Już chyba zwariowałam...Mam problem jak ze szkoły podstawowej:D
Zacznę może od tego, że jak jeszcze byłam na pierwszym roku studiów, przyłapałam pewnego chłopaka z uczelni jak się we mnie wpatruje. Spojrzał dość długo raz, po czym odwrócił się ponownie żeby znów na mnie zerknąć. Wówczas nie przywiązywałam do tego uwagi, ale gdy kolejny raz byliśmy w pobliżu sytuacja się powtórzyła.
I tak było za każdym razem przez rok. Zawstydzał mnie tymi spojrzeniami, a i on sam uciekał wzrokiem, gdy tylko przyłapałam go na przyglądaniu mi się. W końcu zaczęłam się już nawet zwyczajnie cieszyć na jego widok, choć nigdy nie rozmawialiśmy. Na drugim roku studiów nie widywaliśmy się w ogóle przez pierwszy semestr, zapomniałam o nim całkowicie, dopiero w drugim czasami, choć rzadko, mijaliśmy się. Zerkał wtedy znowu, choć już nie zawsze i nie tak jak wcześniej. Podobno jestem atrakcyjna, chociaż ja nie lubię sobie schlebiać i uważam się za zwykłą dziewczynę. Ale raz, właśnie po tej długiej przerwie bez spotkań, gdy przechodziłam obok niego, siedzącego w towarzystwie kolegi, powiedział do niego "to jest miss". Nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. Teraz wakacje więc nie ma szans żebyśmy się, gdzieś minęli, bo jesteśmy z innych miast, a ja ciągle o nim myślę. I co mam zrobić? Zapomnieć? W końcu, gdyby był zainteresowany pewnie nie zaprzestałby na samych spojrzeniach...