przez Estelle0303 » 9 mar 2016, o 01:24
Nasz związek był idealny. Imponowałm mi tym że jest starszy i zaradny a do tego przystojny. Zawsze był ładnie ubrany, zadbany . Potem w naszym związku bywało róznie. Były kłótnie. Ja wynajmowałam mieszkanie i chodziłam do szkoły a on pracował za granicą. Było dużo zachowań które powinny być dla mnie znakiem ostrzegawczym min. zdarzyło mu się użyć w stosunku do mnie wulgaryzmów ( w złości), nie pasowało mu z kim sie koleguje, jak się ubieram i jak spędzam czas, kontrolował mnie. Zawsze miał jakieś ale chodz wiem że nie jestem bez wad. Zachorowałam i był przy mnie. Odwiedzał mnie w szpitalu i jeżdził ze mną po lekarzach. Był przy mnie. Kontrolowanie i reszta się skończyła. Potem zaszłam w ciąże. Kilka ostatnich tygodni przeleżałam w szpitalu a on mnie odwiedzał chodz do szpitala miał ponad 100 km. Przez pierwszy tydzień zajmował się naszym dzieckiem bo ja nie mogłam. Wstawał do niego w międzyczasie zamieszkaliśmy razem chodz on nadal wyjeżdzał za granice. Z dzieckiem byłam sama z minimalną pomocą teściów ( zawzili mnie do lekarza, na szczepienia ). Zaczęły się znów kłótnie. O to że nie tak sprzątam, że za mało sprzątam ( codziennie sprzątałam a miałam cały dom na głowie plus noworodaka i byłam po operacji). Gdy mały miał miesiąc usłyszałam od niego gdy chciałam żeby z nami posiedział że się z nami nudzi. Nigdy nie był z nami na spacerze, małego nigdzie nie chciał zabierać, nawet gdy go poprosiłam aby się zajął małym abym ja mogła się o normalnej porze umyć a nie o 23 to on wysł swoją mame żeby popilnowała małego. Przyjeżdzał nie zapowiedzianie, potrafił w nocy przyjechac i pozapalać wszędzie światła żeby zobaczyć czy jest sprzatnięte. Gdy urodziłam synka miałam rente. Po roku rente mi zabrali przez co żyłam za 150 zł przez trzy miesiące ( wliczając mleko modyfikowane , pampersy chusteczki, witaminy i spłacając karte kredytową ). Tyle nocy przepłakałam bo on z wielką łaską mi dał 180 zł na szczepionkę dla małego bo od samego początku dostawał płatne. Do małego nie wstawał , nie zajmował się nim, mówił że jedzie coś załatwić a znikał na kilka godzin ( gdy dzwoniłam okazywało się że jest gdzies na kawie). Płakałam bo widziałam że wolał być z innymi niz z nami.Przez przypadek na wieszchu zostawiłam liste mieszkań do wynajęcia. Chyba się przestarszył że odejde bo nagle zrobił się czuły. Po dwóch latach moich cierpień i samotności ( nawet rozmowy, próźby, grożby nie pomagały ) . Ale mnie to już jakoś nie satysfakcjonuje. Jest mi obojętne czy mnie przytuli, czy mnie pocałuje. Z radością czekam na dzień aż znów pojedzie bo nie moge patrzeć jak nie dba o siebie. Ja po urodzeniu dziecka zaczełam wyglądać lepiej niż przed a on z roku na rok powoduje że mnie odtrąca. Stałam się inną osobę. Straciłam wiarę w miłość i to że bliska osoba może być wsparciem. Bo ja od niego już nie mam żadnego wsparcia. Nie czuje się bezpiecznie. Nie mam poczucia że gdyby coś się stało to ja nie zostane z problemami sama. Miałam mieć operacje ( naszczęście do niej nie doszło) ale nie było go przy mnie. Nie było go wtedy kiedy go najbardziej potrzebowałam. Mam do niego o to ogromny żal. Chciałabym poznać opinie osób trzecich. Ratować to czy nie ?
-
- Estelle0303
- Jestem tu nowa :)
-
- Posty: 3
- Dołączył(a): 9 mar 2016, o 00:16