Czesc Dziewczyny
Chciałam się Was poradzić bo już naprawdę nie wiem co robić.
Jestem ze swoim narzeczonym 3lata,zareczylismy się 1,5roku temu ale nie planowaliśmy jeszcze ślubu. Ogólnie układa nam się dobrze lecz poprzedni rok był dla naszego związku prawdziwym sprawdzianem,klocilismy się praktycznie co tydzień,najczęściej chodziło o jego zachowanie. Otóż mój facet nie dogaduje się z moimi braćmi,od początku w ich obecności zachowywał się dziwnie,zazwyczaj źle się czuł dlatego przymykalam oko,przecież każdemu się zdarza. Moi bracia siedzą za granicą dlatego też bardzo rzadko się widywali. Pierwsza nasza poważna kłótnia miała miejsce na weselu mojego brata gdzie mój facet zachował się jak dziecko,stwierdził ze boli go brzuch i cale wesele siedzial nadety i obrażony na cały świat z nikim nie rozmawiał ze mną zatanczyl może jeden taniec i siedział tak cały wieczór naburmuszony. Poprawiony wyglądały identycznie,wróciliśmy po 2 dniach do domu to nagle X dobrze się poczuł był wesoły i oczywiście przepraszał za swoije zachowanie. Mój X oczywiście na każdym spotkaniu jakie było ze znajomymi siedział zły,nie chciał się z nikim bawić i ogólnie dziwnie się zachowywał. Od tamtej pory ciągle mieliśmy kłótnie,byłam gotowa go zostawić... I jakoś tak wyszło ze X mnie przepraszał,moja rodzinę też ale ciągle zachowywał się nie tak. Z czasem zaczęło się poprawiać,moi bracia z nim rozmawiają on z nimi też i można powiedzieć ze jest ok. Rodzina ogólnie od początku namawia mnie na rozstanie bo uważają ze zasługuje na kogoś lepszego.Ogólnie X jest bardzo dobry,jest mi z nim cudownie ale tylko gdy jesteśmy sami,u mnie w rodzinie on po prostu nie umie sie zachować,ale moja koleżanka uważa ze jest wspaniały i idealny dla mnie bo ona zna go właśnie z tej fajnej strony,z tej która okazuje tgdy jest tylko ze mną. Było też wiele innych kłótni między nami,np o jego mamę bo jest typowym mami to co mama powie jest święte, mam chwilami dość ciągłych kłótni. Swoje maximum osiagnelam chyba dzisiaj. Niedawno przyjechaliśmy na urlop do Polski i poklocilam się z jego matką,bo ona strasznie nalega na ślub,uważa ze jej syn jest już dorosły i teraz jest dla niego czas bo potem będzie stary Jest ode mnie 8 lat.Ja planuje najpierw skończyć studia ustabilizować się i dopiero potem myśleć o slubie. Jego mama wydarla się na mnie ze czekam tylko na jego pieniądze ze ufunduje mi studia i potem go zostawię. Gdzie jest to absolutna bzdura bo ja sama na siebie zarabiam i nie biorę od niego ani grosza.Rozplakam się,X mnie pocieszal,poklocil się z matką i wróciliśmy do mnie ale na drugi dzień rozmawiał z nią jak gdyby nigdy nic.wscieklam się powedzialam ze może pakować swoje rzeczy i wracać do domu,tłumaczył przepraszał pojechał do domu jak się okazało poklocil się z rodzicami i powiedział ze się od nich odizoluje ze ja jestem najważniejsza. Od tamtej pory było cudownie. Ja z jego rodzicami nie rozmawiam i w końcu skończyły się problemy. Niedawno pojechał do swojego domu.Od tamtej pory mamusia nad nim naskakuje a jemu to pasuje,on nie widzi żadnego problemu. Ja uważam ze mnie nie szanuję pozwalając matce żeby mnie tak traktowała,oni po prostu udają ze mnie nie ma.Co i tym wszystkim sądzicie?