Ja w Polsce, on w Stanach...

Co zrobić w trudnych chwilach? Jak stworzyć udany związek? Co denerwuje nas w mężczyznach? Czy kobiety są z Wenus a faceci z Marsa? Na te i inne pytania możemy porozmawiać właśnie w tym dziale.

Ja w Polsce, on w Stanach...

Postprzez Carmencita » 11 wrz 2011, o 15:54

Witam wszystkie dziewczyny.
Nie ukrywam, że bardzo zależy mi na opini jakiś osób z zewnątrz, nie z mojego otoczenia, które mogą mi coś doradzić, podpowiedzieć zupełnie na chłodno.

Mam 19 lat, jako 14 latka poznałam kiedyś na obozie kolege, on się we mnie zakochał (jeżeli można tak powiedzieć o 14-latkach ;)) Obydwoje byliśmy z dwóch końców Polski, całkiem fajny chłopak, inny od moich kolegów, wydawął się już wtedy jak na swój wiek bardziej "dojrzalszy". Co ciekawe, przez te wszystkie lata mieliśmy ze sobą jakiś tam kontakt, raz na jakiś czas list pocztą, często smsy. Rok temu postanowiliśmy się spotkać w wakacje. Spotkanie było... świetne. Czułam, że to jest idealny chłopak dla mnie- miał dobrze poukładane w głowie, mielismy taki sam system wartości, takie samy plany na życie. Ale do niczego nie doszło, nawet do pocałunku jakiegoś. Myślę, że obydwoje baliśmy się tego, mimo, że wiedzieliśmy, że nie jesteśmy sobie obojętni. przez ten rok nasz kontakt się bardzo wzmożył- nie zliczyłabym ile nocy wspólnie przegadaliśmy, ile listów wysłaliśmy (tradycyjnych i elektronicznych). Miałam co prawda w tym roku jakąś przelotną znajomość, ale nie chciałam żeby coś z tego wyszło, bo tamten chłopak tak bardzo odbiegał mi od "mojego Michała".

W końcu, w te wakacje, stwierdziliśmy, że musimy spędzić razem czas. Okazało się, że w Krakowie był fajny kurs fotograficzny, który nas zainteresował. Pojechaliśmy więc tam razem (spaliśmy jednak w różnych miejscach). I tak, całe dnie w zasadzie przez 2 tygodnie, spędzaliśmy razem. To było coś pięknego, potrafiliśmy rozmawiać na każdy temat, śmiać się, być poważni. Jednak, żeby tak pięknie było, już na samym początku naszego wyjazdu wyznał mi, że wyjeżdża na rok do Stanów, do szkoły. On był bardzo zaangażowany w naszą zanjomość, w środku naszego wyjazdu mieliśmy kryzys, bo on miał wrażenie, że to uczucie jest tylko z jego strony. Wyjaśniliśmy to, powiedziałam mu, że nie chcę się wplatywać teraz w żadny związek, nie będziemy się widzieć rok, wiadomo, kontkat będzie, ale to nie to samo, a nóż on kogoś pozna w Stanach, ja kogś poznam, daliśmy sobie wolną rękę, ale i tak wiedzieliśmy, ze jesteśmy sobie bliscy. Mówił, ze zastanawia się nad studiami w USA, ale to, co go zatrzymuje przy Polsce to ja. Wiedziałam, ze gdzie bym się nie dostała na studia i jeśli tylko bylibyśmy razem, on wróciłby do Polski bez chwili wahania.

I potem nastąpił jego wyjazd, przyejchał do mnie do miasta, pożegnaliśmy się i wyjechał. Piszemy codziennie mejle, wczoraj dostałam od niego tradycyjny list, widzimy się za rok w czerwcu. I ja chyba dopiero teraz zaczęłam tak naprawdę naprawdę za nim tęsknić. trudno mi sobie wyobrazić, że nie będziemy razem, w ogóle trudno mi sobie wyobrazić moje życie bez niego. Z nia na dzień myślę o nim coraz więcej, boję się tego.

Proszę, powiedzcie co o tym myslicie, co powinnam zrobić, czy w ogóle nasza znajomosć ma jakąś szansę?
Będę wdzięczna za wsyztskie Wasze opinie, dziewczyny!
Carmencita
 

Re: Ja w Polsce, on w Stanach...

Postprzez OnaUK87 » 13 wrz 2011, o 22:50

Jeśli Ci na prawdę zależy to tylko cierpliwość i zaufanie:)
Miałam identyczną sytuację aż postanowiłam się spakować po roku i poleciałam na stałe do niego do Anglii:) Dziś jesteśmy już ponad 3 lata razem szczęśliwi i mamy cudownego syna, nie żałuję że czekałam i że zaryzykowałam. To uczucie po prostu żyło we mnie pełnią i było z dnia na dzień silniejsze i jest tak do dzisiaj:)
Powodzenia wierzę w Was zakochanych:)
OnaUK87
 

Re: Ja w Polsce, on w Stanach...

Postprzez Ulkonja » 15 gru 2011, o 23:03

ja mam podobna sytuacje... mój chłopak jest albanczykiem ale mieszka we wloszech jest piłkarzem i tam trenuje, poznalismy sie na wakacjach... spotykalismy sie czesto, bałam sie ze to tylko miesiac wakacji i wszystko sie urwie..aallleee...przyjechal za mna do polski, miłosc jednak robi swoje:) teraz nie widzimy sie juz 4 miesiace ale Boże Narodzenie spedzimy razem:) az nie moge sie doczekac:) wiec sadze ze i twoja miłosc ma sens:) głowa do gory:) on bedzie jezdzil do polski a ty do stanów.:) poczatkowo to trudne, tesknota i wogole ale przyzwycziasz sie:)

przecież musisz byc silna dla niego!!!:)

życze wytrwałości:)
Ulkonja
 

Re: Ja w Polsce, on w Stanach...

Postprzez Czarnowłosa<3 » 15 gru 2011, o 23:22

Walcz, walcz i jeszcze raz walcz. Nie ma nic ważniejszego niż miłość. Na nic kasa, auto, dom, jeśli nie będziesz szczęśliwa xD Ja tam nawet na Alaskę bym się przeprowadziła dla ukochanego :fallinlove
Czarnowłosa<3
 

Re: Ja w Polsce, on w Stanach...

Postprzez OnaUK87 » 16 gru 2011, o 11:02

Na Alasce fajnie jest też bym tam poleciała za ukochanym:)
OnaUK87
 

Re: Ja w Polsce, on w Stanach...

Postprzez ferzana » 16 gru 2011, o 14:28

jesli czujesz ze to cos naprawde powaznego to walcz wiem co mowie dwa lata zylam z dala od ukochanego on mieszkal we Wloszech a ja w Hiszpanii,po dwoch latach spakowalam manatki i polecialam do Wloch i wcale nie zaluje od 9 lat jestesmy szczesliwym malzenstwem
ferzana
 
Pani Reklama


Zidentyfikowani użytkownicy: Bing [Bot], Google [Bot]