Fakt. Szara rzeczywistość jest taka, że para młoda liczy na to, czy chociaż w połowie się zwróci. Za pół roku mam wesele, robimy je z narzeczonym sami i nieraz była mowa oby choć połowa się zwróciła, bo wesele to duży wydatek, a potem też trzeba żyć. Nie robi się wesela na pokaz, ale jak się ma większą rodzinę to nie idzie jednego zaprosić, a drugiego nie.
Myślę, że 200 zł to jest takie minimum. Wiadomo, że jak kogoś nie stać to daje tyle ile ma i cieszymy się i tak z jego obecności. Jedyna rada jest taka, że jak nie mamy dużo kasy to i tak lepiej dać chociaż to 150 zł niż jakieś ręczniki itd. Teraz każdy chce kupować sobie to co mu się podoba. Taka jest prawda...