Zabiegać czy osunąć się w cień?

Co zrobić w trudnych chwilach? Jak stworzyć udany związek? Co denerwuje nas w mężczyznach? Czy kobiety są z Wenus a faceci z Marsa? Na te i inne pytania możemy porozmawiać właśnie w tym dziale.

Zabiegać czy osunąć się w cień?

Postprzez Cavendish » 2 maja 2013, o 13:02

W listopadzie 2011 roku poznałam przez internet chłopaka. Sceptycznie podchodziłam do tej znajomości, nawet zdarzyło mi się zapomnieć jak ma na imię. Rozmawialiśmy początkowo sporadycznie, ale zawsze wyczekiwał mojego pojawienia się na gg czy gdziekolwiek. Po wymianie telefonami rozmawialiśmy codziennie, całe dnie i noce przegadane. Aż do marca tego roku. Dzieli nas 300 km, próby spotkania były niewypałem, w międzyczasie spędziłam 4 miesiące w Anglii. Czekał, wyczekiwał, mówił że jak tylko przyjadę to się spotkamy, tak tego pragnął. Zakochał się we mnie, w pewnym momencie jak sam mówi odwzajemniłam uczucie, choć ciężko było. Co tu dużo mówić, nić porozumienia między nami była wyjątkowa. Niczego mi przy nim nie brakowało mimo, że się nigdy nie widzieliśmy. Budziłam się żyłam i zasypiałam myśląc o nich. A on? Potrafił mu się zepsuć humor gdy nie rozmawialiśmy nawet godzinę, 2. Uzależniliśmy się od siebie.
W pewnym momencie przestał mówić o spotkaniu. Relacje się nie zmieniły, tylko spotkanie stało się tematem tabu. Ja pytałam, on się wykręcał.
W końcu przyszedł 16 marca i wtedy mi powiedział, że chce pobyć sam, bo jest na innym etapie życia niż ja, jego znajomi się zaręczają, biorą śluby i tak dalej. Uszanowałam to, zaakceptowałam, choć przepłakałam 3 dni.
Potem znów usłyszałam, że mnie kocha. Na zmianę był cudowny i oziębły. A ja miałam mętlik w głowie. Powiedział, że nie wie czego chce, że kocha mnie, ale jest inaczej, że coś się wypaliło.
A ja nie widzę świata poza nim. Rozkochał mnie w sobie do granic szaleństwa i tak samo był we mnie zakochany. Od zawsze mówił, że chce być tylko mój, że dziękuje że jestem, że tak mu pomogłam. Nie wiem co się zmieniło.

Próbowałam go namówić na spotkanie, pewna że gdy poczujemy siebie obok fascynacja jaką żywiliśmy do siebie na początku ożyje. Przynosiło to odwrotny skutek. W końcu powiedziałam mu, że gdybym była taka cudowna jaką mnie zawsze nazywał, już dawno by tu był, albo ja tam, u niego. Odrzekł, że to nie kwestia mojej osoby a odwagi.

Teraz rozmawiamy sporadycznie. Nadal mi ufa, zwierza się ze swoich problemów. Tylko, że ja pękam, jak żegna mnie zwykłym "Dobranoc". Brakuje mi czułości w którą tak obfity zawsze był.

Nie wiem po prostu jak się zachować. Chcę wiedzieć, czy nadal jest mój czy nie. Jeżeli coś się wypala można iść w dwie strony albo próbować to naprawić.

Powinnam zabiegać o niego czy się osunąć w cień?

Proszę bardzo o radę pomoc, czekam na pytania jeśli nie wszystko klarownie wyjaśniłam :)
Cavendish
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 13
Dołączył(a): 10 wrz 2012, o 01:47

Re: Zabiegać czy osunąć się w cień?

Postprzez CynamonkaZrodzynkiem » 2 maja 2013, o 16:31

A może jego zachowanie to reakcja na brak spotkania z Tobą albo w ten sposób chcę Cię do tego spotkania sprowokować? No bo jak wytłumaczyć inaczej to, że mówił czule do Ciebie, chciał Cię poznać osobiście i mówił, że Cię kocha? Jeśli teraz płaczesz bo on jest oziębły i czujesz, że coś się w waszych relacjach zmieniło to pomyśl w jakim będziesz dole emocjonalnym po całkowitym zerwaniu kontaktu z nim. Sama napisałaś że go kochasz może ten czas jest najlepszym czasem na pierwsze spotkanie :kwiatek

Amantium irae amoris integratio.
Avatar użytkownika
CynamonkaZrodzynkiem
Extra Kobietka
 
Posty: 270
Dołączył(a): 22 lis 2012, o 13:20

Re: Zabiegać czy osunąć się w cień?

Postprzez Cavendish » 2 maja 2013, o 17:05

Mój luby zdecydowanie jest mężczyzną, który lubi jak się o niego zabiega. Tylko sęk w tym, że czuję jakby jego zachowanie było dla mnie karą, a przecież nic złego nie zrobiłam :)

Może faktycznie masz rację. Myślę, że chce się spotkać. Obawa jest wiadomo, a spotkanie wiąże się z jego przyjazdem do mnie więc całkowicie rozumiem jeśli się boi. Gdybym ja miała wsiąść sama w pociąg i jechać do niego w Polskę to też bym się bała.

Po prostu jeśli ucieka, bo jesteśmy od siebie daleko to dla mnie słaby, wręcz żaden argument :)
Cavendish
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 13
Dołączył(a): 10 wrz 2012, o 01:47

Re: Zabiegać czy osunąć się w cień?

Postprzez CynamonkaZrodzynkiem » 3 maja 2013, o 11:09

Trzymam za Was kciuki :) mam nadzieję, że ułoży się Wam dobrze. Obawa na pierwsze spotkanie to naturalne wg mnie zjawisko mimo uczuć które Was łączą. Pierwsze spotkanie też nie będzie należało do łatwych bo zobaczysz po raz pierwszy na oczy faceta którego od dawna kochasz, ah ta miłość. W każdym razie jeszcze raz powiem, że trzymam kciuki i liczę, że będzie co świętować :drinkwine i napisz proszę jak już będzie po wszystkim ;)

Amantium irae amoris integratio.
Avatar użytkownika
CynamonkaZrodzynkiem
Extra Kobietka
 
Posty: 270
Dołączył(a): 22 lis 2012, o 13:20

Re: Zabiegać czy osunąć się w cień?

Postprzez Adidasowa » 3 maja 2013, o 11:24

Może rzeczywiście brak mu odwagi? Może się czegoś boi...?

`Co w niej jest, co w niej jest czego nie mam ja?
Blask i mrok - pogubiona w snach,
Blask i mrok - co więcej miałam dać?
Avatar użytkownika
Adidasowa
Kobietka Expert
 
Posty: 4637
Dołączył(a): 2 kwi 2013, o 18:31
Lokalizacja: Warszawa

Re: Zabiegać czy osunąć się w cień?

Postprzez Cavendish » 3 maja 2013, o 11:48

Adidasowa,
na pewno się boi. Ja też bym się bała gdybym miała wsiąść w pociąg i jechać 300 km. A on uparł się, że jak ma przyjechać to samochodem. Wiadomo, benzyna kosztuje, nie chcę go narażać na większe koszty więc zaoferowałam mu nocleg, u mnie w domu. Co wiąże się z poznaniem mojej siostry i mamy ;)
Więc jeśli się boi, to rozumiem.
Cavendish
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 13
Dołączył(a): 10 wrz 2012, o 01:47

Re: Zabiegać czy osunąć się w cień?

Postprzez Adidasowa » 4 maja 2013, o 16:11

Szczerze? Dziwne... Po co stwarza pozory zakochanego, skoro się boi spotkać... To tak się trochę wyklucza. Nie możecie się umówić na spotkanie w połowie drogi? Ty 150 i on 150? W całkiem nieznanym wam obojgu miejscu? Może wtedy poczuje się pewniej...?

`Co w niej jest, co w niej jest czego nie mam ja?
Blask i mrok - pogubiona w snach,
Blask i mrok - co więcej miałam dać?
Avatar użytkownika
Adidasowa
Kobietka Expert
 
Posty: 4637
Dołączył(a): 2 kwi 2013, o 18:31
Lokalizacja: Warszawa

Re: Zabiegać czy osunąć się w cień?

Postprzez Cavendish » 6 maja 2013, o 18:00

Hmm nic z tego raczej nie będzie :)
Zapytany, co z nami, odpowiedział, że nie nie będzie żadnych zmian na plus.
Czyli problem sam się rozwiązał :)
Cavendish
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 13
Dołączył(a): 10 wrz 2012, o 01:47

Re: Zabiegać czy osunąć się w cień?

Postprzez Adidasowa » 6 maja 2013, o 19:08

No to dobrze, że w końcu. Szkoda marnować czas i niepotrzebnie zamartwiać 'co dalej, co będzie, jak będzie'. Teraz będziesz miała spokojną głowę;-)
Ale jak dla mnie to jego zachowanie było strasznie dziecinne;-)

`Co w niej jest, co w niej jest czego nie mam ja?
Blask i mrok - pogubiona w snach,
Blask i mrok - co więcej miałam dać?
Avatar użytkownika
Adidasowa
Kobietka Expert
 
Posty: 4637
Dołączył(a): 2 kwi 2013, o 18:31
Lokalizacja: Warszawa

Re: Zabiegać czy osunąć się w cień?

Postprzez Cavendish » 7 maja 2013, o 11:13

Spokojną w niespokojności i niespokojną w spokojności :)
Z perspektywy czasu teraz widzę, i się zgadzam, że zachował się dziecinnie.
Ale mimo wszystko będzie ciężko...

Dziękuję :)
Cavendish
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 13
Dołączył(a): 10 wrz 2012, o 01:47

Re: Zabiegać czy osunąć się w cień?

Postprzez Adidasowa » 7 maja 2013, o 17:28

Wszystkiego dobrego;-)

`Co w niej jest, co w niej jest czego nie mam ja?
Blask i mrok - pogubiona w snach,
Blask i mrok - co więcej miałam dać?
Avatar użytkownika
Adidasowa
Kobietka Expert
 
Posty: 4637
Dołączył(a): 2 kwi 2013, o 18:31
Lokalizacja: Warszawa
Pani Reklama


Zidentyfikowani użytkownicy: Bing [Bot], Google [Bot]

cron