kobietki!mial do mnie przyjechac chlopak tak obioje sie cieszylismy ze sie w koncu zobaczymy ale...popoludniu otrzymalam smsa i napisal ze znowu sie mu auto zepsulo...jest tak zly ze niewiem bo sam bardzo chcial sie ze mna zoabczyc...
kurcze...mnie juz szlag trafia!jutro minie tydzien jak sie niewidzimy...
jutro bedzie mial auto u mechanika az do jutra...to juz wiadomo ze jutro tez nie przyjedzie i w niedziele pewnie tez...niewiadomo jak dlugo bedzie bez auta....
wiem ze moze przesadzam ale mnie to juz meczy!
niema takiej chwili w ktorej nie mysle o nim...bo ja caly czas mysle o nim
kobietki a jak myslicie czy...gdybym jakos sie udala do jego wioski to niebyloby to jakies nahalne z mojej strony?tyle ze...do niego niema zadnego dojazdu
ani pociagu ani autobusu...prawa jazdy niemam...jak juz to aby rower hehe
ale bez przesady
no kurde...staram sobie zaprzatac glowe niby cos to pomaga ale troszke...w pracy tez mysle o nim...jakos w tej pracy funkjconuje ale dla mnie to trudne...
od tygodnia codziennie placze
brakuje mi jego widoku,chcialabym sie bardzo przytulic do niego...
czy to jest normlane zebym sie tak zachowywala?mam pytanko..pytanie dla tych kobietek ktore maja do czynienia z zwiazkami na odleglosc badz ktore nie widuja dlugo swoich facetow...?jak radzicie z tesknota badz rdlugotrwala rozlaka?jedynie co mnie pociesza to wlasnie te forum
ciesze sie ze moge tu z wami porozmawiac o takich sprawach,bo nie czuje sie azt ak samotnie...bo niemam zkim o tym porozmawaiac...pewnie myslcie ze jestem niecierpliwa,dziwna,ze pzresadzam ale coz...taka jestem