Walczyć, czy odpuścić? Proszę, pomóżcie...

Co zrobić w trudnych chwilach? Jak stworzyć udany związek? Co denerwuje nas w mężczyznach? Czy kobiety są z Wenus a faceci z Marsa? Na te i inne pytania możemy porozmawiać właśnie w tym dziale.

Walczyć, czy odpuścić? Proszę, pomóżcie...

Postprzez Kejti1 » 8 lis 2012, o 23:44

Witam wszystkich i bardzo proszę o pomoc. Każda podpowiedź w tej kwestii będzie dla mnie bardzo cenna, potrzebuję opinii ludzi z zewnątrz, którzy spojrzą na mój problem krytycznym okiem. Dla jasności - chociaż mam dopiero 20 lat, ten problem jest wbrew pozorom dla mnie dość poważny.
Michała poznałam kilka miesięcy temu. Spodobał mi się - taki słodki chłopak z "błyskiem w oku", zupełnie inny od facetów, których poznałam dotychczas. Nie od razu wykazałam zaintetesowanie choć zauważyłam, że już na pierwszym spotkaniu to on starał się zwrócić na siebie moją uwagę. Nie myślalam wtedy o tym w kategorii podrywu. Przy okazji kolejnych wspólnych wyjść coraz trudniej było mi udawać, że mnie do niego nie ciągnie. Zwłaszcza, że znaleźliśmy wspólny język, fajnie się czułam w jego towarzystwie. Wcześniej nie miałam szczęścia w miłości i szczerze mówiac, spodobało mi się to, że ktoś o mnie zabiega. W końcu uległam. Zaczęłam się z nim spotykać. Spacery, pocałunki, długie rozmowy... Sam wszystko inicjował, ja mimo wszystko starałam się zachować ten lekki dystans. Było naprawdę dobrze ale w pewnym momencie przestał się odzywać. Dopiero wtedy zrozumiałam, jak bardzo mi na nim zależy. Cierpiałam, nie potrafiłam zrozumieć, czemu zniknął tak bez słowa wyjaśnienia. Kiedy już się spotkaliśmy, tłumaczył się problemami (któe faktycznie miał), tym że czasem porzebuje pobyć sam. Zrozumiałam, znów się zaczęliśmy widywać. Było tak jak wcześniej, a nasze rozmowy stały się poważniejsze, zahaczały o trudne kwestie, dużo mi się zwierzał... Poczułam, że mi ufa, że nasza znajomość weszła na wyższy poziom. Doszło między nami również do zbliżeń fizycznych. Czułam się naprawdę szczęśliwa, chociaż nie rozmawialiśmy nigdy o tym, co tak naprawdę nas łączy. Nie jestem w tej kwestii wylewna, wiele razy się sparzyłam i tym razem po prostu bałam się odrzucenia. Wierzyłam, że i on nie lubi mówić o swoich uczuciach. Dopiero kiedy znów coś zaczynało się psuć, kiedy znów przestał się ze mną kontaktować, postanowiłam wprost powiedzieć mu co czuję. Nie był zaskoczony. Gdy poprosiłam, żeby dał nam szansę powiedział, że jestem dla niego ważna, że chce żeby to co jest między nami się rozwijało... Ale aktualnie pracuje cale dnie i w tym natłoku zajęć jest mu trudno znaleźć czas dla siebie, że żyje tylko pracą... Kiedy poprosiłam żeby w takim razie powiedział mi, że nic do mnie nie czuje, nie zrobił tego. A przecież mógł, prosiłam o szczerość, która jest dla niego taka ważna. Bo czy tak trudno wyznać, że się kogoś nie kocha? Wydaje mi się, że Michał się boi zaangażowania, związku. Zawiódł się na swojej ostatniej dziewczynie i stwierdził, że od tamtego czasu stara się do nikogo nie przywiązywać, stał się typem samotnika. I być może zrywał kontakt w momencie, kiedy właśnie zaczynało się nam układać i zwyczajnie się przywiązywał. Bo łatwiej jest powiedzieć "stop", nabrać dystansu niż się zaangażować i później, nie daj Boże, znów zawieść. Trudno mi uwierzyć, że zupełnie nic do mnie nie czuje, że to wszystko do czego między nami doszło było tylko i wyłącznie zabawą, że aż tak mógł mnie wykorzystać. Sama nie wiem już, co mam z tym zrobić. Wiem jedynie, że Michał jest dla mnie wszystkim, że naprawdę bardzo go kocham. Powiedzcie mi, co zrobić? Odpuścić i nie brnąć w tę znajomość, czy walczyć o jego uczucie? Jak mu pokazać, że może mi zaufać, że może się przede mną otworzyć? Proszę, doradźcie mi...
Kejti1
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 1
Dołączył(a): 8 lis 2012, o 23:41
Lokalizacja: Łódź

Re: Walczyć, czy odpuścić? Proszę, pomóżcie...

Postprzez natkadud » 11 lis 2012, o 21:32

mialam podobna sytuacje. zrobilam tak. dalam sobie spokoj ze wszystkim, odcielam sie i zaczelam szukac kogos zupelnie nowego. przewaznie zagladalam na http://top-ogloszenia.net/Ogloszenia-To ... ana-15-101 i udalo mi sie poznac kilku naprawde fajnych facetów. odtad chodze usmiechnieta i wiem ze dam rade
natkadud
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 2
Dołączył(a): 11 lis 2012, o 21:26

Re: Walczyć, czy odpuścić? Proszę, pomóżcie...

Postprzez Ewelina09 » 11 lis 2012, o 22:35

Wydaje mi się, że powinnaś walczyć o to uczucie. Może naprawdę pogubił się, boi się zaangażowania a tak naprawdę potrzebuje kogoś bliskiego. Jeśli pokażesz mu, że może na Ciebie liczyć, że może się przed Tobą otworzyć to myślę, że będzie dobrze.
Ewelina09
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 23
Dołączył(a): 25 maja 2012, o 13:40

Re: Walczyć, czy odpuścić? Proszę, pomóżcie...

Postprzez anita89 » 11 lis 2012, o 22:56

A mi się wydaje, że jednak powinnaś odpuścić, z doświadczenia wiem, że facetom nie ma co wierzyć i czy mówią czy nie mówią obiecanek, najlepiej być z kimś kto od samego początku jest fair.

Avatar użytkownika
anita89
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 3
Dołączył(a): 11 lis 2012, o 22:48

Re: Walczyć, czy odpuścić? Proszę, pomóżcie...

Postprzez Majkalewand » 12 lis 2012, o 10:41

Hej, a wiesz co, to przykre co powiem, jednak wydaje mi się , że przestało mu zalezęc, albo... (zaraz napiszę) Trochę wstępu- Miałam praktycznie identyczna sytuacje , tyle ze jak ja sie zaczęłam otwierca, dalam szansea to on sie wycofal. Przestał zabiegać . Myślam , moja wina nie powinnam byc tak dlugo oporna, etc. Powiedziałam mu wsyztsko co czuję, jak wygląda sytuacja, gdy się spotkalismy slyszalam - " jak wazna jestem dla niego, ze sie pogubil, ze nie chce stracić tej znajomości. etc." a wiesz jaka była parwda? Znalazł inną, po prostu. Pojawiła się i już. I wiesz co było gorsze, ze spotkając sie ze mna i wyjasniając na czym stoimy, był juz z nia w związku... Grał na dwa frony. Nie zaluję, owszem czułam sie zle, oszukana , zalamana , niechciana. Zapytany dlaczego nie był szczey, ze zachował sie tragicznie odpwedział- Czasem juz tak jest, jak spotyka się bratnia duszę. Juz była bratnią duszą ;) Otrząsnełam się. Przejrzałąm na oczy. Po jakimś czasie spotkałam miłość i jestem szczesliwa. POiwem ci, że nie warto, ;) uwierz mi. A i co istotne po 6 miesiacach znowu zapukał do moich dzrzwi , kajał sie i pzrepraszał. Co sie okazało- został porzucony. Pierwsze, co zrobił- przybiegł do mnie, no jasne. Zapewniał ze nie był z nia szczesliwy bo myslal o mnie etc. Kolejne bajeczki. Może się mylę , ale weż taka ewentualność pod uwage i nie wierz we wszytsko slepo. trzymam za cibie kciuki
Majkalewand
 
Pani Reklama


Zidentyfikowani użytkownicy: Baidu [Spider], Bing [Bot]