umyl naczynia, on potrafi nie odzywac sie przez pol dnia, wgapiony w mecz i to ja musze wszystko robic, nawet sprzatac jego brudne skarpety z czystej poscieli.

nie poznaje go. czesto krzyczy z byle powodu , a ostatnio widzialam, jak placze w kuchni. nie wiem, co mu jest. chcialabyn sie cieszyc z ciazy ale jak ????? skoro nie mam w nim podpory i mysli tylko o kochaniu sie???? co mam zrobic... jak przemowic do rozumu. :(((


czasem wydaje mi sie ze wcale nie kocham meza...


zdaje sobie sprawe, ze pewnie przesadzam, co tam sprzatanie... co tam mycie naczyn, przeciez ciężarna kobieta potrafi to zrobic czyz nie?! ha! oto jego argumentacja.. "Jestem zmeczony, nie pomoge ci, moze jutro przepraszam". szlag by to trafil! ostatnio się go spytałam... czy mnie kocha. powiedział, że tak, ale nie widziałam w tym żadnego uczucia...

zamierzam udać się z tym problemem do psychologa, juz nie mam sily. o wszystko ja sie staram, duzo placze, a to szkodzi dziecku. wiem, ze powinnam chodzic usmiechnieta i zadowolona, bo mimo wszystko mam kochanych tesciow, ktorzy przychodza i pomagaja. tyle ze chcialabym, zeby Tomasz to robil... zeby okazal zaangazowanie i radosc z mojego stanu. dlaczego gdy bylam w 2 mcu potrafil ze mna rozmawiac, przytulac, glaskac po brzuchu (nie bylo go przeciez widac), a teraz, jakby byl pozbawiony uczuc?
dlaczego...

znajome mowia, ze mam przeczekac, ze mezczyzna tez ma prawo sie zalamac i byc czyms przybity, sugerowaly nawet szczera rozmowe, ale... TO NIE POMAGA. naprawdę nie pomaga ;( staram się jak mogę, pytam, co się dzieje, pytam czy czego nie potrzebuje, chocby glupiej rozmowy!!! ALE ON NIC. albo nie odpowiada, albo wychodzi z pokoju, albo sie drze po mnie. dodatkowo, moi rodzice oraz tesciowie strasza mnie, ze jesli bede sie dalej przejmowac Tomaszem, to urodze wszesniaka.

nie chce sie przejmowac, probuje skupic sie na sobie. kupilam sobie taka wielka pilke, bo lekarz kazal cwiczyc kontrole oddechu, to mnie wtedy uspokaja. ale i tak jestem u kresu wytrzymalosci. domu nie mamy małego, w sumie taki średni i jest sporo sprzątania... ja nie mogę wszystkiego wykonac, ciezko mi sie schyla. nie chce sie uzalac nad soba, ciaza to nie choroba (slyszalam to miliony razy od meza), ale jednak czegos mi brakuje, cos chcialabym zmienic, ale moj maz nie jest ku temu skory. i jak do niego przemówić?

chcialabym uzyskac pomoc od niego. ale boje sie, ze gdy juz przyjdzie na swiat, to tylko ja bede musiala do niego wstawac, tylko ja go przewijac bede musiala, a on ani palcem nie ruszy... co to za ojciec? CZY ON W OGÓLE POCZUWA SIĘ DO ODPOWIEDZIALNOŚCI...???? rozumiem, gdybysmy mieli po 17 lat, ciaza bylaby wpadka i facet nie bylby gotowy, ale Tomasz pierwszy zaczal mowic o dziecku... chcialam zrobic licencjat na tych cholernych studiach, chcialam sie uczyc. ale pomyslalam, ze jestem gotowa do macierzynstwa, ukladalo nam sie wspaniale, wiec... zgodzilam sie. poszlo latwo, bo od pewnego czasu nie zazywam juz tabletek anty. dokladnie pamietam moment, w ktorym Tomasz dowiedzial sie o dziecku. nie zapomne jego miny... byl naprawde szczesliwy... ;(( do tej pory sie zastanawiam, co sie z nim stalo...Ta sytuacja z szafka utwierdzila mnie w przekonaniu, ze cos jest nie tak...

dla wiekszosci moj problem to nic, bagatelizuja... to ja mam byc winna za to wszystko...


Czasem sobie mysle, ze ja jestem winna, ale czuje, ze to nieprawda. To nie ja sie zmienilam. Figure mam w miare dobra, a nawet, gdybym przytyla i nie byla taka atrakcyjna, jak przed ciaza, to skoro podjelismy decyzje o dziecku, powinien sie liczyc z tym, ze moje cialo sie zmieni i kochac jeszcze bardziej.



Najbardziej mnie boli fakt, ze mi obiecal szkole rodzenia... ze bedzie ze mna chodzil. I co??? Do tej pory sie w to nie zaangazowal, zero prostu staran.

strasznie wkurzaja mnie co niekiedy jego tesciowie. sa ciekawscy i niepotrzebnie komentuja np jak Tomasz spi po robocie, bo potem sie denerwuje przez co i robi awantury. raz zagrozil, ze jeszcze raz tu przyjda, to ich wyrzuci. na co ja, ze to jego rodzice... ale on nie skomentowal, tylko sie odwrocil. w jego rodzinie sa jakies dziwne uklady. tak, jakby to rodzice o wszystkim decydowali. jego siostra nawet ich zabrala na zakupy po sukienke slubna! oni o wszystkim musza wiedziec, dopytuja sie.

coraz mniej chce byc w tej rodzinie...
grazynka87
 

Re: Problem z mezem, tesciami i sama soba... jestem w ciazy.

Postprzez Dżastaa » 16 kwi 2012, o 09:57

Coś mi się wydaję że Twój Tomasz ma jakiś duży problem. I najgorsze, że jak to mężczyźni nie chcą się przyznać, tak i on jak by próbował to ukryć ? Z tego co piszesz, skoro się denerwuje, skoro płakał, skoro zmienił stosunek do Ciebie i rodziców to mi to wszystko wygląda na coś poważnego o czym nie chce Ci powiedzieć.
Naprawdę jest z nim tak ciężko by porozmawiać ? A gdyby kompletnie na spokojnie, zawołać przytulić poprosić by powiedział co się stało bo widzisz zmianę, byś wymieniła wszystko to co napisałaś ? Może jednak by to dało radę ?
A odnośnie tej jegro agresji, hmm nie brzmi to ciekawie wręcz przeciwnie. Uważam też że jeśli on nie zmieni swojego podejscia powinnas odejść, chociaż zrobić jakąś przerwę. Dziecko powinno mieć ojca i wychowywać się z w ' normalnej ' rodzinie, ale jeśli on nie potrafi w nerwach zachować się ' normalnie ' ? Odpowiedz sobie sama..

Moja koleżanka kiedy zaszła ww ciąże jej mąż też zachowywał się 'dziko'. Nie interesował się nią, co najlepsze zaczął jeździć na noc do klubów, na dyskoteki. Koleżanka raz trafiła do szpitala w nocy, dzwoniła po mame bo oczywiście jej mąż robił inne rzeczy w klubie. Ale kiedy urodziła, a nawet już bliżej końca ciąży, szok ! obrót o 360stopni. Teraz są szczęśliwą rodzinką bez sprzeczek,koleżanka i ich synuś ją jego oczkiem w głowie. :)
A Ty dbaj o siebie ! Teraz najważniejsze jest maleństwo w Twoim brzuszku ! :)

Idealna kobieta to taka, która nie wymaga cudów i cieszy się z każdej drobnostki danej prosto z serca...

Obrazek
Avatar użytkownika
Dżastaa
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 24
Dołączył(a): 14 kwi 2012, o 18:57

Re: Problem z mezem, tesciami i sama soba... jestem w ciazy.

Postprzez mycha25 » 16 kwi 2012, o 10:18

Też jestem zdania że Twój mąż ma jakiś problem.Być może jest to związane z pracą,a może uświadomił sobie ze zostanie ojcem i się przestraszył bo nie wie jak sobie poradzi w tej roli.Pamiętajmy że mężczyzni też mogą mieć depresję.Musisz z nim porozmawiać a jeśli naprawdę się nie da to postraszyć go odejściem lub naprawdę na kilka dni chociaż przenieść się do rodziców czy teściów.Być może to go otrzezwi i zrozumie że przez swoje zachowanie może Was stracić.Niestety czasem trzeba radykalnych i drastycznych środków żeby do kogoś dotarło.Powodzenia

http://karmimypsiaki.pl/pomagaj-codziennie/klik. Wystarczy codziennie kliknąć by nakarmić psiaka.
mycha25
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 728
Dołączył(a): 16 mar 2012, o 04:21

Re: Problem z mezem, tesciami i sama soba... jestem w ciazy.

Postprzez zaplatana » 16 kwi 2012, o 12:14

Być może Tomasz wystarszył się obowiązku jaki go czeka, odpowiedzialności za małe dziecko, boi się tego, czuję się odrzucony, myśli że dziecko jest ważniejsze. Mężczyźni często są zazdrośni o dzieci, bo sami są jak dziecko... Kochana postaraj się porozmawiać z nim na spokojnie, poporoś aby usiadł koło Ciebie, złap go za rekę i na spokojnie po cichu powiedz mu, że go kochasz, ale zarazem zaczynasz się go bać, nie obwiniaj go za nic, wytłumacz jak Ty odbierasz to co się dzieje w waszym związku, spytaj czy ma jakieś problemy, czy możesz mu pomóc. Poinformuj go, że jesteś blisko, że zawsze może liczyć na Ciebie. A jeśli ta rozmowa nie pomoże, to może wyprowadź się na kilka dni z domu? Może gdy Ciebie zabraknie to on zrozumie co zrobił... Trzymam kciuki, że wszystko się ułoży, pamiętaj że nie jesteś sama, że masz malutkie dziecko pod swoim serduszkiem i musisz dbać o siebie dla dziecka.
Pozdrawiam
zaplatana
 

Re: Problem z mezem, tesciami i sama soba... jestem w ciazy.

Postprzez grazynka87 » 16 kwi 2012, o 17:09

Przyznam, że napisałam ten sam post na innym forum... Od tamtego czasu minęło parę dni. pomyliłam się pod koniec, bo napisałam "jego teściowie", a miało być "jego rodzice", dziękuję, że nie zwróciłyście mi jakoś chamsko uwagi... bo przyznam, ze piszac ten post nie wiedzialam za bardzo, co pisze. Ale sens pozostal...

Nie wiem czemu, ale od czasu, jak napisalam tego posta to jest jakby troszke lepiej. Dyskretnie poprosilam tesciow, zeby nie zagladali tak czesto i poprzestalismy na wizytach 2 razy w tygodniu. Tomek przyznal, ze ich obecnosc go denerwuje. Poskarzylam sie na brak czulosci z jego strony, ale on sie zaczal bronic, ze to wszystko przez nich, bo non stop tu sa. A oni najwyzej przychodza na godzine. Ale zgodzilam sie z tym, ze przychodza za czesto, w koncu jestesmy dorosli. Pozostale sprawy zostale takie, jakie sa. Przepracowanie, zmeczenie... Poprosilam meza, zeby spytal sie, czy dostanie choc dwa dni wolnego... Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Dziekuje wam za wsparcie
grazynka87
 

Re: Problem z mezem, tesciami i sama soba... jestem w ciazy.

Postprzez Lily of the Valley » 18 kwi 2012, o 00:03

witaj Grazynko.

Wg mnie Twoi tesciowie nie powinni w ogole do was zagladac. To nienaturalne, ze dwojka doroslych ludzi jest non stop kontrolowanych przez ... druga dwojke doroslych ludzi. Nie powinnas pozwalac, zeby ktos wam sprzatal w Waszym mieszkaniu. Mezowi moze sie nie chciec po wielu godzinach pracy, ale Ty nie jestes jego gosposia. Zostaw te brudne skarpety. Nie sprzataj. Poloz je na kolanach faceta i kaz, zeby powachal swoj rozkoszny zapach potu. Tylko jeden przypadek na milion bedzie dalej siedzial przed telewizorem. Swoja droga, skoro "ksiaze" taki umeczony przychodzi z pracy, to jak znajduje czas na ogladanie meczu? I kiedy?

Wazne jest, abyscie potrafili sie porozumiec. Rozdzielcie prace domowe. Skoro nie jestes obloznie chora, mozesz pomoc w sprzataniu, zwazajac, ze Twoj maz bedzie wykonywal prace, ktore sa dla Ciebie ciezsze. Jesli nauczycie sie dzielic obowiazkami domowymi, bedziecie potrafili odpowiednio zajac sie rowniez Waszym dzieckiem.

To fajnie, ze znajdujesz sobie chwile wylacznie dla siebie. Koncentrujesz sie na kontrolowaniu oddechu, a tym samym, przygotowujesz do porodu i tu nie moge nic zlego powiedziec. Pamietaj tylko, ze uciekanie od drobnych problemow malzenskich ich nie rozwiaze. Waszym problemem sa Twoi tesciowie, a jego rodzice, przepracowanie meza i na tym poprzestane. Zorientuj sie, jaka panuje atmosfera w jego pracy. Spytaj go, jak minal dzien. Ale nie natarczywie. Po prostu usiadz i zacznij rozmawiac. Nie oczekuj od niego za wiele. Nastaw sie na sama rozmowe, a nie na skutki tej rozmowy w postaci Waszego pojednania.

Jesli Twojego meza nie interesowalabys, nie czulby do Ciebie pociagu seksualnego. Do kogo ma sie przytulic, jak nie do swojej zony? Wydaje mi sie, ze Twoj stan zmienil Twoje postrzeganie sytuacji z mezem.

Bede trzymala kciuki.
Lily of the Valley
 

Re: Problem z mezem, tesciami i sama soba... jestem w ciazy.

Postprzez dobroslawa » 30 paź 2012, o 16:03

Myślę, że problemem Twojego męża jest poczucie zagrożenia ze strony nienarodzonego dziecka. Boi się, że wkrótce nie będziesz miała czasu, żeby zadbać o niego, bo cała Twoja uwaga skupi się na dziecku. Sądzę, że spokojna, szczera rozmowa, bez robienia sobie wyrzutów o niepozmywane naczynia czy nie wyniesione śmieci może wiele wyjaśnić i oczyścić atmosferę. Dodam,że taką rozmowę trzeba delikatnie zaaranżować i sprowadzić łagodnie na drażliwy temat. Mój mąż jest bardzo zamknięty w sobie i ilekroć chcę porozmawiać z nim o jakimś problemie, dużym czy małym, to robie to właśnie w taki sposób. Powodzenia.
Jeśli chodzi o teściów, na pewno mają dobre intencje, ale sama musisz dać im do zrozumienia, że za bardzo wtrącają się tam, gdzie sobie tego nie życzycie.
dobroslawa
 

Re: Problem z mezem, tesciami i sama soba... jestem w ciazy.

Postprzez elzbieta45 » 31 paź 2012, o 11:15

Wiesz agresja to nic dobrego i tu musisz sie zastanowic bo moze cie uderzy a wtedy to juz bedzie problem . Zapewne ma problem z ktorym nie umie sobie poradzic , ale tez nie mozna go tym usprawiedliwiac . Jestescie w zwiazku partnerami i macie te same prawa i tego nie usprawiedliwiaj ze ma zły dzien ze oczy mu sie otworzyły ze bedzie ojcem to nie tak sie powinien zachowywac przyszły ojciec . Ja bym sie grubo zastanowiła czy warto byc
elzbieta45
Kobietka Expert
 
Posty: 6529
Dołączył(a): 21 paź 2012, o 06:18
Pani Reklama


Zidentyfikowani użytkownicy: Gater444, Google [Bot]