Witam wszystkie uzytkowniczki tego forum....
Cala sytuacja jest dla mnie tak skomplikowana ze stwierdzilam ze siegne rady innych kobietek... Zaczne moze od poczatku.... mam lat 24 i poznalam wspanialego mezczyzne ktory lat ma 35... jest to duza roznica wieku wiec na poczatku nie bralam go pod uwage jako nic wiecej tylko kolege.... on jest przyjacielem mojego znajomego i tak sie poznalismy... dosyc czesto wpadalismy na siebie na miescie i zawsze gadalismy godzinami... az po jakis dwaich miesiacach pewnej nocy cos zaiskrzylo.... no a przynajmniej z mojej strony... Kazdy to zauwazyl... i jego przyjaciel dal mi jego numer.... nie pytalam o to ale on powiedzial ze powinnam go miec.... wiec po paru dniach skontaktowalam sie z nim i swietnie nam sie pisalo.... calymi dniami i wieczorami, czy nawet jak on byl na imprezie z kolegami, na kolacji czy w pracy czy za granica to do mnie pisal... po jakis 2 tyg ja wracalam z urlopu i nie mial mnie kto przywiezc z lotniska... wiec on po calym dniu pracy pojechal po mnie bez mrugnieciem oka! Wspaniale nam sie gadalo kilkakrotnie on powiedzial ze bardzo lubi moje towrzystwo i ze swietnie nam sie gada.... no i oczywiscie jego przyjaciel zaczal rzucac smieszne teskty ze kiedy wyjdziemy na randke itp..... no wlasnie.... mijaly tygodnie i rozne teksty ze strony jego znajomych (ktorych zawsze zostawial jak tylko mnie widzial) na temat czy my w koncu gdzies wyjdziemy.... wiec juz po wielu tygodniach ja zapytalam.... powiedzial ze chetnie sie spotka ale jest bardzo zajety w danym tygodniu ale mozna po weekendzie.... i na tym sie skonczylo.... czekalam az zapytalam znow i znow dostalam wymijajaca odp.... bralam tez pod uwage ze moze wchodzi tutaj w gre roznica wieku.... on jest blizej 40 niz ja 30.... ja jestem bardzo atrakcyjna dziewczyna a on.... on juz ma 36 lat co mi nie przeszkadza bo jest wspaniala osoba.... moze jest w jakims stopniu niepewny czy umialby byc z kims takim jak ja.... przynajmniej taka teorie moi znajomi przytoczyli... zreszta on zostal barzo zraniony kilkakrotnie takze to moze byc kolejny aspekt.... w konuc nie wytrzymalam i niestety droga esememsowa zaczelam powazny temat gdzie dowiedzialam sie ze on mnie bardzo lubi ale boi sie ze zepsuje co jest miedzy nami bo sie swietnie dogadujemy i ze nie moze mi powiedziec czy on chce cos wiecej niz jest teraz czy nie w tym momencie ale jedyne co mi moze powiedziec to to ze mnie bardzo lubi..... po tym cisza zapadla na poltora tygodnia.... ja stwierdzilam ze ze zrobilam wszystko co moglam i scierac sie nei bede.... on wiedzial ze go lubie.... po poltora tygodnia sie odezwal... okazalo sie ze dowiedzial sie ze mama ma raka.... on z mama jest bardzo blisko bo jest jedynakiem i taty nie ma.... takze staralam sie zrozumiec czemu tak a nie inaczej sie zachowywal.... kilku osobom powiedzial o chorobie mamy a w tym mnie z czego sie bardzo ciesze.... staralam sie go pocieszyc ale nadal on mnie odpychal.... chcialam sie spotkac, mialam nadzieje go troche rozweselic.... oczywiscie nie mial czasu.... w koncu nie wytrzymalam takiej hustawki.... niby mu zalezy i bardzo mnie bo wszystko rzuca dla mnie... ale zeby sie spotkac to bron boze....;/ postanowilam ze zostaniemy tylko znajomymi bo z choroba mamy to ja nie chce mu wiecej problemow na glowe nakladac i to mu napisalam.... e czuje sie odrzucona caly czas i ze lepiej bedzie jakzostaniemy czysto znajomymi i ze moze na mnie liczyc jak chcez kims pogadac itp.... ( tobyl dlugi es) ale znow mnie odrzucil krotka odp 'spoko, bedziemy znajomymi. dzieki za oferte'.....
Ja juz sama nie wiem co o tym myslec! czemu on mnie ignoruje a z drugiej strony zostawia kolegow w pubie zeby ze mna pogadac!?! ja rozumiem ze mama ma raka... zwierza mi sie z tego... a pozniej olewa moje szczere checi pomocy mu... ja nie wiem co on chce i czego oczekuje ode mnie.... wsparcia czy zebym zostawila go w spokoju.... sam sie przeciez odezwal..... JUZ NAPRAWDE NIE WIEM!=(