Rozstanie....

Co zrobić w trudnych chwilach? Jak stworzyć udany związek? Co denerwuje nas w mężczyznach? Czy kobiety są z Wenus a faceci z Marsa? Na te i inne pytania możemy porozmawiać właśnie w tym dziale.

Rozstanie....

Postprzez Masjaa » 27 lut 2012, o 21:49

Po 4 latach mieszkania razem , nie mamy ślubu, postanowiłam to skończyć.... Facet mną manipulował, kłamał a ja trwałam z nim bo mi było wygodniej, bałam się zmian co zrobię bez niego, łączyła nas też praca .... on zabrał część rzeczy, ja zostałam sama w mieszkaniu.... boli mimo że wiem że on nie zasługuje na moje łzy ale jednak boli,.... jak to przetrwać? jak sobie poradzić z samotnością , z chęcią zadzwonienia ... ehhh faceci debile przez nich tyle cierpimy....
Masjaa
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 529
Dołączył(a): 19 lut 2012, o 14:03

Re: Rozstanie....

Postprzez anonim » 27 lut 2012, o 22:53

witaj. Każdemu pomaga co innego. Ja proponowałabym częste spotkania z przyjaciółmi, wychodzenie na miasto, może areobik bądź coś w tym stylu. Znalezienie jakiego hobby, czegoś co nie sprawi że będziesz siedziała w domu i płakała w poduszkę, bo to jest najgorsze :( albo, jak to mówią... klin klinem. Poszukaj jakiegoś innego chłopaka/mężczyzny. Nie mówię od razu o związku, albo ogólnie, ważne żeby jak najszybciej zapomniec o tym palancie :)
anonim
 

Re: Rozstanie....

Postprzez Baśka1971 » 28 lut 2012, o 08:10

Dokładnie - znajdź innego faceta, albo jakieś hobby. Coś czym będziesz mogła zająć swoją uwage.
Baśka1971
Fajna Kobietka
 
Posty: 248
Dołączył(a): 1 lut 2012, o 12:43

Re: Rozstanie....

Postprzez WeselneZaplecze » 28 lut 2012, o 12:01

Na pewno teraz cierpisz, ale skoro związek i tak według Ciebie nie miał przyszłości to dobrze, że rozstaliście się teraz... Poradzisz sobie zobaczysz, tylko nie zamykaj się na ludzi i świat.
WeselneZaplecze
 

Re: Rozstanie....

Postprzez Masjaa » 28 lut 2012, o 12:15

Dzięki dziewczyny.... no ciężko ale powiem Wam, że sądziłam że będzie gorzej.... to nie pierwszy raz jak robi mi akcje więc się uodporniłam, tylko wcześniej bylam ślepa i dawałam się znów zmanipulować... ale nie teraz. mam wsparcie rodziców, koleżanek wszystkie są za tym żeby uciekać od niego... jakoś być musi...
Masjaa
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 529
Dołączył(a): 19 lut 2012, o 14:03

Re: Rozstanie....

Postprzez WeselneZaplecze » 28 lut 2012, o 12:27

Masjaa napisał(a):mam wsparcie rodziców, koleżanek wszystkie są za tym żeby uciekać od niego...

Dobrze, że nie jesteś sama i masz za sobą duże wsparcie :kiss2 3maj się i głowa do góry!!!
WeselneZaplecze
 

Re: Rozstanie....

Postprzez goka » 28 lut 2012, o 15:36

Ty 4 ja 3 lata. Też mieszkaliśmy razem, też pracowaliśmy razem, wszystko razem robiliśmy. I teraz go nie ma. Właśnie dochodzi do mnie ta myśl,ale z wielkim oporem. Jeszcze nie jestem w stanie sobie z tą myślą radzić.. Ciężko, co?
Ja jestem bardzo załamana, wiem nie powinnam tracić wiary.. Jedyne myślenie, które mi przychodzi do głowy to to, że może i tak będzie dla nas lepiej.? Że może to nie był ten właściwy? Że lepiej, że to się teraz stało, niż żeby jeszcze za jakieś 10 lat? Wyobrażasz sobie ten ból co teraz przeżywamy jakże byłby większy jakbyś była z nim dodatkowe 10 lat?
goka
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 5
Dołączył(a): 28 lut 2012, o 15:08

Re: Rozstanie....

Postprzez sylwia1991 » 28 lut 2012, o 20:17

Dokładnie, korzystaj z życia. Przyjaciele spotkania może częściej rodziców odwiedzaj. Nie siedź sama bo zapłaczesz się. Na pewno jest dużo facetów którzy zwrócą na ciebie uwagę :)
Avatar użytkownika
sylwia1991
Fajna Kobietka
 
Posty: 193
Dołączył(a): 26 sty 2012, o 20:16

Re: Rozstanie....

Postprzez Masjaa » 28 lut 2012, o 20:45

Goka ból jest i do mnie też nie dociera że to już koniec tak poprostu, a przede wszystkim że on okazał się takim chamem... nie spodziewałam się takiego zachowania. i chyba lepiej po 3 czy 4 latach przejrzeć na oczy niż 10 lat marnować sobie życie.... mam nadzieję, że przetrwam to z godnością i potem zacznie się lepszy czas.... ja żałuję że tak długo w tym bylam, tolerowałam kłamstwa i dałam się manipulować..... ale cóż ....najgorsze jest przyzwyczajenie i ta pustka która zostaje i rozczarowanie ....:(
Masjaa
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 529
Dołączył(a): 19 lut 2012, o 14:03

Re: Rozstanie....

Postprzez amida » 28 lut 2012, o 21:55

Cześć, Zraniona.
Rozstanie to nie jest koniec świata. Owszem boli, ale z czasem wszystko minie, musi minąć trochę czasu aby zapomnieć. Jestem po doświadczeniu więc wiem co piszę. 4 lata życia z kimś i do tego jeszcze ślub. On zdradził, ale zdradził z facetem...
amida
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 4
Dołączył(a): 28 lut 2012, o 21:52

Re: Rozstanie....

Postprzez Masjaa » 28 lut 2012, o 21:58

No to faktycznie współczuję... wiem że nie koniec świata ale najgorzej przejść przez to , ja właśnie jestem na etapie jego wyprowadzki, zostałam sama i pustka dobija.....
Masjaa
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 529
Dołączył(a): 19 lut 2012, o 14:03

Re: Rozstanie....

Postprzez Nala » 28 lut 2012, o 22:49

Podjęłaś dobrą decyzję i wierzę, że ze wszystkim znakomicie sobie poradzisz! Masz teraz mnóstwo wolności i możliwości. Wiem, że ta samotność jest najgorsza, więc nie bądź sama! Zaproś koleżanki, wychodźcie do kina, kolację, na miasto. Spędzaj miło czas z innymi ludźmi, to pomaga! A po pewnym czasie pewnie poznasz kogoś innego i nigdy już nie użyjesz słowa 'samotność'.
Trzymam mocno kciuki i powodzenia! :)
Nala
 

Re: Rozstanie....

Postprzez Masjaa » 29 lut 2012, o 10:41

wiem że decyzja dobra rozum to wie... serce jeszcze się rzuca i nachodzą mnie chwile słabości ale jak pomyślę jak on mnie traktował , teraz spadły mi klapki z oczu to od odchodzą mi głupie pomysły.... dziękuję Wam bardzo za miłe słowa , bardzo mi to pomogło ....
Masjaa
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 529
Dołączył(a): 19 lut 2012, o 14:03

Re: Rozstanie....

Postprzez gusia12344 » 29 lut 2012, o 10:58

mysle ze wczesniejsze rady sa celne,moim sposobem jest wlasnie rozmowa z bliskimi,z kolezankami.nie trzymaj tego w sobie...wsparcie bliskich,ich rady pomoga ci przetwac te najgorsze chwile.a czas leczy rany.niestety zdarza sie tak ze po jakims czasie dochodzimy do wniosku ze to nie ten,albo ze ktos zle nas traktuje.nie mozna sie na to zgadzac.tez przeszlam kiedys przez cos podobnego tylko ze ja bylam z tym kims bo liczylam ze sie zmieni..z tymze on mnie ponizal i znecal sie psychicznie.odeszlam gdy mnie uderzyl.pozdrawiam
gusia12344
Miła Kobietka
 
Posty: 52
Dołączył(a): 29 lut 2012, o 01:27

Re: Rozstanie....

Postprzez Olensa » 1 mar 2012, o 21:58

Przechodziłam dokładnie to samo...
Jak każda baba pożerałam lody i beczałam w łózku... biłam sie z chęcią wykręcenia jego nr, a jak wygrałam i nie zadzwonilam to zrobiłam to zawsze kiedy tylko coś wypiłam... i odgrzewałam tak przysłowiowego kotleta z 3 miesiace...
Moją receptą było hobby, czyli zaczęłam się interesować dietetyką i uprawiać sport :)
Dzis prawie rok po rozstaniu waże 15 kg mniej, jestem sprawniejsza fizycznie a i na brak adoratorów nie narzekam:)
Z perspektywy czasu myslę sobie twarda z Ciebie sztuka i jestem z siebie ogromnie dumna!
zawsze powtarzam sobie "to tylko facet"
Uszy do góry!

Ostatecznie jestem kobietą... i bardzo mnie to cieszy!
Olensa
Miła Kobietka
 
Posty: 27
Dołączył(a): 1 mar 2012, o 20:27

Re: Rozstanie....

Postprzez Masjaa » 1 mar 2012, o 22:06

:) u mnie za dużo się nałożyło tego złego ... i nie rozpaczam aż tak ale boli... byłam z kimś kogo jak się okazało nie znałam... w jednej chwili wydaje mi się że będzie ok, że się uwolniłam z chorego układu, a zaraz smutek pustka i chęć żeby był obok.... ehhhh głupia babska naiwność :/
Masjaa
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 529
Dołączył(a): 19 lut 2012, o 14:03

Re: Rozstanie....

Postprzez Olensa » 1 mar 2012, o 22:16

nie ma takiego faceta, żeby był niezastąpiony...
wiesz o czym mówię :) ruszaj na polowanie zanim staniesz się zgorzkniałą zranioną feministką :)
na starą miłość najlepsza jest nowa
!

Ostatecznie jestem kobietą... i bardzo mnie to cieszy!
Olensa
Miła Kobietka
 
Posty: 27
Dołączył(a): 1 mar 2012, o 20:27

Re: Rozstanie....

Postprzez Masjaa » 1 mar 2012, o 22:20

oby nie taka ślepa jak ta ;) dzięki Kochana
Masjaa
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 529
Dołączył(a): 19 lut 2012, o 14:03

Re: Rozstanie....

Postprzez glamour1105 » 6 mar 2012, o 12:05

Jestem w takiej samej sytuacji.. prawie 4 lata z facetem. Do tego dziecko...kłamie, nie jestem pewna czy zdradza, imprezuje, pije, rzucił pracę, nie szanuje mnie, poniża, lekceważy wszystko, zero zainteresowania nami.. Też mi ciężko, i niewiem jak długo wytrzymam z nie pisaniem i nie dzwonieniem do niego. Chciałabym być na prawdę szczęśliwa ;(
Avatar użytkownika
glamour1105
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 4
Dołączył(a): 6 mar 2012, o 11:31

Re: Rozstanie....

Postprzez Masjaa » 6 mar 2012, o 13:36

Kochana bądź dzielna! ja też mam chwile zwątpienia, że mi go brakuje, zostałam sama w mieszkaniu.... pojawiają sie łyz i chęć napisana smsa czy zadzwonienia... ale po co... on wróci znów mi zamydli oczy, będzie sielanka a potem co znów będę oszukiwana, będę w stresie myślała gdzie on jest, czekała aż zadzwoni, wróci... wiem ze ciężko, ale pomyśl sobie jaki jest sens bycia z takim człowiekiem, on się nie zmieni! nie szanuje Cię ! u mnie zawsze ważne było zdanie innych a ja nie... wszędzie byłam sama... on nie miał dal mnie czasu. jak mam chwile zwątpienia to przypominam sobie jak mnie traktował, teraz spadły mi klapki z oczu ! i żałuję że tyle czasu pozwoliłam na takie traktowanie.... jak się same nie będziemy szanowały nikt nas nie poszanuje ! :kwiatek
Masjaa
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 529
Dołączył(a): 19 lut 2012, o 14:03

Re: Rozstanie....

Postprzez gusia12344 » 6 mar 2012, o 20:31

rozumiem ciebie jak i poprzedniczki ktore maja podobne doswiadczenia.ale skoro doszlas do takiego wniosku po 4 latach to mysle ze po prostu dojrzalas.i uwazam ze nie warto do tego wracac.i mam pytanie...co to znaczy ze cie nie szanowal?bil cie lub psychicznie sie wyzywal?bo ja bylam dawno temu,bo 17 lat temu- 9 miesiecy z kims kto wydawal mi sie ze sie mna zaopiekuje[mialam wtedy 17 lat]a zaraz potem okazalo sie ze gdy wypil najpierw sie wyzywal na wszystkim co bylo w mieszkaniu gdy zrobilam cos nie tak[jak dzis pamietam,ze wszystkie talerze lataly z obiadem..bo na pozyczylam od sasiadki tarke by zrobic buraczki..itd..itd..winilam siebie..[zaznaczam ze zawsze twierdzil ze mnie kocha ,ale gdy mnie uderzylam postanowilam ze to koniec...bylam juz w ciazy..ale nic to nie zmienilo.poznasz kogos jeszcze na pewno kto cie doceni i naprawde bedzie szanowal
gusia12344
Miła Kobietka
 
Posty: 52
Dołączył(a): 29 lut 2012, o 01:27

Re: Rozstanie....

Postprzez Masjaa » 7 mar 2012, o 09:58

Hej, nie bił mnie ... ale oszukiwał, kłamał jak go przyłapałam to wmawiał mi chorobę psychiczną itd, uzależniłam się od niego psychicznie wiedział jak mną manipulować. Czułam się nieważna dla niego, nie szanował ani moich uczuć ani potrzeb.... a ja ślepa trwałam w tym , bo umiał pięknie gadać przedstawiać przyszłość i robić z siebie ofiarę ... ehhh nie chcę już tego analizować. po części sama jestem sobie winna, bo nikt mnie nie zmuszał z nim być. pozdrawiam :)
Masjaa
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 529
Dołączył(a): 19 lut 2012, o 14:03

Re: Rozstanie....

Postprzez gusia12344 » 8 mar 2012, o 09:44

hej.ok.to dobrze z jednej strony ze do tego nie doszlo..choc to o czym piszesz czasem jest gorsze od policzka.dobrze zrobilas..bedzie jeszcze dobrze
gusia12344
Miła Kobietka
 
Posty: 52
Dołączył(a): 29 lut 2012, o 01:27

Re: Rozstanie....

Postprzez BlackJackRose » 20 sty 2015, o 11:31

Kochana,
Mi mija drugi miesiąc - i choć to była wielka miłość, z obydwu stron, planowanie przyszłości - była to też pierwsza miłość, ani ja, ani on nie mieliśmy doświadczenia, zabrakło rozmowy, rozjechały się priorytety, wybuchła kłótnia, teoretycznie zerwałam ja, ale to on mnie zostawił, gdy błagałam o szansę.
Pękło mi serce. Nie mogłam, nie potrafiłam dojść do siebie. Nie jadłam, nie spałam, płakałam, piłam i paliłam. Chodziłam jak zombie, nic nie sprawiało mi radości. Chciałam popełnić samobójstwo - tyle dla mnie znaczył. Wyrwano część mnie. Desperacko pragnęłam z nim kontaktu, a kiedy po rozstaniu się widzieliśmy, szybowałam w niebiosach. Mało tego - mieszkaliśmy ze sobą, więc wiedz co czułam, wracając do pustego domu...
Cóż... Dziś patrzę na to trochę inaczej. Żaden mężczyzna nie będzie traktował mnie jako opcji - ja mam być priorytetem. Żaden nie jest wart moich łez. Żaden mój facet po kłótni nie ucieknie do siostry albo kolegów, tylko dzielnie stawi czoło problemom.
Nie jest łatwo, bo wciąż go kocham. I najgorsze to pogodzić się ze świadomością, że on też Ciebie kochał, że byliście tak szczęśliwi... Twoja historia przypomina mi moją: zapewnienia o wielkiej miłości, świetny seks, plany na przyszłość, nic nie zapowiada najgorszego - i bum. Ty tylko powiedziałaś, że czasem się kłóciliście - my nigdy, nie było o co i nie było powodu. Po pierwszej sprzeczce chłopak z torbami pojechał do siostry, wtedy wrócił. Po drugim nieporozumieniu, kiedy nawet się nie pokłóciliśmy, bo wyszedł się ponoć przejść, a wylądował u kolegów - już nie wrócił.
Zastanów się, warto? Boli i boleć będzie. Nawet kiedy spotkasz go za parę lat, zaboli. Zostanie sentyment, może jakaś iskierka. Ale znajdziesz kogoś, kto nie będzie mówił - kto zrobi. Kto, kiedy zaczniesz krzyczeć, przytuli Cię. Kto będzie się Tobą interesował i stawiał na piedestale.
Każda taka sytuacja wzbogaca nas o doświadczenie - wykorzystaj to :)
Trzymam za Ciebie kciuki, byś szybko doszła do siebie :kiss2
BlackJackRose
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 13
Dołączył(a): 18 sty 2015, o 18:23
Pani Reklama


Zidentyfikowani użytkownicy: Bing [Bot]