Witam
Jestem z chłopakiem od roku, a od pół roku uprawiamy seks. Jeszcze ani razu nie miałam z nim orgazmu ani łechtaczkowego, ani pochwowego. Po stosunku zawsze mnie pyta jak było. Oczywiście zawsze odpowiadam, że było świetnie... Pare razy nawet udawałam orgazm, żeby go nie urazić. Jestem w stanie sama się zaspokoić i normalnie wtedy odczuwam orgazmy...tylko z nim nie mogę i nie wiem dlaczego Bardzo go kocham i wiem, że w związku seks nie jest najważniejszy, ale jednak mnie to zaczyna powoli męczyć. Po stosunku on jest zaspokojony, a ja nie. Tak samo jest z seksem oralnym - a nawet jeszcze gorzej! nie odczuwam żadnej przyjemności. Fakt, że nie robi mi tego dobrze, za każdym razem coś mnie zaboli i uszczypnie. Kiedyś próbowałam go naprowadzić jak ma to zrobić, to w ogóle mnie nie posłuchał i dalej robił *po swojemu*. Co więcej w łóżku mnie ...poniża. Do robienia mi dobrze ustami odnosi się z obrzydzeniem i wtedy jest mi mega przykro zawsze słyszę jakieś komentarze w stylu *fuujj, ale masz tam kisiel*. Jest to bardzo przykre, zwłaszcza, że każda kobieta ma chyba mokro jak się podnieci, prawda? Po takich komentarzach odechciewa mi się wszystkiego, udaję orgazm, tylko po to, żeby wcześniej przestał. Po stosunku zdarzało się, że parę razy się popłakałam. Boję się każdego kolejnego zbliżenia, czuję się przez niego gorsza. Od pewnego czasu tylko ja mu robię dobrze.
Chciałabym porozmawiać z chłopakiem na ten temat, jednak boję się, że go tym urażę. Czy któraś z Forumowiczek miała taką sytuację? Jak z tego wybrnęłyście? Byłabym wdzięczna za odpowiedzi p.s. przepraszam, że się tak rozpisałam