Witam Was, potrzebuje pomocy... i opinii kogoś kto ,,patrzy" na to z boku.
A mianowicie w 2012 pisałam maturę no i niestety poszło mi wszystko prócz matematyki i to jeszcze 1 pkt i zaczęły się schody... podeszłam do poprawki ale kompletnie nie przygotowana bo po nieudanej maturze żyłam pracą- aby zapomnieć , nie myśleć miałam doła. No i poprawka też nie poszła i to 2 pkt kolejny pech.. postanowiłam na rok czasu skupić się na języku angielskim ale dosłownie przez jeden dzień zmieniłam zdanie i poszłam na dwuletnie studium farmaceutyczne noo i jestem po roku w poniedziałek ma się rozpocząć drugi rok aaa ja zastanawiam się czy nie zrezygnować ... płacę miesięcznie 350 zł ...i to męczy mnie najbardziej bo wiem już teraz że nie chce wykonywać tego zawodu , choć sobie radzę jakoś na zajęciach . Kiedy miałam praktyki to stwierdziłam że nigdy nie chce pracować w aptece , to po prostu nie dla mnie zrezygnowałabym już wcześniej ale wiadomo rodzina znajomi mówili mi a niee przestań nie rezygnuj zawsze będziesz mieć dodatkowy papier i jeszcze Ci się spodoba.. Tyle że mi się płakać chce na samą myśl że muszę później wykonać staż po szkole i że miałabym wykonywać taki zawód.. nie wiem dlaczego w ogóle to zaczęłam to był impuls. Jak tylko wspominam że chce zrezygnować mamie to ona że aaa rok w plecy to tamto ... a ja wiem teraz jestem pewna wręcz że chciałabym robić coś w kierunku rzeczy manualnych świetnie czuje się kiedy mam zastawiać stół , czy stroić wnętrze ...Chciałabym rad od was...Czy ja na prawdę źle postępuje ?