Cześć dziewczyny. Jest to mój pierwszy wpis tutaj więc z góry proszę o wyrozumiałość.
Słowem wstępu: Jestem z moim chłopakiem od 7 miesięcy. Jedyne co nas dzieli to 10 lat różnicy. I to, że mam niecałe 17 lat. Nam nie sprawia to problemu. Ale nie o tym.
Kiedy się poznawaliśmy dowiedziałam się o jego przeszłości. Miał narzeczoną, jeździł do niej z środkowej Polski w góry a nawet kilka razy do Wiednia. No ale tak się złożyło, że dziewczyna leciała na dwa (albo i więcej) fronty. Rozstali się. Po około 2 latach od tego zdadzenia my się poznaliśmy. Było i jest cudownie. Na początku były kłótnie, teraz jednak oboje dorośliśmy i kłótnie ustały. Ostatnio podczas szczerej rozmowy przyznał mi się do czegoś. Że kocha mnie ale nie potrafi mi w pełni zaufać. Moje zapewnienia, że nie jestem taka jak była, że nie zrobię mu krzywdy, że nie dam mu zrobić krzywdy. Pomocy. Jak mogę zbudować jego zaufanie do mnie.. To jest dorosły w sumie facet. Nie wiem jak mu pomóc, widzę jak się męczy, jest mu źle, że ja zaufałam mu w 101% a on nie potrafi. Macie jakieś rady? Spotkałyście się z czymś takim?
Buziaki :*