praca mężczyzny a jego starania

Co zrobić w trudnych chwilach? Jak stworzyć udany związek? Co denerwuje nas w mężczyznach? Czy kobiety są z Wenus a faceci z Marsa? Na te i inne pytania możemy porozmawiać właśnie w tym dziale.

praca mężczyzny a jego starania

Postprzez Yukola » 24 cze 2014, o 18:09

Witam serdecznie,
Sama nie wiem jak to zacząć, może prosto z mostu.
Z pewnych powodów siedzę w domu, gotuje sprzątam itp. Mieszkam z mężczyzna, jesteśmy razem półtora roku. Bardzo się stara w pracy. Lubi robić to co robi - jest testerem gier komputerowych i chce wyżej iść. Dzisiaj usłyszał, że nie jest w żadnym projekcie na stałe bo nie jest za dobry. Załamał się a pocieszenia typu "wszystko będzie dobrze" "nie poddawaj się" raczej nic nie da. Jeszcze nie dawno sądził, że są raczej zadowoleni z niego a ktoś dzisiaj mu powiedział jak jest "na prawdę". Wątpi teraz, czy chce dalej robić co robi. Niestety wiem jak to się skończy. Przyjdzie zdołowany usiądzie do komputera i zamknie się w sobie. Chciałabym mu jakoś pomóc ale sama nie wiem co powinnam robić. Podobno w takiej sytuacji lepiej siedzieć i milczeć a ja niestety widzę jak ta wiadomość spowodowała, że tyle lat ile się starał poszła jakoby na marne. Chciałabym by wstał otrzepał się i olał ten komentarz lidera i starał się dalej. Gdyby na serio był kiepski, to by nie przedłużyli z nim umowy - takie jest moje zdanie. Możecie mi jakoś poradzić?:) Dzięki serdecznie
Yukola
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 4
Dołączył(a): 24 cze 2014, o 17:42

Re: praca mężczyzny a jego starania

Postprzez Hadassa » 25 cze 2014, o 08:40

a ma jakieś wykształcenie informatyczne ??

.. bo w oczach tkwi siła duszy...
Avatar użytkownika
Hadassa
Moderatorka
 
Posty: 22168
Dołączył(a): 14 mar 2013, o 11:43

Re: praca mężczyzny a jego starania

Postprzez Jamelia » 25 cze 2014, o 08:46

No dokładnie, gdyby byl taki fatalny to pozbyli by sie go juz dawno. Za bardzo facet bierze do siebie to co ktoś tam sobie gada. Przeciez najlepiej sam zna swoje mozliwości i z innymi równiez moze się porównac. Przeczekaj, przejdzie mu ;)

Zawsze trzeba podejmować ryzyko.Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie...
Avatar użytkownika
Jamelia
Moderatorka
 
Posty: 3270
Dołączył(a): 6 sty 2013, o 14:47

Re: praca mężczyzny a jego starania

Postprzez Snajper » 25 cze 2014, o 09:07

Odpowiem jako facet i przepraszam panie jeśli którąś urażę - moim zdaniem o dorosłości świadczy to, że odkrywamy różnicę pomiędzy tym co chcielibyśmy robić, a tym co musimy robić jako mężczyźni, aby zarobić na utrzymanie. Zazdroszczę ludziom, którzy utrzymują się z robienia rzeczy które lubią. Z moich obserwacji wynika, że to prawdziwa mniejszość. Jeśli nie da się zarabiać na swoim hobby no to niestety przychodzi czas w którym trzeba owo hobby oddzielić od szarej rzeczywistości.

Yukola - moim zdaniem daj mu czas na przemyślenia. Nigdzie nie jest powiedziane, że jakiś zawód wykonuje się aż do emerytury. Jeśli jest prawdziwym facetem, pozbiera się i spróbuje działać w innym kierunku. W sumie zawód to zawód.
Snajper
Samiec
 
Posty: 789
Dołączył(a): 4 mar 2014, o 08:53
Lokalizacja: z miasta Świętej Wieży

Re: praca mężczyzny a jego starania

Postprzez Pletwa Reborn » 25 cze 2014, o 12:24

Podobno w takiej sytuacji lepiej siedzieć i milczeć


Kto tak mówi? Podnoś go na duchu w każdy możliwy sposób. Koniec końców sam będzie musiał zdecydować, czy będzie robił to co lubi w robocie w której jest niedoceniany, albo ją zmieni. Jeśli naprawdę go to tak dołuje to powinien zmienić pracodawce.

Odpowiem jako facet

Och, to zmienia tak wiele...
Pletwa Reborn
 

Re: praca mężczyzny a jego starania

Postprzez AiShA » 25 cze 2014, o 23:34

Może ma jeszcze jakieś inne zainteresowania i spróbuję pracy gdzieś indziej.
Ale bolesną prawdą jest że najlepiej się zarania jak sie swojej pracy niecierpi, tylko szczęściarz ma dobrze płatną pracę którą lubi.

Ale myślę że powinien nadal się starać bo wszystko może się zmienić i za jakiś czas może być najlepszy :)

[i]Na ciele rozmaże z mych łez tatuaże, dwa metry ma strach nie wolno się bać.
A szyfry pułapki w słowach zostawię, pokonać chcesz nas nie zostanę.
Nie chce ciebie na zawsze, nie schowasz nas na dnie Tak mało mnie we mnie jest.
I nie zobaczysz że patrzę na Ciebie inaczej, nie chciałeś mnie takiej mieć.
Jutro znowu gonić, biec, latać ponad, ile sił mam krzyczę to Ja.
Kiedy miga świat w twoich oczach, naucz mnie od nowa.
Nie chciałeś mnie takiej więc naucz mnie sobą być...
[/i]
Avatar użytkownika
AiShA
Extra Kobietka
 
Posty: 434
Dołączył(a): 17 cze 2014, o 21:09
Lokalizacja: Małopolska

Re: praca mężczyzny a jego starania

Postprzez Yukola » 26 cze 2014, o 11:35

Witam ponownie.
Daje mu wolną ręke chce by sam zadecydował. Wreszcie to jego kariera. Często się mówi, że jak facet nie chce mówić to go nie zmuszać. Po drugie z doświadczenia wiem, że studia nic nie dają w dzisiejszych czasach. Owszem otwieraja drzwi do wielu firm ale doświadczenie zebrane przez lata jest ważniejsze:). Pozdrawiam
Yukola
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 4
Dołączył(a): 24 cze 2014, o 17:42

Re: praca mężczyzny a jego starania

Postprzez Hadassa » 26 cze 2014, o 11:47

Tu się nie zgodzę..
Bo tester testerem, ale gdyby miał wykształcenie informatyczne albo graficzne, to zdecydowanie mógł by iść dalej...

.. bo w oczach tkwi siła duszy...
Avatar użytkownika
Hadassa
Moderatorka
 
Posty: 22168
Dołączył(a): 14 mar 2013, o 11:43

Re: praca mężczyzny a jego starania

Postprzez redorange666 » 26 cze 2014, o 17:36

Snajper napisał(a):Odpowiem jako facet i przepraszam panie jeśli którąś urażę - moim zdaniem o dorosłości świadczy to, że odkrywamy różnicę pomiędzy tym co chcielibyśmy robić, a tym co musimy robić jako mężczyźni, aby zarobić na utrzymanie. Zazdroszczę ludziom, którzy utrzymują się z robienia rzeczy które lubią. Z moich obserwacji wynika, że to prawdziwa mniejszość. Jeśli nie da się zarabiać na swoim hobby no to niestety przychodzi czas w którym trzeba owo hobby oddzielić od szarej rzeczywistości.



Odpowiadam jako facet.
Szczęśliwy robi to co kocha i na tym zarabia. Jest on dla mnie znaczniej bardziej dorosły niż ten co robi bo musi bo z jego hobby nie da się wyżyć.
Mnie się udało... albo inaczej nie udało mi się a ciężko wydziobałem sobie to że mogę robić to co mi sprawia fun. Od dziecka zajmowałem się motoryzacją i tak od bardzo nie dawna jestem szefem salonu i serwisu pewnej niemieckiej marki.
Co robiłem wcześniej?? Pracowałem jako mechanik, kierowca, a nawet na hali montażowej.. wszystko w branży. Zawsze związany z tym co naprawdę kocham.
MOja druga praca (w polsce) to również moje poniekąd hobby i dążenie do idealnego dźwięku.
Mam ogromną frajdę z tego że pokazuję ludziom że można cieszyć się muzyką, filmem czy koncertem że to może byc pasją i czymś co wzbogaca nasze życie.

Czy warto pogrzebać marzenia i robić coś z musu.. można ale to jest dobre dla mięczaków którzy nie potrafią realizować swoich marzeń i pragnień.
Patrz w gwiazdy a znajdziesz się wśród nich.. nie wiem kto to powiedział ale bardzo mi się to podoba.

Co powinien zrobić facet w tej sytuacji??? Porozmawiać z szefostwem co wg ich zdania jest nie ok i popracowac nad tym. Tak zachowuję się facet a nie mięczak który wpada w depresję i ma dość.
Avatar użytkownika
redorange666
Samiec
 
Posty: 2180
Dołączył(a): 26 sty 2014, o 15:58
Lokalizacja: Śląsk

Re: praca mężczyzny a jego starania

Postprzez Snajper » 27 cze 2014, o 07:45

Piękna idea Red :drinkwine
Sprawdza się głównie jeśli jest się singlem i nie ma zobowiązań. Wtedy można bez problemu zacisnąć pasa i walczyć o swoje. Sprawy się komplikują, jeśli jest się już z kimś i nadal nie osiągnęło się etapu w którym żyje się z tego, co się lubi. Pojawia się dylemat. Jeśli jedna strona nie wyrabia finansowo w związku, to druga strona musi przejąć na siebie to czego pierwsza nie ma ochoty robić, bo się aktualnie" rozwija". Wtedy często pojawiają się tarcia na tym tle - kto się realizuje zawodowo, a kto zarabia na utrzymanie.
Kiedy jednak pojawi się dziecko, dylemat może zmienić się w prawdziwy problem. Niestety dzieci oprócz tego że potrzebują miłości, wymagają całej masy drobnych inwestycji składających się na całkiem pokaźny wydatek. Jak rozumiem w tej sytuacji należy wytłumaczyć dziecku że tata nie jest mięczakiem ;) więc nie będzie zarabiał na jego utrzymanie wykonując jakieś nudne dochodowe zajęcia, tylko powinien realizować swoje zawodowe pasje za "psie" pieniądze :)
Nie jestem pewien, czy facet stawiający własne pasje ponad potrzeby swojego dziecka i rodziny to prawdziwy twardziel czy po prostu egoista.
Może panie powinny rozstrzygnąć ten problem ? :roll:
Snajper
Samiec
 
Posty: 789
Dołączył(a): 4 mar 2014, o 08:53
Lokalizacja: z miasta Świętej Wieży

Re: praca mężczyzny a jego starania

Postprzez redorange666 » 27 cze 2014, o 09:59

Wybór jest prosty albo chcesz być szczęsliwy zawodowo albo rodzinnie... nie pogodzisz jednego z drugim...
Najpierw trzeba się ustawić zawodowo i zarobkowo a później zabrać się za robienie bachorków i innych związków.
Avatar użytkownika
redorange666
Samiec
 
Posty: 2180
Dołączył(a): 26 sty 2014, o 15:58
Lokalizacja: Śląsk

Re: praca mężczyzny a jego starania

Postprzez Snajper » 27 cze 2014, o 16:22

redorange666 napisał(a):Wybór jest prosty albo chcesz być szczęsliwy zawodowo albo rodzinnie... nie pogodzisz jednego z drugim...
Najpierw trzeba się ustawić zawodowo i zarobkowo a później zabrać się za robienie bachorków i innych związków.

-... zakładając że po osiągnięciu błyskotliwego sukcesu zawodowego jest się jeszcze w wieku w którym można to zrobić ;-) :)

Wracając do tematu - nie każda życiowa pasja może być aż tak dochodowa, a sukces nie jest czymś danym na stałe. Nawet najlepszą i najciekawszą pracę można stracić.

Mam kilku znajomych którzy poszli w udaną nawet karierę, ale przejechali wiekowo za daleko i teraz chociaż by chcieli, to średnio udają im się związki. Czasem to kwestia "starokawalerskich" przyzwyczajeń, czasem okazuje się że nie ma kandydatki spełniającej wyśrubowane wymagania - czyli starszej kobiety bez zobowiązań i dziecka - takiej o ciele osiemnastolatki, kochającej jak dwudziestolatka, wiernej jak trzydziestolatka i znającej upodobania swojego męża jak czterdziestolatka ;) :)

Wszystko jest kwestią priorytetów - tutaj się z tobą zgodzę.

Problem polega na tym, czy związki traktuje się jak kolejny układ biznesowy w życiu, czy obustronną realizację potrzeb emocjonalnych. W tym drugim wypadku nie da się przewidzieć kiedy człowiek natknie się na tę drugą połówkę i nie da się potem latami odkładać wszystkiego do czasu zdobycia awansu i dorobienia w tym co stanowi nasze hobby. Tak jak mówiłeś, to kwestia priorytetów.

Tylko pozostało pytanie bez odpowiedzi: kto jest lepszym partnerem w związku, ktoś kto jest w stanie poświęcić własne hobby dla dobra związku, czy twardy facet realizujący swoje pasje kosztem drugiej osoby ? ;-)

Mam wrażenie, że mniej więcej w tym miejscu leży problem Yukoli, która jak myślę chce udanego związku ze swoim chłopakiem . Czy się mylę ? :)

Oczywiście decyzję o tym co jest dla faceta najważniejsze, rodzina czy kariera, powinien podjąć on sam i nie mam mowy tutaj o żadnych naciskach.
Snajper
Samiec
 
Posty: 789
Dołączył(a): 4 mar 2014, o 08:53
Lokalizacja: z miasta Świętej Wieży

Re: praca mężczyzny a jego starania

Postprzez redorange666 » 28 cze 2014, o 10:33

JA to widzę tak (wszystko co teraz napiszę to obserwacja moich znajomych).

Większość znanych mi facetów to ludzie związani ze sportem motorowym. Wszyscy byli szczęsliwi tak długo jak nie pojawiły się ich drugie połówki... gdzie zaczęły się ąsy i dąsy jakie to oni nie maja niebezpiecznego hobby i jak to ich trzeba odwieźć od tej zabawy... no i większość z nich stała się przykładnymi mężami z gromadą bachorów z brzuchem jak kega od piwa, pracujących w zawodach które przynoszą odpowiedni dochód... ale jak sami przyznają są cholernie nie szczęśliwi.
Brakuje im tego co było i nadal jest ale bardzo ukrytym sensem życia...
Jak powiedział mi bardzo dobry kolega... żona odebrała mu wszystko co powodowało że chciało mu się codziennie wstawać i z uśmiechem dymac do pracy. Bo dzieci, bo wakacje, bo byś w końcu wydoroślał...

Jeżeli tak ma wyglądać szczęście, druga połówka i stado wrzeszczących bachorów... to sorry ale ja wolę do końca życia być dzieckiem, ganiającym się w kółko z innymi dzieciakami (myślę o wyścigach i torze) niż mieć żonę (zresztą już jedną pogoniłem i więcej żonek nie chcę posiadać) i te upierdliwe niewdzięczne bachory.

Najważniejsze wg mnie to realizować samego siebie a nie rezygnować z czegoś dla kogoś... w szczególności jak kochasz to co robisz i jest to Twoim sensem życia...

Kobieta zawsze może odejść do innego bardziej bogatego czy nie wiem jakiegoś innego powodu... ale wtedy zostaje nam to co kochamy to co daje nam ten motor w dupie.

Dla czego ja nie mam stałej kobiety... bo z każdą jest dokładnie to samo.. super mam faceta kierowcę wyścigowego... a kilka miesięcy póxniej... znowu jedziesz na tor, znowu cały weekend, tam są inne kobiety ja jestem zazdrosna ale z Toba tam nie pojadę bo ja się tam nudzę... NIE ZREZYGNUJĘ Z MOJEJ PASJI I TEGO CO KOCHAM DLA NIKOGO I NIGDY W ŻYCIU. Raz to zrobiłem i byłem arcy nieszczęśliwy więc...

Facet musi mieć to co nazywa się pasją inaczej staje się zgnuśniałym marudzącym grubym... NIESZCZĘSLIWYM kawałkiem mięsa.

rzekłem
Avatar użytkownika
redorange666
Samiec
 
Posty: 2180
Dołączył(a): 26 sty 2014, o 15:58
Lokalizacja: Śląsk

Re: praca mężczyzny a jego starania

Postprzez Jamelia » 28 cze 2014, o 18:13

Hmm, tak Was czytam...
A wyob raźcie sobie pa nowie po prostu sytuację, jest to sytuacja jaka najczęściej sie zdarza...
Jest para, ona ma swoje pasje, przyjaciółki, zarezerwowane weekendy na swoje przyjemnosci... i jest on... ma swoje pasje, swoich przyjaciół i zarezerwowane weekendy na swoje przyjemności. Los chciał że oboje spotkali się na jednej z imprez, zafascynowani soba i swoimi pasjami spotykaja sie jakis czas... po czym, okazuje się że ONA jest w ciąży z NIM, okey, jao ze się kochają postanawiaja pozwolic narodzic sie temu dziecku i je wychowac. Po czym okazyje się że po na rodzinach dziecka , trzeba je 24godziny na dobe pielegnowac, pilnowac , karmic... Ona ze swoich pasji, przyjaciółek i weekendów rezygnuje bo to sprawa oczywista, w koncu zdecydowali się na narodziny tego dziecka i jego pielęgnację, wychowanie.. A on? On nagle ubolewa że czasu dla kolegow nie ma, że gnusnieje, z sie dusi, że on ma pasje a przy dziecku i przy niej czuje sie jakbuy mu życie przez palce uciekało... Tak wygląda przecietny zwiazek dwójki ludzi, zastanaia mnie tylo dlaczego kobieta potrafi się poswięcić , dac więcej a nawet zdecydoanie więcej swobody partnerowi a on i tak będzie narzekał ze się dusi, żejest uwięziony i poszuka sobie innej... Czy Wy panowie czasem jakbyscie się postawili w sytuavcji kobiet to cos by wam się stało??? Czasem wystarczy sobie wyobrazić, przemysleć, zrobic prosta kalkulavję żeby związek był szczęśliwy...ale we dwie strony a nie w jedna...

Zawsze trzeba podejmować ryzyko.Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie...
Avatar użytkownika
Jamelia
Moderatorka
 
Posty: 3270
Dołączył(a): 6 sty 2013, o 14:47

Re: praca mężczyzny a jego starania

Postprzez redorange666 » 28 cze 2014, o 18:33

Bo faceci nie są stworzeni do siedzenia przy bachorach. Takie uwarunkowanie sprzed tysięcy lat... nadal jesteśmy tylko zwierzętami. Ot taka prawda natury nie da się zabić.
Avatar użytkownika
redorange666
Samiec
 
Posty: 2180
Dołączył(a): 26 sty 2014, o 15:58
Lokalizacja: Śląsk

Re: praca mężczyzny a jego starania

Postprzez Basia1994 » 28 cze 2014, o 19:11

Oj tam głupoty gadasz, w większości przypadków niechęć ze strony faceta to przyzwyczajenia wynoszone z domu rodzinnego.
Basia1994
 

Re: praca mężczyzny a jego starania

Postprzez Snajper » 29 cze 2014, o 00:15

Red

Każdy ma prawo do spędzenie życia tak ja uważa za stosowne. Ty masz święte prawo do "bycia wiecznym dzieckiem" ;-) :) realizacji swoich pasji i unikania związków z kobietami. Trzeba być po prostu uczciwym i brać odpowiedzialność za swoje decyzję. Chcę realizować swoje pasje - OK - więc jestem singlem - OK. O tym wcześniej pisałem.

Sprawa się zmienia, jeśli się z kimś się zwiążesz. Myślę, że we wcześniejszych postach wyjaśniłem dlaczego. :) Jedyne z czym się nie zgodzę, to twoje stwierdzenie że faceci nie są stworzeni do zajmowania się dziećmi. Rozumiem, że takie są twoje obserwacje, ale tutaj generalizujesz. Jeśli już powołujemy się na przykłady z własnego życia, to moje obserwacje są inne. Istnieją faceci tacy jak ty - którzy unikają związków i żyją na swój sposób, istnieją jednak tacy, którzy chcą wiązać się z kobietami i małżeństwo traktują jako coś najważniejszego w swoim życiu. Nie tylko odnajdują się w nim, ale w wielu przypadkach bardzo boleśnie przeżywają chwilę, kiedy ono się nieoczekiwanie skończy - niezależnie od powodów. Podobnie jest z dziećmi. Ciebie przeraża zostanie "tatusiem z brzuchem który dyma do pracy" :) inni uważają to za naturalną konsekwencję swoich wyborów i nie widzą w tym nic złego.
Powiem ci tak: ja jestem takim właśnie tatusiem i po przejściu niezbyt przyjemnego i trudnego okresu jakim były pierwsze lata zajmowania się moimi córkami (mam bliźniaczki) nie wyobrażam sobie życia bez nich i bez cudownej kobiety dzięki której zostałem właśnie takim "dymającym do pracy" tatusiem. No i oprócz tego znam wielu takich tatusiów. Spotykamy się w pracy ;)
Wiesz dlaczego to znoszę ? Bo praca jest wtedy nieistotna. Mam rodzinę. Miejsce gdzie zawsze jestem kimś najważniejszym na świecie ( dla moich córek i żony)

Wracając do spraw samorealizacji. Jamelia bardzo dobrze opisała sytuację, którą uważam za niezdrową i mocno nieuczciwą. Uważam, że jeśli facet już zdecyduje się na bycie partnerem w związku, a potem zostanie ojcem, to niestety naturalną konsekwencją tego powinno być przekierowanie priorytetów z jego samorealizacji, na dobro rodziny, a nie strzelanie fochami i wychodzenie z założenia że małżeństwo go ogranicza w jego pasjach. Tak jest po prostu uczciwie i zgrywanie wtedy nieszczęśliwego chłopczyka jest po prostu "gówniarzerią". To dlatego napisałem, że trzeba być twardym, skoro wybiera się taki, sposób na życie, aby nie krzywdzić po drodze kobiety która uwierzyła w deklaracje wielkiej miłości i dzieci potrzebujących normalnej rodziny.

Mam nadzieję, że zgodzisz się ze mną w tej sprawie ?
Snajper
Samiec
 
Posty: 789
Dołączył(a): 4 mar 2014, o 08:53
Lokalizacja: z miasta Świętej Wieży

Re: praca mężczyzny a jego starania

Postprzez redorange666 » 29 cze 2014, o 10:49

NIe nie zgadzam sie z Tobą... już śpieszę wyjaśnić dla czego.

Związek, partnerstwo, małżeństwo czy jak to chcecie tam nazwać powinno polegać na dzieleniu i NIEOGRANICZANIU SIĘ. Każde z partnerów powinno mieć swój świat i swoje pasje i je realizować.
Tylko i wyłącznie wtedy obydwoje będą szczęśliwie i obydwoje nie znudzą się sobą... mają o czym rozmawiać a ich główne zajęcia motywują do działania.
Praca która nie bawi, nie sprawia przyjemności to kierat który na dłuższą metę jest tylko powodem do lęków, depresji, stresu i wyżywaniu się na tej drugiej połówce.
Czy da się jedno z drugim pogodzić?? Da. Szkoda tylko że bardzo często kobiety próbują zmieniać swoich facetów. Mówię to co przeżyłem ja i kilkudziesięciu facetów których znam którzy zrezygnowali z tego co kochali i powtarzam są ARCY NIESZCZĘŚLIWI.

Snajper teraz personalnie do Ciebie:
Jeżeli jesteś szczęśliwy i nic innego dla Ciebie nie jest ważne tylko Twoje Dziewczynki... super. To Twoje życie i Twoje szczęście.
Mam tylko jedno pytanie: co będzie jak się córki wyniosą z domu i znikną z twojego życia (wiadomo założą rodziny i np będą daleko od Ciebie)??? Zostanie CI żona i...??? Co dalej???
Właśnie ja sobie tego nie wyobrażam.
Sam mam córkę którą ciągnie w moje rejony sportu który uprawiam. Młoda ma 9 wiosen i od miesiąca sama zaczyna jeździć motocyklem (NIE TO NIE JEST SKUTER TYLKO MINI MOTO-taki motocykl z normalną skrzynią biegów i jak na pierwsze cudo jest dość szybkie - sam rozbujałęm to cudo do 80). NIe wiem jak się ta jej przygoda skończy i czy będzia chciała startować w zawodach 10-latków ale jak na razie jest obiecująco (twierdzi że chce zlać chłopaków :) ).
Gdybym zrezygnował ze sportu to ona nigdy by tego nie poznała. NIgdy by się tym nie zainteresowała. Nigdy nie chciała by zajmować się mechaniką, naprawianiem dłubaniem i może nie jest to dziewczęce zajęcie ale... jej sprawia to frajdę a mnie cieszy że nie będzie nikomu musiała robić loda jako dorosła kobieta żeby jej jakiś facet koło na trasie zmienił. Wiem to dość drastyczne stwierdzenie ale sporo w tym prawdy. :)
Czemu sam nie mam własnej kobiety/??? Bo nie pozwalam sobie na zmienianie mnie i jak na razie żadna kobieta którą poznałem nie akceptowała tego co robię i tego co kocham. A jak się to nie podoba... to sio. Ja nie zrezygnuję dla żadnej kobiety ze sportu, z samochodów i motocykli... Więc albo znajdzie sie taka której moje zajęcia nie będą przeszkadzały i je zaakceptuje albo... albo będę miał kochanki i nic więcej. :)
Z każdej sytuacji jest wyjście. :)
Avatar użytkownika
redorange666
Samiec
 
Posty: 2180
Dołączył(a): 26 sty 2014, o 15:58
Lokalizacja: Śląsk

Re: praca mężczyzny a jego starania

Postprzez Snajper » 29 cze 2014, o 14:19

redorange666 napisał(a):Snajper teraz personalnie do Ciebie:
Jeżeli jesteś szczęśliwy i nic innego dla Ciebie nie jest ważne tylko Twoje Dziewczynki... super. To Twoje życie i Twoje szczęście.
Mam tylko jedno pytanie: co będzie jak się córki wyniosą z domu i znikną z twojego życia (wiadomo założą rodziny i np będą daleko od Ciebie)??? Zostanie CI żona i...??? Co dalej???
Właśnie ja sobie tego nie wyobrażam.


Dobre pytanie. :drinkwine

Zanim na nie odpowiem, pozwolę sobie trochę pokluczyć po innych tematach, bo mam wrażenie, że niebezpiecznie zbliżyliśmy się do filozofii. Ja jestem zwolennikiem arystotelejskiego złotego środka, a ty w większości poglądów starasz się wybrać jedną ze dwu skrajnych opcji. :)

Na pewno nie byłbym dla ciebie partnerem w dyskusji na temat motoryzacji. Dla mnie samochód to zwykłe urządzenie – poprawiające komfort życia. Mimo to jednak rozumiem twoją pasję i to, że właśnie motoryzacja wypełnia całkowicie twoje życie.
Ja mając wybór miejsca życia i samochodu, byłbym pewnie kanadyjskim myśliwym jeżdżącym starym pickupem – nie wiem jakiej marki – ale wiem na pewno, że w kabinie woziłbym remingtona 700 w osadzie z orzecha kal. 308 win, z lunetą swarovskiego która miałaby wysokie bębny, siatkę celowniczą mil-dot i koniecznie regulację paralaksy. :)

To nie jest tak, że nie interesuję się niczym, poza swoją rodziną, jednak mamy zdecydowanie odmienną filozofię życia. Ja działam, nazwijmy to wielopłaszczyznowo. Wybieram złoty środek. Interesuję się wieloma rzeczami i nie ograniczam do jednej pasji:

Kiedy byłem singlem, żyłem lotnictwem. Dzięki temu wiem jaki spokój i dystans do życia daje wieczorny powrót szybowcem do lotniska, kiedy krążysz na tysiącu metrów w świecie składającym się z pastelowego szkarłatu, ciemnego błękitu i smug złotego światła a potem nagle uświadamiasz sobie, że tuż obok, na wyciągnięcie ręki, tuż przy końcówce twojego skrzydła krąży ptak.

Teraz kiedy jestem żonaty, wiem jaką przyjemność może dać praca nad własnym ciałem, kiedy leżysz na strzelnicy i w absolutnej ciszy oceniasz dystans, poprawkę na wiatr i derywację pocisku, a potem widzisz w siatce celownika tarczę, uspokajasz oddech, wsłuchujesz się w tętno, polegasz na pamięci mięśniowej i wybierasz idealny moment na ściągnięcie spustu, aby osiągnąć idealne trafienie.

Mam też inne pasje, choćby pisanie książek. Wiem jak to jest usiąść przez pustym jeszcze monitorem a potem poczuć tę podniecającą i pobudzającą świadomość że oto rozpoczynasz początek podróży w swoją fantazję, do świata w którym jesteś bogiem decydującym o wszystkim. Wiem też jak to jest potem spotkać recenzentów, którzy dodali do niego swoją część i pomogli ci go udoskonalić, wreszcie czytelników, którzy postanowili wybrać się do świata który stworzyłeś.

Na pewno zapytasz, dlaczego nie wybrałem żadnej z tych pasji, aby na nich zarabiać. Odpowiedź jest prosta. Nie dawałyby mi przyjemności. Znudziłyby mnie, gdybym musiał codziennie ze znudzeniem prowadzić samolot nabijając kolejne godziny nalotu na licznik, spędzać czas na strzelnicy opróżniając monotonnie kolejne pudełka amunicji, albo budził się ze świadomością, że znów muszę napisać kolejne dziesięć stron znormalizowanego maszynopisu, chociaż absolutnie nie mam pomysłu jak to zrobić. Tak jak mówiłem – to kwestia filozofii życia i w sumie konstrukcji psychicznej.

Dlatego właśnie jest mi obojętne jaką pracę wykonuję. Ważne jest to, aby była dochodowa i pozwalała mi utrzymać rodzinę na znośnym poziomie. Osobiste pasje to dla mnie przyprawa życia, a nie jego sens.
Myślę, że już wiesz jaka jest odpowiedź na twoje pytanie. Jeśli córki usamodzielnią się, najprawdopodobniej będę pisał, chodził na strzelnicę, a może znajdę sobie jakąś nową rzecz która mnie wciągnie ? Jest przecież jeszcze astronomia, historia, filozofia, podróże - cała masa rzeczy o których chciałby wiedzieć i które chciałbym zobaczyć. Może nawet odkryję dla siebie motoryzację ? ;-) :)

Wiem jednak na pewno, że będę zajmował się wnukami. Wychowanie nowego człowieka, po pierwszym niezbyt ciekawym okresie, jest jak stwarzanie nowego świata. Jestem agnostykiem i uważam że tym więcej po nas pozostanie, im więcej dla kogoś będziemy znaczyć. Pozostanie z nas, naszego postrzegania świata. Można zostać najlepszym strzelcem, mistrzem w formule 1, ale wtedy jest się tylko wpisem na liście rekordów, do której ktoś czasem zajrzy, poszukując ciekawostki i nie zastanawiając się nad tym kim byliśmy. To w naszych dzieciach przeżywają nasze idee i myśli. W tym szukałbym prawdziwego sensu życia. Tylko że, no właśnie – najpierw trzeba stworzyć rodzinę i zadbać o prawdziwą psychiczną więź - tutaj wracamy do punktu wyjścia. Wyboru priorytetów.

Co do moich córek. Będę bardzo nieszczęśliwy jeśli trafią w swoim życiu na mężczyznę, który nie rozumie tego wszystkiego i prawdziwie wściekły, jeśli stanie się coś takiego, o czym pisała Jamelia. Mój zięć będzie się „realizował zawodowo”, a moja córka, aby stworzyć normalne warunki dla dzieci, poświęci wszystko.

Tak na koniec. Skoro już wciągnąłeś mnie w osobiste wynurzenia. :)

Ty postępujesz inaczej niż ja (i to twoje święte prawo :) ). Sam pisałeś, że nie istnieje dla ciebie nic, poza motoryzacją i uważasz, że kobiety starają się zmusić cię do rezygnacji z twojego jedynego sensu życia. To dlatego jesteś sam. To twoje własne słowa.

Uprawiasz niebezpieczny sport. Odpowiedz mi proszę co stanie się z twoim życiem jeśli (oczywiście nie życzę ci tego, tylko teoretycznie rozważam możliwość)... jeśli stanie się coś... wypadek i nie będziesz mógł już wsiąść na motor lub do samochodu. Będziesz liczył na pomoc kolegów zajętych swoją życiową pasją ? Spróbujesz poszukać kobiety która cię wtedy przygarnie? Czym wtedy wypełnisz resztę życia nie mogąc robić jedynej rzeczy jaką kochasz?

Ja znam już odpowiedź na takie pytanie w odniesieniu do samego siebie. :)




Yukola, mam nadzieję, że wybaczysz nam, że tak rozgadaliśmy się w Twoim wątku :kwiatek
Snajper
Samiec
 
Posty: 789
Dołączył(a): 4 mar 2014, o 08:53
Lokalizacja: z miasta Świętej Wieży

Re: praca mężczyzny a jego starania

Postprzez redorange666 » 29 cze 2014, o 16:30

ZAnim odpowiem na Twoje pytanie.

Zainteresowania masz super. Strzelectwo, broń, oko celownik cel... miałęm okazję kilka razy bawić się bronią...i daje ona ogrom frajdy. Tak jak pisałeś uspokoić oddech przymierzyć i nacisnąć spust.
Lotnictwo mnie nie bawi... wręcz przeraża. Przeraża mnie brak możliwości zatrzymania tego kawałka pudła i opuszczenia go... chyba że się ma spadochron. to absolutnie nie dla mnie.
Pisać też nie potrafię ale podziwiam to w Tobie. KOcham czytać więc... Im impress.

A więc przechodząc do sedna.

Gdybym miał wypadek i był sparaliżowany od szyi w dół... to błagał bym aby mnie ktoś uśmiercił. Takie życie dla mnie nie ma sensu.
Gdybym jeździł na wózku... zawsze mi pozostaje dłubanie prze sprzętach.

Widzisz to jest tak. NIe tylko sam sport mnie bawi i to co się z nim wiąże. NIedawno zanabyłem drogą kupna alfę 75. Stan tego czegoś to ogólna masakra. W szczególności mechaniczna. Nawet nie wiesz jaką frajdę sprawiało mi przywracanie jej do stanu w którym ona radośnie zamruczała do mnie swoimi 4 cylindrami, czekałem aż się rozgrzeje olej i ten zapach ciepłego MOTUL-a... To jak w końcu postawiłem ją na jej 4 łapkach, zasiadłem za jej kierownica i zrobiliśmy wspólne pierwsze 100km. JAk składała się dla mnie w zakrętach, jak jej opony wgryzały się w asfalt, jak przy każdej redukcji dźgnięta między gazem radośnie witała w co raz wyższe rejestry obrotomierza a silnik krzyczał jeszcze jeszcze... to jak jej dupka potrafiła się wyłamać i ona cała na pełnym uślizgu mieląc tylnimi kołami wychodziła z zakrętów. To włąśnie to ożywienie tej materii, tej do niedawna kupy złomu, do stanu euforycznego zadowolenia pokonywania wspólnych km.
NIc innego nie sprawia mi takiej frajdy jak poranne powitanie moich bell, to zejście do nich, te ich oczęta i sylwetki wyłaniające się z mroków parkingu. Ta moc i drzemiące serca... KOniec tej megalomanii. Tak mogę opisywać bez końca.

Ja nie potrafię wyobrazić sobie życia bez tych bestii ociekających benzyną i olejem, bez ich metalowych serc, klatek, foteli, hamulców zaworów i innych. Bez kobiety jak się okazuje da się żyć. I jak pokazało moje małżeństwo znacznie bardziej miło i bezboleśnie. Czy brakuje mi kobiety. Owszem brakuje ale gdy zaczynam słuchać marudzenia że ważniejsze są dla mnie one (auta) że wolę pojechac gdzieś niż polecieć na super wakacje, że czemu jak już musze się tym zajmować to nie jest to jakies porządne audi lub inne cudo współczesniej motoryzacji ja mam poobijane stare alfy które jeszcze miewają humory. To wolę już byc sam.
Tak jestem dziwakiem, tak jestem nie uleczalnie chory i co gorsza ja się nie zamierzam leczyć.
Jak już pisałem liczę na to ż kiedyś pojawi się kobieta która będzie tak pierdolnięta na punkcie swojego hobby czy innej pracy że znajdziemy się i wspólnie będziemy się wspierać w naszych pasjach, nie ograniczać się i przez to nasz związek będzie tym wyjątkowym związkiem. A jak nie... to zostaną mi one... blaszane belle.
Avatar użytkownika
redorange666
Samiec
 
Posty: 2180
Dołączył(a): 26 sty 2014, o 15:58
Lokalizacja: Śląsk

Re: praca mężczyzny a jego starania

Postprzez Snajper » 30 cze 2014, o 17:29

Nie jesteś dziwakiem i nie jesteś nieuleczalnie chory, a jeśli już tak myślisz to ta jednostka chorobowa nazywa się „pozytywnie nakręcony” i nie znajdziesz sposobu, żeby się jej pozbyć. ;) :)

Wciągnąłem cię w tę dyskusję nie po to, aby przeprowadzić cię na swoją „jedynie słuszną” stronę mocy ;) , tylko po to, aby opowiedzieć ci co rządzi motywacją facetów takich jak ja, którzy wybierają rodzinę, i wychowanie dzieci i w sumie pokazać, że tacy istnieją – myślę, że nawet w dużej ilości. Wiadomo, że związki dwóch osób nigdy nie są idealną sielanką pełną romantycznych wieczorów i serduszek unoszących się nad przytuloną do siebie parą. Nic jednak w życiu nie jest łatwe i proste i nawet twoje samochody czasem kapryszą. ;)

Moim zdaniem jesteś uczciwy wobec kobiet, nie starając się nagiąć ich na siłę do swojego stylu życia i czekasz na tę która też będzie „pozytywnie nakręcona” w twoim kierunku i zgodnie z twoją pasją. Na razie nie udało ci się jej znaleźć, ale może się to bardzo szybko zmienić w najbliższej przyszłości i tego właśnie ci życzę. :)

Uważam jednak że podział na tych którzy są mięczakami i siedzą w domach wychowując dzieci i tych którzy są twardzielami bo unikają zobowiązań jest niesprawiedliwy. Po prostu ludzie są różni i wybierają różne drogi. To co dla jednych jest szczęściem, dla innych może być koszmarem. Gdyby istniał taki program telewizyjny, dla którego moglibyśmy zamienić się miejscami na miesiąc, ty byłbyś wściekły na to jak zaniedbałem twoje „ślicznotki”, ja pewnie musiałbym długo pocieszać swoją żonę, która nie wytrzymałaby z tobą do końca programu. ;)

Ważne, żeby żyć na swój sposób i nie krzywdzić nikogo po drodze.

Chodziło mi też o pokazanie jednej istotnej rzeczy. Jeśli już jakiś mężczyzna decyduje się na związek z kobietą, to niestety też musi do tego związku wnieść trochę od siebie. Choćby tak prozaiczną rzecz, jak zrozumienie, że rodzina, szczególnie kiedy pojawią się dzieciaki, wymaga pewnego utemperowania apetytu na chodzenie własnymi dróżkami i ścieżkami. Oczywiście można też wybrać drogę, którą wybrałeś ty - czekać na kobietą z którą można realizować wspólnie swoją pasję – jednak to trudne do realizacji. Sam się o tym przekonałeś. Najczęściej jest tak, że małżeństwo wymaga pewnej elastyczności i umiejętności kierowania się dobrem wspólnym. W tym również w sprawach wykonywanej pracy.

Tak jak pisałem wcześniej – to kwestia priorytetów i każdy powinien wybrać je indywidualnie dla siebie, a potem być konsekwentny w realizacji. :)
Snajper
Samiec
 
Posty: 789
Dołączył(a): 4 mar 2014, o 08:53
Lokalizacja: z miasta Świętej Wieży

Re: praca mężczyzny a jego starania

Postprzez Jamelia » 30 cze 2014, o 17:40

Widzisz Red ,bo zwiazek to wspólne kompromisy...A dla Ciebie z tego co czytam najwazniejszy jestes Ty i Twoje pasje. Preciez mozna miec swojego fisia i sie nim zajmowac, ale przeciez nie na tym świat sie kończy, mozna jednoczesnie z kims byc i robic wiele innych rzeczy na codzień... Ja rozumiem świadoma decyzje, że człowiek nie chce sie wiązać i poswieca sie 24na dobe tylko tej jednej rzeczy która kocha,ale jesli nawet nie wiążąc sie"niechcący" pojawi sie dziecko to dorosły, odpowiedzialny czlowiek staje na wysokosci zadania i układa swoje pasje tak żeby najwazniejsza istota na swiecie na tym nie ucierpiala..Przeciez wszystko da sie pogodzic. No chyba że ktos jest egoista...to nie ma tematu.

Zawsze trzeba podejmować ryzyko.Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie...
Avatar użytkownika
Jamelia
Moderatorka
 
Posty: 3270
Dołączył(a): 6 sty 2013, o 14:47

Re: praca mężczyzny a jego starania

Postprzez Astra » 30 cze 2014, o 20:36

redorange666 napisał(a):NIe nie zgadzam sie z Tobą... już śpieszę wyjaśnić dla czego.

Związek, partnerstwo, małżeństwo czy jak to chcecie tam nazwać powinno polegać na dzieleniu i NIEOGRANICZANIU SIĘ. Każde z partnerów powinno mieć swój świat i swoje pasje i je realizować.
Tylko i wyłącznie wtedy obydwoje będą szczęśliwie i obydwoje nie znudzą się sobą... mają o czym rozmawiać a ich główne zajęcia motywują do działania.
Praca która nie bawi, nie sprawia przyjemności to kierat który na dłuższą metę jest tylko powodem do lęków, depresji, stresu i wyżywaniu się na tej drugiej połówce.
Czy da się jedno z drugim pogodzić?? Da. Szkoda tylko że bardzo często kobiety próbują zmieniać swoich facetów. Mówię to co przeżyłem ja i kilkudziesięciu facetów których znam którzy zrezygnowali z tego co kochali i powtarzam są ARCY NIESZCZĘŚLIWI.

Snajper teraz personalnie do Ciebie:
Jeżeli jesteś szczęśliwy i nic innego dla Ciebie nie jest ważne tylko Twoje Dziewczynki... super. To Twoje życie i Twoje szczęście.
Mam tylko jedno pytanie: co będzie jak się córki wyniosą z domu i znikną z twojego życia (wiadomo założą rodziny i np będą daleko od Ciebie)??? Zostanie CI żona i...??? Co dalej???
Właśnie ja sobie tego nie wyobrażam.
Sam mam córkę którą ciągnie w moje rejony sportu który uprawiam. Młoda ma 9 wiosen i od miesiąca sama zaczyna jeździć motocyklem (NIE TO NIE JEST SKUTER TYLKO MINI MOTO-taki motocykl z normalną skrzynią biegów i jak na pierwsze cudo jest dość szybkie - sam rozbujałęm to cudo do 80). NIe wiem jak się ta jej przygoda skończy i czy będzia chciała startować w zawodach 10-latków ale jak na razie jest obiecująco (twierdzi że chce zlać chłopaków :) ).
Gdybym zrezygnował ze sportu to ona nigdy by tego nie poznała. NIgdy by się tym nie zainteresowała. Nigdy nie chciała by zajmować się mechaniką, naprawianiem dłubaniem i może nie jest to dziewczęce zajęcie ale... jej sprawia to frajdę a mnie cieszy że nie będzie nikomu musiała robić loda jako dorosła kobieta żeby jej jakiś facet koło na trasie zmienił. Wiem to dość drastyczne stwierdzenie ale sporo w tym prawdy. :)
Czemu sam nie mam własnej kobiety/??? Bo nie pozwalam sobie na zmienianie mnie i jak na razie żadna kobieta którą poznałem nie akceptowała tego co robię i tego co kocham. A jak się to nie podoba... to sio. Ja nie zrezygnuję dla żadnej kobiety ze sportu, z samochodów i motocykli... Więc albo znajdzie sie taka której moje zajęcia nie będą przeszkadzały i je zaakceptuje albo... albo będę miał kochanki i nic więcej. :)
Z każdej sytuacji jest wyjście. :)
:
I wlasnie to co prezentuje Redorange w swoich przemysleniach jest niezwykle , choc budzace w wiekszosci kobiet i mezczyzn
kontrowersyjne odczucia.
A to dlatego, ze cokolwiek by nie mowic to wlasnie tak jak pisze Redorange wyglada ta niby kompromisowa , ale zawsze brutalna rzeczywistosc ktora w realnym zyciu dwojga ludzi czesto przeradza sie w taki koszmarny styl zycia .
Redorange uzmyslawia , ze codziennosc i proza zycia zawsze i wciaz stawia nas przed roznymi wyborami i podporzadkowaniami , na ktore niekoniecznie musimy i chcemy sie godzic.
Kazdy czlowiek to nie bezwolna kukielka i manekin ktory powinien zyc dla innych i zadowalac tylko innych.
A ja sie pytam podobnie jak Redorange , dlaczego mam rezygnowac ze swoich zainteresowan czy pasji.?
Podobnie jak on, nie zrezygnuje i juz.
Jesli dwoje ludzi decyduje sie na wspolne maszerowanie przez zycie ,to w swoim bagazu do tego zycia kazde z nas wnosi swoje
pasje , swoje zalety , swoje wady i swoja milosc.
A jesli tak, to wchodzimy swiadomie w taki zwiazek , wiec o jakichkolwiek zmianach czy ustepstwach nie powinno byc mowy.
Nikt moim zdaniem nie powinien sie poswiecac dla innego czlowieka , ale kazdy czlowiek powinien sie starac uszanowac i zaakceptowac jego zainteresowania czy tez upodobania.
Widze, ze Redorange jest tym facetem ktory ma odwage wprost i bez owijania w przyslowiowa bawelne powiedziec co mysli i czuje , nie udajac kogos innego niz jest w rzeczywistosci.
Nie rozdrapujac szczegolow , powiem tylko, ze niestety rzeczywistosc wymusza na mezczyznach okreslone postawy i zachowania ktore zazwyczaj nie moga byc i nie sa przedmiotem rozwazan kompromisowych.
Sadze, ze nie ma tak naprawde zlotego srodka ktory by zadowolil i uszanowal i czlowieka i jego zainteresowania i pasje , a co
najwazniejsze by uszanowal i docenil starania drugiego czlowieka , bez stawiania mu ultimatum .
A moze tak bez kompromisow udaloby sie po prostu wzajemnie zrozumiec bez tych , jak to powiedzial Redorange , wasow i dasow. :diabel
Avatar użytkownika
Astra
Super Gaduła
 
Posty: 1827
Dołączył(a): 22 mar 2014, o 01:28

Re: praca mężczyzny a jego starania

Postprzez Snajper » 1 lip 2014, o 00:09

Człowiek nie jest kukiełką i nie musi się podporządkowywać, jest tylko jedno ale - jeśli chce żyć sam, lub ewentualnie w luźnym związku, ale nie da się już tego robić, jeśli w grę wchodzi rodzina i dziecko. Żebyś mnie dobrze zrozumiała - nikt nie musi dochodzić do tej fazy, ale jeśli już się w niej znajdzie, powinien być świadomy i wziąć na siebie odpowiedzialność.

Piszesz że nigdy nie zrezygnujesz ze swoich pasji. Masz taką możliwość i to twój wybór. Każdy ma. Problem polega, że należałoby zdefiniować to, co rozumiesz przez związek bo możemy rozmawiać o zupełnie różnych jego fazach.

Spróbujmy podejść do związku jak encyklopedyści ;) :) mocno jednak upraszczając sam model.

mamy trzy fazy:

Faza pierwsza - luźne chodzenie i spotykanie. Brak wspólnych spraw finansowych, oddzielne mieszkanie, jedynym co łączy jest wspólnie spędzany czas, wzajemne zauroczenie i obietnica dochowania wzajemnej wierności (choć to może się zmienić ;) ). Jeśli mówimy o taki związku to oczywiste, że nikt nie rezygnuje z własnych pasji i niczemu się nie podporządkowuje.

Faza druga - czasem przechodzi się do niej stopniowo i ledwie dostrzegalnie, czasem w szeleście sukni ślubnej, przy wystrzałach szampana i w chmurze konfetti. Teraz dwoje osób mieszka razem, ma wspólne sprawy - w tym finansowe i pojawiają się pierwsze ograniczenia. Choćby takie, że pewne decyzje podejmuje się wspólnie: - wyjazd na wczasy, wyjście do znajomych, zakupy do domu. Niby drobiazgi, a jednak pierwszy raz trzeba i tutaj uważaj Astro ;) ......... trzeba iść na ustępstwa ;) Inaczej pojawiają się kłótnie i robi się nieprzyjemnie.

Faza trzecia - pojawia się dziecko. Następuje rewolucja. Podobno za wszystko w życiu płaci się czasem, a dziecko to pożeracz czasu - również tego który dotąd miało się dla siebie.
Zadałaś pytanie dlaczego miałabyś rezygnować ze swoich pasji - jeśli dojdziesz do tej fazy, zrozumiesz dlaczego. Odpowiedzi jest tak długa że nie zmieściłaby się w tym poście, ale ją zacznę: bo złapało infekcję, bo ma gorączkę, bo trzeba jechać do doktora, bo trzeba załatwić to i tamto, bo dzisiaj nie spało całą noc, bo teraz powinno iść na spacer, bo jest pora karmienia, bo powinniśmy mu kupić, bo chciało byśmy...bo...bo...bo.

Jeśli wejście w trzecią fazę związku jest świadome - to nie taki problem. Prawdziwym szokiem dla związku jest gwałtowne i przypadkowe przeskoczenie z fazy pierwszej do trzeciej. Wtedy naprawdę trudno ogarnąć rzeczywistość i znaleźć jeszcze czas na coś dla siebie.

Oczywiście to model uproszczony. Na wszystko nakładają się dodatkowe czynniki: poziom dochodów, to gdzie się mieszka, na ile pomocy można liczyć ze strony rodziców i teściów. Niektórym udaje się wygospodarować swoją swobodę innym nie. Czasem zaczynają się przepychanki w rodzaju: dziecko to twoja sprawa a ja muszę mieć czas dla kumpli i pojawiają się siły odśrodkowe w związku. Tutaj rządzi czas, a właściwie jego brak, a nie chęć samorealizacji.

Dlatego jeśli ktoś tak jak Red i ty zamierza żyć pełnią własnych zainteresowań i pasji naprawdę polecam pozostanie w pierwszej lub dojście maksymalnie do drugiej fazy związku i wszystko będzie OK. ja doszedłem do trzeciej i nie żałuję, ale był to mój w pełni świadomy wybór :)
Snajper
Samiec
 
Posty: 789
Dołączył(a): 4 mar 2014, o 08:53
Lokalizacja: z miasta Świętej Wieży

Re: praca mężczyzny a jego starania

Postprzez Jamelia » 1 lip 2014, o 17:34

Dokładnie tak,ja oczywiście jestem tego samego zdania że jeden czlowiek nie powinien ograniczac drugiego i zmuszac go by przestał kochac to co kocha... Ale ta rzecz ma miejsce w fazie pierwszej jak nazwał to Snajper. A toczacy się temat rozpoczał się tak na prawde juz od fazy trzeciej , gdzie pojawia sie dziecko..

Więc ja jako osoba która nie powinna się poswiecac dla drugiego człowieka i ktora powinna robic to co kocha, moge smiało zostawic noworodka samego i wyjśc skakac ze spadochronu? a mąż moze jechac na polowanie bo to kocha? Oczywiście nie ma mowy by kogos prosic o nienczenie naszego dziecka bo przeciez wszyscy mają pasje i stracili by czas...
To jak to wkońcu jest Waszym zdaniem? Czy mając dziecko człowiek nadal powinien byc wolny jak ptak i z niczego nie rezygnować? :)

Zawsze trzeba podejmować ryzyko.Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie...
Avatar użytkownika
Jamelia
Moderatorka
 
Posty: 3270
Dołączył(a): 6 sty 2013, o 14:47
Pani Reklama

Następna strona

Zidentyfikowani użytkownicy: Bing [Bot]