Toksyczna chora miłość

Co zrobić w trudnych chwilach? Jak stworzyć udany związek? Co denerwuje nas w mężczyznach? Czy kobiety są z Wenus a faceci z Marsa? Na te i inne pytania możemy porozmawiać właśnie w tym dziale.

Toksyczna chora miłość

Postprzez korrrba » 18 kwi 2012, o 22:34

Witam, jestem nowa. Właściwie to chyba nie do końca pasuję do tego forum, ale postanowiłam napisać. Mam obecnie 28 lat, a mimo to nadal jestem dziewicą. Fakt, że nią jestem zapewne jest powiązany z sytuacją, w jaką się uwikłałam. Nie umiem siebie ocenić, na pewno bardzo dbam o siebie, staram się ładnie wyglądać, ubieram się kobieco, jestem szczupła. Wiele osób dziwi się, jestem sama. Jak zaczęłam pracować zakochałam się niemal obsesyjnie w pewnym kawalerze, który ma około 40 lat. To było jak grom z nieba, nigdy tak nie wpadłam po uszy. Jest przystojnym facetem, na dobrym stanowisku, ma spore powodzenie. Jest kawalerem, ale związał się z kobietą 10 lat starszą, która miała męża, trójkę dzieci, jednym słowem rozbił jej małżeństwo. Przez wiele lat tworzył z nią związek na odległość, a jakieś 2 lata temu ona przeniosła się dla niego do naszego miasta. Przez cały czas on ją regularnie zdradzał. Zanim jeszcze zaczęłam pracować omal nie rozbił kolejnego małżeństwa jednej ze współpracownic. Zostawała po godzinach, w końcu stanowcza postawa jej męża spowodowała, że się zwolniła z pracy. Krążą plotki, że on uprawiał seks nawet z petentkami w pracy, korzystał z prostytutek. Jak doszłam do pracy najpierw długi czas nie nawiązywał kontaktu ze mną, obserwował mnie. W końcu zaczął mnie czarować, mamić, a ja się nabrałam, jak nieopierzona gęś. Sporo z nim rozmawiałam, on tak prowadził rozmowę, że ja mu niemal wyśpiewałam wszystko o sobie, między innymi, że jestem jeszcze dziewicą. Po jakimś czasie zaczął mnie "niewinnie" dotykać. To miało miejsce w pracy. Nie umiałam się temu oprzeć, byłam (jestem) tak zaślepiona, że niemal mnie hipnotyzował. Jego macanki stawały się coraz śmielsze, w końcu dochodziło do intensywnych pieszczot. Zawsze po godzinach pracy. Nigdy jednak nie doszło do pełnego seksu. Kiedy on zauważał, że ja coraz bardziej się angażuję to on się wycofywał, ot tak po prostu mnie odstawiał, kompletnie się nie odzywał, nie szukał kontaktu itp. Ja cierpiałam, nie mogłam się z tym pogodzić, w końcu postanawiałam dać sobie z tym spokój. Wówczas on wtedy niemal automatycznie ponownie mnie czarował, zwodził, uwodził, a ja ponownie mu ulegałam! Takich epizodów, podczas których mnie mamił i odtrącał było kilkanaście między nami! 3 lata temu doszła do naszej pracy pewna kobieta, 35lat. Ma 10-letnią córkę i miała wtedy partnera, starszego o 20 lat. Ona mu rozbiła rodzinę, facet był żonaty, miał dzieci. Jego żona nadal nachodziła ją w pracy, robiła awantury, między innymi dlatego ona postanowiła przenieść się do nas. Czekała aż partner dostanie rozwód i w końcu pod koniec sierpnia zeszłego roku wzięła z nim cichy cywilny ślub. Ja jednak zauważyłam, że tuż po slubie ona wyraźnie miała się ku sobie z tym facetem z mojej pracy, w którym jestem tak zakochana. Myślę, że właśnie dlatego zauważyłam, że jest coś między nimi. Nikt inny w pracy tego nie zauważył, wszyscy myśleli, że mi odbiło. Kilka razy nakryłam ich razem na mieście, speszyli się jak mnie widzieli, potem ta kobieta zaczęła być agresywna wobec mnie, szykanować. Po jej zachowaniu odczytałam, że na pewno musi mieć z nim romans, skoro nie może utrzymać emocji na wodzy. Potem kilka innych koleżanek z pracy widziało ich razem na mieście. Zaczęły się plotki. Od kilku miesięcy ta kobieta nie nosi już obrączki. A jedna z koleżanek widziała ją w Wielkanoc, siedziała z tym facetem w jego aucie, na tylnym siedzeniu siedziała jej córka. Bardzo się zmieszali widząc tą koleżankę. Nadal jednak oficjalnie się nie przyznają do związku. Jedynie w pracy niemal nie wychodzą ze swoich gabinetów. Unikają rozmów z innymi ludźmi. Nie mam pojęcia co stało się z jej mężem i co stało się z kobietą tego faceta. Wpadłam w jakąś dziką obsesję na tym tle, nie umiem odczepić się od tego, nie wiem jak jest naprawdę a dopatruję się związku między nimi. Oczami wyobraźni widzę, że są razem, biorą ślub, mają dzieci. Czuję się PRZEGRANA, gorsza od tej kobiety ::(((( Ja byłam potraktowana jak rzecz, a do związku wybrał ją. Musiał zakochać się w niej skoro dla niej zostawił swoją kobietę :((( Od pewnego czasu chodzę do psychologa, ale na razie nic mi to nie daje :((( Psycholog już traci do mnie cierpliwość, mówi, że chyba siłą trzeba będzie mi wybić tego faceta z głowy. Jestem tak zaślepiona, że nie potrafię :(( Płaczę po nocach, czuję się jakbym przegrała i straciła. Schudłam, chociaż i tak jestem szczupła. Zaczęłam załatwiać sobie inną pracę, nie wiem, czy mi się uda, znajomy mi obiecał, że będzie miał mnie na uwadze. Nie jestem w stanie patrzeć się na nich, na niego, na nią, bo to mnie rozrywa :( Boję się też, że nie będę w stanie znieść informacji jak np. on się z nią ożeni itp. Lepiej będzie dla mnie i dla nich jak mnie już tam nie będzie. Nie wiem, czy ja kiedykolwiek wyrzucę tego człowieka z głowy i czy jeszcze mam szansę na miłość, rodzinę w takim wieku????
korrrba
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 3
Dołączył(a): 18 kwi 2012, o 22:32

Re: Toksyczna chora miłość

Postprzez No Spinster » 20 kwi 2012, o 12:27

Witam! Ale Ty się wpakowałaś! Na pocieszenie Tobie powiem - spokojnie, to nie jest miłość. Obsesja, namiętność - tak, ale nie miłość.

Hej, dziewczyno, masz już parę lat - nie masz czasu do stracenia i wydania go na kompletnie bezsensownego faceta, który traktuje kobiety jak trofea. Ty dla niego jesteś po-prostu za mało ciekawa, zbyt lekka zdobyć. Nic Cię nie hamuje, nic dla niego nie rozwalasz, nic nie masz do stracenia... Małżeństwa, dzieci - oto jest wezwanie... Facet jest kompletnym palantem, pełnym kompleksów. Od takich trzeba się trzymać jak najdalej.

Ty jesteś przegraną???!!! Ciesz się, że tak małym kosztem z tego wyszłaś! Inne straciły głowy, mężów i szacunek. Ty-to akurat wygrałaś - nawet dziewictwa nie straciłaś ;-) tylko pogratulować!

Pomyśl, co dostanie ta biedna kobieta, która teraz niby jest z nim? No właśnie - dostanie karę za to, że rozbiła poprzednie małżeństwo swojego obecnego (czy juz byłego?) męża.
Właśnie tym jest ten Twój facet z pracy - karą dla kobiet za złe uczynki.
Ty tak łatwo się wykręciłaś, bo jesteś chyba dobra osobą :-)

Zmiana pracy jest bardzo dobrym rozwiązaniem. I jeszcze - zajmij się SOBĄ. Zawsze pamiętaj - może i nie rządzisz światem, ale swoim życiem - tak i owszem. To TY jesteś najważniejszą osobą w Twoim Życiu i żadnemu facetowi nie pozwalaj Twojego życia przewrócić.
Zapraszam na mojego bloga http://www.nospinster.com, właśnie o tym teraz rozmawiamy.

Jest wiosna - życzę Tobie spotkania fajnego chłopaka i wspaniałej miłości!

I zmień terapeutę ;-)
No Spinster
 

Re: Toksyczna chora miłość

Postprzez korrrba » 20 kwi 2012, o 19:47

hej!!

dzięki za fajną odpowiedź, pocieszającą odpowiedź ;) wiesz, zdarzyło się, że kilka razy ten facet mi mówił, że "on nie jest facetem, z którym powinnam robić takie rzeczy", że "nie chce mnie skrzywdzić" itp. ale wydaje mi się, że tak tylko gadał mi, żeby mnie bardziej pobajerować...

u mnie dzisiaj w pracy to działy się niemal dantejskie sceny ;) jest już coraz większy szum wokół tego nowego związku tego casanovy...jedna z koleżanek nie wytrzymała i opowiedziała mi i kilku innym koleżankom co widziała dzisiaj. opowiadała, że rano pojechała do marketu i zorientowała się, że jest już późno i szybko wsiadła w samochód i skręciła w uliczkę. zobaczyła, że ten facet stoi samochodem na środku ulicy, więc musiała się zatrzymać. a on stanął, bo wyskoczyła z samochodu ta jego nowa wybranka. jak zobaczyła moją koleżankę to tak się zakręciła i spanikowała, że zamiast iść w tą ślepą uliczkę, która jest ich kryjówką to się wróciła i musiała wielkie kółko zrobić zanim doszła do pracy. i oni jak dotąd to tak codziennie, udawają, że nie przyjeżdżają razem do pracy, tylko on ją wyrzuca gdzieś na ślepej uliczce i przychodzą niby oddzielnie, nawet oddzielnymi windami wjeżdżają ;) ale po dzisiejszym dniu już chyba zaczną normalnie razem przyjeżdżać ;) tak było dzisiaj głośno. jak ta koleżanka nam to opowiedziała to wszystkie dziewczyny wpadły w brecht. niesamowicie głośno się śmiały. w końcu i ja zaczęłam się śmiać. i nagle przeszedł ten facet. strasznie badawczo się na nas patrzył... ale to bardzo... a koleżanki nawet przy nim nie mogły zdusić śmiechu. jak już on przeszedł to nagle odezwał się nasz kierowca i powiedział, że głupie jesteśmy, bo on wie dobrze o tym, że oni są razem i razem mieszkają i to od dość dawna. co najmniej od nowego roku. ona zostawiła męża w tym ich mieszkaniu, na które wzięli kredyt hipoteczny. a sama wynajęła z tym facetem mieszkanie w innym bloku. i mieszkają tak już od nowego roku, a w sierpniu ona brała ślub... a kierowca wie o tym wszystkim dlatego, bo okazało się, że w tym bloku co ona z tym casanovą wynajęła mieszkanie mieszka jakaś kuzynka kierowcy... wszystkim z wielkim hukiem kopary opadły. a potem koleżanki w kolejny brecht. generalnie jest ciekawie i śmiesznie, wszystkie koleżanki się śmieją, ja się śmieję na pokaz, ale serce mi krwawi :(( i codziennie kolejna porcja krwi mi ubywa :((( generalnie koleżanki nasze twierdzą, że to jakiś cyrk, że tego nie ogarniają, że to jakieś toksyczne, że tylko śmiać się z tego i nie wierzą, że to przetrwa. albo tylko tak mówią, bo takie są stereotypy. a mi się wydaje, że może być inaczej. ona ma jakiś diabelski wpływ na facetów, przecież odciągnęła już jednego faceta od żony i dzieci, teraz dała mu kopa w dupę i omotała kolejnego. nikt się nie spodziewał, że on zostawi swoją starszą partnerkę. nikt!!!! on musiał chyba stracić głowę dla tej nowej!!! poza tym, nie narażałby jej chyba na taki szwank jakby nie planował poważnie się z nią związać? koleżanki mi odpowiadają na to, że naiwna jestem i życia nie znam...

nie wiem, tak naprawdę czas pokaże, co wyjdzie z tego. uważam, że jedno z nich powinno zmienić pracę, albo się przenieść. mam nadzieję, że mnie już tam nie będzie zanim będzie jakiś ślub, albo ciąża ;( nie mogę pojąć jak można tak błyskawicznie podjąć decyzję o wspólnym zamieszkaniu?!! w sierpniu brała ślub, no to jeszcze pewnie była z tym mężem ze dwa miechy... i od razu zdecydować się zamieszkać z nowym facetem???! czasami mam wrażenie, że mi się to śni!!! w sumie pierwszy raz w życiu mam do czynienia z czymś takim i dla mnie to abstrakcja. w mojej rodzinie, bliższej i dalszej nigdy nie było takich przypadków...

jakżesz ciężko patrzeć mi na to i zachować twarz, ja chyba teraz odpokutowuję swoje wybryki z nim, które miały miejsce jeszcze rok wstecz :(((

mój psycholog cały czas mi powtarza, że ten facet jest poważnie zaburzony i nie wierzy, że może kiedykolwiek się zmienić. w ogóle też nie wiem jak takie kobiety jak ona, z taką przeszłością, rozbijające rodziny mogą tak się podobać mężczyznom, tak pociągać??!!
korrrba
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 3
Dołączył(a): 18 kwi 2012, o 22:32

Re: Toksyczna chora miłość

Postprzez Lily of the Valley » 21 kwi 2012, o 12:22

Przyznaję, że to trochę dziwne, iż nie uprawiałaś jeszcze seksu, mimo że jesteś już dorosłą, świadomą siebie kobietą. Ale nie chce Cię oceniać. Powiem Ci tylko, że im dłużej zwlekasz z seksem, tym większy jest potem stres. Ale to nie jest reguła. Możesz jeszcze trafić na odpowiedzialnego mężczyznę, który uszanuje Twoje dziewictwo.

Wydaje mi się, że No Spinster ma rację co do tego faceta. Nic dla niego nie poświęciłaś, w końcu nie masz nikogo, dlatego wydajesz mu się łatwą zdobyczą. Ta kobieta, z którą podobno jest w związku jest idiotką. Nie dość, że skrzywdziła męża, za którego dopiero co wyszła za mąż, to jeszcze wyżywa się na Tobie.

Mam prośbę. Nie oczekuj od siebie zbyt wiele. Zgadzam się, że to, co czujesz, nie może być miłością. Uważam też, że tak, jak każdy człowiek zasługujesz na to piękne uczucie, szczęście czeka zazwyczaj całkiem blisko. Może ktoś zarzucił na Tobie oko, a Ty tego nie widzisz? Rozejrzyj się wokół. Umawiaj się z mężczyznami, nie musisz ich w końcu traktować "serio", mogą być tylko Twoimi kolegami. Skąd wiesz, że dzięki temu nie zapomnisz o tamtym facecie?

I nie czuj się przegrana, jak wspomniała koleżanka wyżej. Nie straciłaś dziewictwa, godności, ani nikogo bliskiego nie poświęciłaś. A tamte głupie niunie jeszcze będą żałowały swojej decyzji!

Nie żałuj niczego! Głowa do góry, życie toczy się daleeeej! :swing
Lily of the Valley
 

Re: Toksyczna chora miłość

Postprzez korrrba » 21 kwi 2012, o 18:18

Mam wrażenie, że to fatalne zauroczenie, a właściwie obsesja rzuciła mi się na mózg ;( Boję się, że to mi się przerodzi w jakąś nerwicę, albo fobię. Odkąd dowiedziałam się, że ten facet związał się z tą kobietą, że już mieszkają razem to codziennie jak wstaję do pracy odczuwam lekkie mdłości i taką gulę w gardle. I ogólnie taki niepokój wewnętrzny, takie dziwne uczucie jakbym wiedziała, że za chwilę dowiem się czegoś okropnego. Do czego mnie doprowadził ten facet... A teraz akurat panuje w pracy taka atmosfera, że dużo osób to komentuje, śmieje się itp. Nie da się tego uniknąć. Mam ciągle natrętne myśli o nim, a teraz ciągle myślę o tym, że pewnie on z nią teraz jest, kochają się itp!!! Nie umiem się od tego uwolnić. Po nocach śni mi się, że biorą ślub, że ona jest w ciąży itp. Masakra :(( Ciągle nurtuje mnie też to, że ten facet zakochał się w niej, że dla niej się zupełnie zmieni, będzie troskliwy, kochający, że spotkało ją wielkie szczęście. Chociaż wiele osób zwyczajnie się z tego śmieje i nie daje większych szans na ten związek. Ale ja uważam inaczej... A mój psycholog uważa, że to nie jest jeszcze żadna nerwica, że jestem zdrowa, ale mam wrażenie, że on po prostu bagatelizuje mój stan... Byłam u neurologa, zapisał mi lek Rexetin, jakiś antydepresant na nerwicę. Wykupiłam lek, ale strasznie boję się go wziąć, nigdy nie brałam tego typu leków, w ogóle od leków trzymam się z daleka. Zwłaszcza, że wiem, że takie leki mogą zrujnować zdrowie...
korrrba
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 3
Dołączył(a): 18 kwi 2012, o 22:32

Re: Toksyczna chora miłość

Postprzez Lily of the Valley » 21 kwi 2012, o 21:20

Korrba, wiem, jak trudno wdrożyć w życie myślenie na zasadzie "będzie dobrze". Byłam w takim nastroju, że wyjścia z kimś, wypady tylko pogarszały, bo nie było ze mną TEJ osoby.Gula w gardle, mdłości, odczuwanie niepokoju... Dokładnie tak samo się czułam (przez tydzień, ale jednak), kiedy dowiedziałam się, że mój eks kręci z moim największym wrogiem. Wiesz, jaki to był ból? Bolała mnie ambicja tak, że nie byłam w stanie skoncentrować się na niczym innym i budziłam się w nocy po kilka razy. Na to rady nie ma. To minie samo. Co do leków na nerwicę... Powinnaś koniecznie skonsultować się z drugim psychologiem w tej sprawie. Mam przeczucie, że ten, do którego chodzisz nie jest zbyt kompetentny. Nie powinien nic bagatelizować. Sądzę, że powinnaś zmienić lekarza.
Lily of the Valley
 
Pani Reklama


Zidentyfikowani użytkownicy: Bing [Bot]