Witam Panie
Nie jestem Kobietą a mimo to zalogowałem się na to forum aby uzyskać poradę w bardzo trudnej dla mnie sytuacji w małżeństwie.
otóż:
jestem 35-cio letnim facetem szczęśliwie zakochanym cały czas w tej samej kobiecie (39lat) od ponad 9 lat... znaczy sie wtedy sie poznaliśmy i praktycznie od razu wiedziałem, ze "to jest to"...
Jak się poznaliśmy mieliśmy tak zwany trudny okres... nie chodziło o związek , tylko o życiowe sprawy... śmierć mojego ojca... a przez to ze małżonka tez przez to przechodziła bardzo nas to związało... było pieknie przez okolo 2 lata... potem zacząłem robić uniki od zaangażowania się... od zaręczyn czy myślenia o dzieciach (których ona bardzo chciała).... zaowocowało to jej romansem i zdradą... rozstaliśmy sie... ja bardzo ciężko to przeżyłem... Ona rownież... po całej tej sytuacji i wielu godzinach rozmów, stwierdziliśmy ze się kochamy i ze chce jej wybaczyć i zapomnieć o całej sprawie (było to dość trudne ponieważ romans miała z kolegą z pracy z kótrym cały czas pracuje - do dziś)... dalej poszło jak w filmie... zaręczyny, kredyt na mieszkanie, ślub, dziecko.... itp od około poł roku nasze drogi zaczęły rozchodzić...
Ona zwracała mi uwagi na moje błędy - a ja te uwagi "olewałem" a ona robiłą to samo z moimi uwagami... przestaliśmy rozmawiać...
Wiem ze robiłem źle, ale cały czas nie potrafiłem sie zebrać zeby z Nią normalnie porozmawiać i spędzałem jak najwięcej czasu poza domem jak nasze dziecko (teraz ma 3 lata) spało... nie chciałem z Nią bezmyślnie siedzieć na kanapie i ogladać telewizje z telefonami w ręce.... wychodziłem bardzo dużo nocami robić zdjęcia miasta nocą, po częsci szukając "guza" żeby zwrocić na siebie jej uwagę... oczywiście działało to w odwrotną stronę (niby oczywiste - ale naprawdę w takich chwilach wychodzi jak tok myślenia kobiety i faceta się rożni...) Dodam ze jak byliśmy w domu razem to Ona Facebook i rozmowy, a ja Gierki na telefonie....
jakiś czas temu otrząsnąłem się i chciałem się "wyrwać" z tego błędnego koła i starałęm sie z nią porozmawiać.... oczywiście zareagowała Agresją.... nie odposzczałem... motywując to ze musimy naprawić naszą rodzinę i być dobrym przykładem dla naszego synka... i po kilku bardzo trudnych rozmowach, moich podejrzeniach o jej zdradę... pojawiła sie rozmowa szczera i spokojna... powiedziała mi ze była samotna i nieszcześliwa życiem ze mną... w pracy pojawił się "koleś" który zawrócił jej totalnie w głowie... dodam ze do zdrady fizycznej nie doszło tylko przez to ze On (facet jest od 10 lat żonaty) powiedział ze jak sie pojawi seks to "magia przyjaźni zniknie"... Chce jej wybaczyć wszystko to o czym mi powiedziała... a to co mówiła musiało być naprawde trudne do powiedzenia...
aktualnie jesteśmy w stanie pozytywnej konstruktywnej rozmowy i staraniu sie naprawy tego co sie popsuło.... a to niestety wymaga czasu...
Problem jest taki ze za około tydzień Ona wyjeżdza na wycieczkę zagraniczną ze swoją firmą (sama dyrekcja - 12-14osob)... i na tej wycieczce będzie właśnie tez miedzy innymi On... to totalnie przeraża i nawet wiedząc że jesteśmy na etapie naprawy związku... to moze On wykonać jakieś kroki w jej kierunku i moze.... coś sie stać...
Mozecie mi powiedzieć z kobiecej strony... czy moge coś zrobić? czy moze tego jest jakiś kryzys przed 40'ką....
nie mam z kim pogadać zeby ktoś mi naświetlił taką sytuacje z kobiecej strony...
prosze o poradę