Głupie to że pytam kogoś o to co mam wybrać. Ale już nie daję rady. Mam chłopaka, zrywaliśmy już pare razy ze sobą, w miedzy czasie nawiązywaliśmy inne " znajomości" ale zawsze do sebie wracaliśmy. Jest idealnym kandydatem na męża i ojca, alę między nami nie ma ... "chemi"? Nie mam ochoty na seks z nim, staje sie on dla mnie przykrym, sporadycznie spełnianym obowiązkiem. tęsknie za nim jak się nie widzimy długo, ale raczej za rozmową z nim, niż za jakimś kontaktem, dotykiem. Szanuje mnie, kocha na zabój. Ja jak z nim nie jestem nie czuję się szczęśliwa, nie uśmiecham się, raczej pytanie " kochasz mnie?" bardziej mnie przygnębia niż cieszy. Żal mi tego związku, bo wiem że żyjąc z nim nie musiałabym się o nic martwić.
A z drugiej strony, jest chłopak z którym byłam przez pare miesięcy. Ciąglę się kłóciliśmy będąc razem, ale z drugiej strony, przy nim mogę się ciągle śmiać, mam ochotę się do niego ciągle przytulać, całować. Jak z nim byłam, chciałam go mieć zawsze przy sobie. W wielu sprawach mu ustępowałam. Byłam " inną" sobą. Raczej jestem niezależna i nie pozwalam sobą kierować. Mimo tego że były między nami ciągle kłótnie, teraz obydwoje twierdzimy że wtedy byliśmy szczęśliwi i naprawdę się kochaliśmy. Tęsknie za nim...
Dodam że tego drugiego moi rodzice nie tolerują, a w pierwszym są zakochani i traktują jak syna...
Poradźcie coś....